poniedziałek, 27 sierpnia 2018

[film] "Ernest i Celestyna"- reż. Stéphane Aubier, Benjamin Renner, Vincent Patar


Plakat pochodzi ze strony IMDb, a zdjęcia ze strony Kina Nowe Horyzonty


Ernest: Niedźwiedź i mysz razem to jakoś niezbyt…

Celestyna: Czemu nie? Bo nie wypada? Bo nie wolno? Bo niby niedźwiedzie są z góry, a myszy z dołu, tak?

Ernest: Żebyś wiedziała! Tak właśnie jest od zawsze, i już!*

Celestyna dorasta w przekonaniu, że niedźwiedź jest najgorszym wrogiem myszy. A kiedy dorośnie zostanie najpierw stażystką zbierającą zęby, a później dentystką, która ratuje siekacze innych gryzoni. Dla rówieśników celestyny taka kolej rzeczy jest naturalna, natomiast dla niej, ten narzucony jej schemat życia staje się więzieniem. Celestyna ma duszę artystki, nieustannie maluje obrazy w swoim zeszyciku. Co więcej, niedźwiedzie ją intrygują, bo w to, że one są takie przerażające nie bardzo wierzy. Pewnego dnia na swej drodze spotyka Ernesta- misia, który ratuje jej życie. W rewanżu, Celestyna postanawia pomóc mu w poszukiwaniu jedzenia. Ci dwoje szybko się zaprzyjaźniają, co nie wszystkim się podoba. Ponadto trochę nabroili i zmuszeni są uciekać przed tabunem policjantów. Postanawiają przezimować w chatce Ernesta, jednak nie można się wiecznie ukrywać.

„Ernest i Celestyna” to animacja powstała na kanwie opowieści dla dzieci napisanych w latach osiemdziesiątych przez Gabriellę Vincent. Za reżyserię odpowiadają pochodzący z Francji Stéphane Aubier oraz Benjamin Renner, a także urodzony w Belgii Vincent Patar. Film został stworzony techniką 2D. Pastelowa tonacja i wyraźnie „niedociągnięte” kreski nadają tej opowieści wyjątkowy klimat. Mnie samej przywodzi ona na myśl ulubione bajki z dzieciństwa.

O czym jest ta bajka? Oczywiście o Erneście i Celestynie ;) Jednak przede wszystkim jest to opowieść o sile przyjaźni. Ernesta i Celestynę dzieli wszystko: pochodzenie, spojrzenie na świat, a nawet temperament. Jest jednak coś, co ich łączy: to odrzucenie i samotność. Ponadto oboje są wrażliwi, jak na artystów, (czy też niespełnionych artystów) przystało. Główni bohaterowie udowadniają, że prawdziwa przyjaźń nie zna granic. Ernest i Celestyna uczulają widzów nie tylko na to, by iść za głosem serca i walczyć o przyjaźń, ale pokazują także walkę ze stereotypami, które bywają krzywdzące. Mysz i niedźwiedź zwracają uwagę na jeszcze jedną ważną kwestię- na to, by nie oceniać nikogo po pozorach, w końcu nie taki niedźwiedź straszny… ;)

„Ernest i Celestyna” to wzruszająca opowieść o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi, o tęsknocie za bliskością i zmaganiach narzucanym odgórnie normami. Polecam nie tylko dzieciom, ale również dorosłym widzom. Tutaj zaznaczę, że – w moim odczuciu- jest to animacja dla starszych dzieci, gdyż kilkuletnie dzieci momentami mogą się po prostu bać.







*Dialog pochodzi z filmu Ernest i Celestyna, w reżyserii Stéphane Aubier, Benjamina Renner, Vincenta Patar


Ernest i Celestyna – reż. Stéphane Aubier, Benjamin Renner, Vincent Patar

czas trwania: 80 minut

polski dubbing: Miłogost Reczek (ujął mnie jako Ernest;)), Julia Kołakowska, Grzegorz Pawlak, Adam Bauman i inni.

