Rzadko sięgam po antologie, jednak
ta książka wzbudziła moje zainteresowanie już samą koncepcją. Jeden bohater i osiem spojrzeń na niego, osiem
alternatywnych rozwiązań i osiem sposobów na przekazanie jego historii.
Wiedziałam, że ze względu na kilku autorów opowiadania będą zróżnicowane
stylistycznie, gatunkowo i tematycznie.
„Ktokolwiek zna mężczyznę, który błąkał się w okolicy od piątku
xx.xx.xxxx, proszony jest o kontakt z najbliższa placówką policji lub o
informację pod numerem xxx.xxx.xxx. (...) Ubrany w czarną wełnianą kurtkę i
zielone spodnie. Jego zachowanie może zwracać uwagę. Mężczyzna mówi do siebie,
porusza się niespójnie. Jest lekko ranny w głowę”.
Kartki z tą informacją wisiały
niedaleko krakowskich Plant. Kim jest zaginiony mężczyzna? Dlaczego został
ranny w głowę? Te pytania nasuwają się same. Jednak jest w tym apelu coś
szczególnego, co przykuwa uwagę, a mianowicie brak konkretnej daty i numeru
telefonu. Dlaczego? O tym nieco później.
Czy zaginiony jest gdzieś w
Krakowie? Może w Nowym Jorku? Na komisariacie? Chyba miał jakąś rodzinę? Nie?
Był samotny? Może wcale się nie zgubił? Może nie chce, by go szukano?
Niemal każde z opowiadań przykuło
moją uwagę, a to pomysłem, klimatem czy zaskakującą puentą. Jedne pochłaniały mnie bez reszty, inne
wymagały ode mnie nieco skupienia, niektóre nie trafiały w mój gust. Oczywiście
mam już swoich ulubieńców. Wymienię tutaj tylko dwa opowiadania, żeby nie zdradzać za wiele. „Niespójny” autorstwa pani Melanii
Kapelusz to opowiadanie, w którym bieg wydarzeń poznajemy z perspektywy
mężczyzny w zielonych spodniach. Bohater jest samotny, zagubiony i
znerwicowany. Autorka doskonale „przelała” na papier tę nerwowość. Krótkie
zadania, czasem pojedyncze wyrazy występujące dość chaotycznie. Fragmenty
myśli, urywane, niekończone. Momentami ciężko jest odróżnić czy bohater
opowiada o tym, co widzi czy o tym, co siedzi mu w głowie. A może jest chory
umysłowo? Kolejnym moim ulubieńcem jest
opowieść autorstwa pan Ewy Agnieszki Frankowskiej „Końcówka”. To opowiadanie nieco zbiło mnie z tropu. Miało być o
błąkającym się mężczyźnie. Zamiast tego są koty, psy i króliki, które stadami
wdzierały się do największych miast. Zdradzę tylko tyle, że główny bohater w końcu się
pojawia z ważnym przesłaniem. Jakim? O tym musicie przekonać się sami, powiem
tylko tyle, że puenta kojarzy mi się z piosenką zespołu Hey „Pea Sorela”.
Wspomniałam, że moją uwagę
zwrócił fakt, że w ogłoszeniu nie było konkretnej daty i numeru telefonu. W
moim odczuciu jest to pewna wskazówka do interpretacji. Otóż mężczyzna w
czarnej kurtce i zielonych