Produkcja: Belgia, Francja, Luksemburg, 2012

wtorek, 21 sierpnia 2018

Ann Cleeves "Czerń kruka"


„Kruki tańczyły na niebie”*

Fran Hunter wracała do domu, do swojej córki. Wędrówkę utrudniał jej siarczysty mróz, śnieżny pancerz pokrywający drogę i… wirujące kruki. O właśnie one poprowadziły ją do miejsca, gdzie znalazła zwłoki szesnastoletniej Catherine Ross. Ta zbrodnia szokuje mieszkańców Ravenswick. Nagle z ufnych i gościnnych ludzi zamieniają się w podejrzliwe osoby, którym nieustannie towarzyszy lęk. W końcu każdy z sąsiadów może okazać się mordercą. Dochodzeniem ma zająć się inspektor Jimmy Perez, który z zaskoczeniem obserwuje to, jak łatwo przychodzi społeczeństwu wydawanie wyroków, bowiem ludzie już znaleźli winnego. Jest nim Magnus Tait – niepełnosprawny umysłowo starzec, mieszkający samotnie na Hillhead. Jednak Perez nie do końca jest przekonany o  słuszności tych oskarżeń, choć coraz więcej dowodów przemawia na niekorzyść chorego mężczyzny. Tymczasem Fran, znajduje kolejne zwłoki, tym razem to ciało Catriony Bruce – dziewczynki, która zaginęła osiem lat temu. Czy te dwa morderstwa są ze sobą powiązane? Tego niezwłocznie musi dowiedzieć się Jimmy Perez.

„Czerń kruka” autorstwa Ann Cleeves otwiera kwartet szetlandzki – kryminalną serię, której akcja umiejscowiona jest na Szetlandach, a ogniwem łączącym tomy jest postać inspektora, Jimmy’ego Pereza. Ta seria zaintrygowała mnie nie tylko ze względu na moją słabość do kryminałów i thrillerów, ale również przez wzgląd na miejsce akcji – Szetlandy, archipelag wysp położony na Oceanie Atlantyckim. Miałam nadzieję, że te tereny zagwarantują historii wyjątkowy klimat- i tak się stało. Zaś jeśli chodzi o samą fabułę, dostrzegam w niej zarówno te obiecujące detale, jak i te nieco słabsze elementy.  Ale po kolei.

Przyjrzyjmy się chwilkę miejscu akcji i aurze jakie ono generuje. Szetlandy to archipelag ponad stu wysp, jednak zamieszkiwanych jest tylko piętnaście z  nich. Rozległe, często opuszczone tereny, strome klify, plaże, pagórki i torfowiska stanowią charakterystyczne elementy tamtejszego krajobrazu. A wszystko to przybrane zimowymi akcentami, gdyż opowieść rozpoczyna się wraz z nadejściem Nowego Roku. Zatem przenikliwy chłód, gruba warstwa śniegu i przeszywający do szpiku kości wiatr to stałe elementy szetlandzkiego pejzażu. I te kruki zwiastujące coś strasznego... Mnie wciągnęła ta surowa atmosfera tego miejsca. Ponadto na klimat wpływa także niespieszne tempo akcji, dzięki czemu autorka stopniowo dozuje czytelnikowi swoją opowieść. Czytelnicy lubiący wartką akcję mogą poczuć się znużeni.

Autorka na miejsce akcji wybrała spokojne i można powiedzieć hermetyczne Ravenswick, gdzie mieszkańcy znają się jak łyse konie, a każdy dzień jest bardzo przewidywalny. Obraz sielskiego życia skontrastowany z morderstwem jest schematem często stosowanym w literaturze. Tutaj – muszę przyznać- dobrze to zadziałało. Dodam, że Ravenswick jest miasteczkiem fikcyjnym ( ten obszar w rzeczywistości nosi nazwę Sandwick).

Ann Cleeves wyraźnie szkicuje portrety głównych postaci, ukazując relacje między nimi, a gdy to konieczne wracając do wydarzeń sprzed lat, by czytelnik miał jak najpełniejszy obraz bohaterów. Mnie w szczególności zaintrygowały te osoby, które są w pewnym sensie odrzucone i mają poczucie wyobcowania. Pierwszą z nich jest wspomniany wcześniej Magnus Tait. Ekscentryczny, chory mężczyzna, który po śmierci matki został sam. Spragniony czyjegoś towarzystwa, z okna obserwuje sąsiadów, w nadziei, na niespodziewaną wizytę któregoś z nich. Trochę dziki, przestraszony, mający trudności z komunikacją, budzi przede wszystkim strach. Kolejną osobą ignorowaną przez otoczenie jest Sally - przeciętna, trochę nieśmiała nastolatka, borykająca się z lekką nadwagą. Dziewczyna nie ma w szkole łatwego życia, ze względu na fakt, iż jest córką nauczycielki. Wiecznie samotna, próbująca zwrócić na siebie uwagę rówieśników w końcu doczeka się swoich pięciu minut. Warto jednak przyjrzeć się każdemu z bohaterów, gdyż oni wszyscy kryją w sobie pewne tajemnice.

Moją uwagę przykuły także zwyczaje mieszkańców wysp, a w szczególności Up- Helly- Aa – festiwal ognia, który odbywa się w Lerwick w ostatni wtorek stycznia. Rozpoczyna się pochodem mężczyzn ubranych w nordyckie stroje. Po zmroku mieszkańcy wyruszają z pochodniami, które rzucają na wcześniej przygotowany okręt wikingów.

Czas przejść do zagadki kryminalnej. Wcześniej pisałam o słabszych elementach i ta intryga – w moim odczuciu- właśnie nim jest. Przyznam, że autorka podsuwa wiele tropów, które skutecznie potrafią zmylić czytelnika, jednak to, co mnie nie przekonuje to fakt, że nie znajdujemy żadnych poszlak, które przemawiają za tym, że to TA osoba jest sprawcą. Nie wiadomo, jak śledczy wpadli na ten właściwy ślad. Dochodzenie się toczy, zyskujemy coraz więcej informacji, tworzymy domysły i… przeskok, bez wcześniejszych poszlak - trach mamy tego, o kogo nam chodziło. I choć sama wyprzedziłam inspektora Pereza w wytypowaniu sprawcy, taka konstrukcja finału mnie rozczarowała.

Ann Cleeves stworzyła klimatyczny kryminał, którego siłą są bohaterowie, którzy poddając się emocjom i namiętnościom zdolni są do rzeczy o które się nie podejrzewali. Czy jest to namiętność, która pali, jak ogień, czy nienawiść, która jest jak lód – nieważne, bowiem każde z nich niszczy. Polecam.

Jedni mówią, że świat niszczy ogień.

Inni, że lód.

Iż poznałem pożądanie srogie,

Jestem z tymi, którzy mówią: ogień.

Gdyby świat zaś dwakroć ginąć mógł,

Myślę, że wiem o nienawiści

Dość, by rzec: równie dobry lód

Jest, by niszczyć,

I jest go w bród**


*Zdanie pochodzi z książki Ann Cleeves „Czerń kruka”, wyd. Czwarta Strona 2018

** Wiersz Roberta Frosta „Fire and Ice” w tłumaczeniu Ludmiły Mariańskiej, do którego odwołuje się jedna z bohaterek powieści.


A. Cleeves - Czerń kruka

stron: 416

wyd. Czwarta Strona, 22.08.2018

czwartek, 16 sierpnia 2018

Marcin Brzostowski "Podpalę wasze serca!"

Karolowi Szramie właśnie stuknęła czterdziestka. Te okrągłe urodziny stają się dla mężczyzny okazją do poddania w wątpliwość swoje dotychczasowe życie. A jakie ono jest? Hmmm… nieciekawe- krótko mówiąc. Karol ma rodzinę, która go wykańcza. Małżonka jest wiecznie niezadowolona (w jego przekonaniu), a syn, Arek nie ma dla niego ani krzty szacunku. To jednak nie wszystko, bowiem do tej czary pełnej goryczy trzeba dodać jeszcze kredyt na mieszkanie, który – jak wszystko pójdzie dobrze- mężczyzna spłaci za dwadzieścia lat oraz pracę w wielkiej korporacji, której trybikiem jest on- Karol Szrama we własnej osobie.

Facet ma przechlapane, prawda?

Oczywiście stara się wytrzymać i jakoś funkcjonować, jednak kiedy przekracza ten magiczny wiek czterdziestu lat (bo podobno życie zaczyna się po czterdziestce) coś w nim pęka, coś się buntuje. Karol postanawia zmienić swoje życie i „rozpirzyć ten cały świat w drobny mak”. Szrama bardzo by chciał, ale nie wie od czego zacząć. I tu z pomocą przychodzi mu niejaki Rodrigo Valente – enigmatyczna postać, która kontaktuje się jedynie z Karolem. Być może dlatego, że istnieje jedynie w jego głowie? To próbuje ustalić doktor Zawijs – psychiatra do którego trafia nieszczęsny czterdziestolatek.

„Podpalę wasze serca!” autorstwa Marcina Brzostowskiego to książka nieprzewidywalna, groteskowa i szalona, a jednocześnie tak trafnie obrazująca rzeczywistość, której jesteśmy częścią. Bohater też zdaje się odchodzić od zmysłów, pozwalając szaleństwu całkowicie nim zawładnąć. A może to właśnie jest metoda na przetrwane w dzisiejszym świecie – obłęd?

Z ogromnym zainteresowaniem śledziłam kolejne zapiski głównego bohatera (tu muszę wspomnieć, że narratorem powieści jest Karol, a treść przybiera formę dziennika). Szrama opracuje w korporacji, gdzie podwładni poddawani są nieustannej kontroli i presji. Przy biurku każdego z nich instalowane są zegary kontrolne, by zwierzchnicy mogli śledzić wyrabianie normy. Wszyscy muszą wpasować się w ten „kostium” narzucony przez przedsiębiorstwo. Co tu dużo mówić. Nawet Mietek –zegar kontrolny Karola, z obawy przed usunięciem ze stanowiska pracy musiał „wpasować” się w pokładane w nim oczekiwania.

Pozostańmy chwilę przy Mietku. Mieciu, choć kontroluje Karola jest jego przyjacielem. Rozmawiają (dokładnie tak) ze sobą codziennie, doskonale się rozumieją, gdyż są więźniami  tych samych reguł i wspierają się nawzajem. Nie tylko ten zegar posiada umiejętność mówienia. Jest jeszcze karpio-pies, który, w odróżnieniu od rodziny Szramy, potrafi znaleźć z nim wspólny język. Tego wspólnego języka nie potrafi znaleźć ze swoim pacjentem doktor Zawijs. Zamiast pomóc Karolowi, sprawia, że ten czuje się jeszcze bardziej osaczony, zdezorientowany i niepewny, co do swojej poczytalności. Nieustanna kontrola ze strony rodziny, szefostwa, a w końcu lekarza, sprawia, że bohater utwierdza się w przekonaniu, że musi się ratować i poszukać alternatywnej rzeczywistości. Czytając o Mietku i karpio-psie pokusiłam się o refleksję, że te relacje głównego bohatera z przedmiotami i zwierzętami ukazują, jak  często nie potrafimy okazać empatii innym ludziom. Więcej życzliwości i współczucia dla głównego bohatera mają te stworzenia, aniżeli jego najbliżsi czy współpracownicy.

Historia Karola Szramy jest absurdalna, zaskakująca i zabawna. Napisana – można by rzec – z przymrużeniem oka. Jednak kiedy przyjrzymy się bardzo dokładnie bohaterowi i wydarzeniom, których stał się uczestnikiem, dostrzeżemy odłamki dobrze znanej nam rzeczywistości. Praca 24 godziny na dobę, wieloletni kredyt na mieszkanie, wyścig szczurów, rywalizacja o względy szefa i znikome więzi z rodziną. Brzmi znajomo? Sama wczytując się w tę powieść miałam szereg skojarzeń z bohaterami stworzonymi przez Kafkę czy Orwella, a korporacja, w której pracuje główny bohater stała się dla mnie metaforą totalitarnego państwa.

Jak wspomniałam książka jest groteskowa i szalona, nie każdemu czytelnikowi to się spodoba. Ponadto główny bohater w swojej opowieści bywa wulgarny, co nie każdemu może przypaść do gustu. Pozostając przy języku, muszę stwierdzić, że mnie przekleństwa tutaj nie przeszkadzały, jednak zwróciłam uwagę na inną kwestię, mianowicie taką, że język którego używał Szrama chwilami w ogóle mi do niego nie pasował. Był jakby nie adekwatny do jego wieku czy charakteru, który wyłaniał się z fabuły. Momentami właśnie to mi zgrzytało.
„Podpalę wasze serca!” obrazuje jak łatwo możemy stracić kontrolę nad swoim życiem, czy to przez nasze wybory, czy przez czynniki całkowicie od nas niezależne. Ta książka to także obraz relacji człowieka z człowiekiem, które niestety stają się bardzo wątłe. A wszystko to zamknięte z zwięzłej formie pełnej absurdu i ironii, w towarzystwie sugestywnego języka.
 

 



M. Brzostowski – Podpalę wasze serca!


stron: 142

wyd. e-bookowo 2016


sobota, 11 sierpnia 2018

Wakacyjny konkurs- wyniki

Kochani,
bardzo dziękuję wszystkim za udział w konkursie. Niebawem kolejna zabawa. Tymczasem pora na ogłoszenie wyników wakacyjnego konkursu.

Wybraną przez siebie książkę otrzymuje:

Marzena Jaroszek

gratuluję i proszę o przesłanie adresu na meila:  martawa.25@gmail.com

czwartek, 9 sierpnia 2018

Piotr Górski "Gorszy"

Rok temu poznałam komisarza Sławomira Kruka. Wtedy, wraz z prokurator Martą Krynicką, prowadził dochodzenie w sprawie dość charakterystycznego zabójstwa, bowiem ofiara została poddana poena cullei czyli karze worka, która stosowana była w starożytnym Rzymie. Czekałam na powrót tego teamu i oto jest, „Gorszy” - drugi tom o bezkompromisowym komisarzu i nieugiętej pani prokurator. Tym razem Kruk musi działać sam, bo Marta Krynicka oskarżona została o zabójstwo i przebywa w areszcie. Kruk nie wierzy w jej winę i postanawia, trochę nieoficjalnie, odnaleźć tego, który ją wrabia.
Autor w drugim tomie zadbał o to, by poboczne wątki, które pozostały otwarte w poprzedniej części, teraz znalazły bardziej lub mniej zaskakujący finał. Zaś jeśli chodzi o trzon powieści czyli spraw Marty Krynickiej, obyło się bez większych niespodzianek.
Tym razem ciężar prowadzonej sprawy spoczywa jedynie na barkach Kruka, który wszelkimi metodami stara się znaleźć coś, co oczyści Martę ze stawianych jej zarzutów. A że dzieje się całkiem sporo komisarz nie ma ani chwili spokoju. Wyraźnie da się odczuć to, że akcja w tym tomie budowana jest z większym rozmachem, niż miało to miejsce w poprzednim tomie. Dużo się dzieje i jest interesująco, jednak niektóre sploty sytuacyjne wydały mi się tak nieprawdopodobne, że ciężko było mi w nie uwierzyć. Mimo to, dałam się wciągnąć w przesłuchiwanie świadków, szukanie tropów i śledzenia bandziorów (w szczególności niejakiego Grzesznika).
Pisząc tekst o „Kruku” wspomniałam, że zarówno w konstrukcji powieści, jak i w stylu Piotra Górskiego da się odczuć, że jest to debiutancka powieść. Tutaj – odnoszę wrażenie jest pewien progres jeśli chodzi o pióro autora. Ponadto dostrzegam dbałość, z jaką pisarz konstruował poszczególne elementy fabuły, jak skrupulatnie tworzył siatkę powiązań sfery politycznej z kryminalną odsłaniając tym samym słabości człowieka zaślepionego chęcią wzbogacenia się czy zyskania władzy.
Muszę przyznać, że jest nieźle, jednak brakowało mi tu pewnych pierwiastków widocznych w pierwszym tomie. O czym mówię? Przede wszystkim o duecie Kruk – Krynicka, który, w moim odczuciu, nadawał pierwszemu tomowi rumieńców. Żałuję, że w drugiej części Kruk został sam na placu boju. Te tytuły różnią się także klimatem. Aura pierwszego tomu dość ciasno mnie otulała, każde miejsce miało swój koloryt, swój akcent. W „Gorszym” ten klimat trudniej jest uchwycić, gdyż nie jest on tak wyrazisty. Mimo tych minusików, które oczywiście wynikają z moich subiektywnych odczuć, cykl o komisarzu Kruku autorstwa Piotra Górskiego potrafi wciągnąć czytelnika. Sama z chęcią sięgnę po kolejny tom.
P. Górski – Gorszy
stron: 416
wyd. Harper Collins 2018

czwartek, 2 sierpnia 2018

Wakacyjny konkurs [aktualizacja]




 Moi drodzy,

cały dzień dzisiaj walczę z blogspotem. Niestety, przez moją nieuwagę zostało usuniętych około 40 komentarzy umieszczonych pod kilkoma postami - te konkursowe również. Próbowałam działać, jednak odzyskanie Waszych konkursowych wypowiedzi okazało się niemożliwe. Bardzo mi przykro, dlatego te osoby, które wzięły udział w zabawie proszone są o zostawienie komentarza. Nie musicie odpowiadać drugi raz na pytanie, już sporo się nad tym napracowaliście. Wystarczy że napiszecie, że braliście już udział w konkursie. Wasze wcześniejsze wypowiedzi udało mi się przeczytać przed ich usunięciem, zatem wybiorę zwycięzcę. Przepraszam za komplikacje i pozdrawiam Was bardzo ciepło.

Wakacje trwają w najlepsze, więc przyszła pora na wakacyjny konkurs ;) Do zdobycia „Testament” Remigiusza Mroza lub „Czarnooka blondynka” Benjamina Blacka. W komentarzu z konkursową odpowiedzią napiszcie, którą z książek chcielibyście wygrać.
A teraz najważniejsze czyli pytanie ;) A brzmi ono:


Opisz wakacje Twoich marzeń


Poniżej kilka zasad.

Książki pochodzą z mojej biblioteczki.

1. Konkurs trwa od 2.08.2018- 9.08.2018 (włącznie)
2. Zwycięzca wyłoniony zostanie w przeciągu trzech dni od zakończenia konkursu. Zwycięży osoba której odpowiedź najbardziej mnie zaskoczy ;)
3. Po ogłoszeniu wyników, osoba wyłoniona proszona jest o kontakt mailowy.
4. Wstawienie banneru konkursowego nie jest wymagane, jednak będzie mi bardzo miło, jeśli zechcecie posłać dalej info o konkursie.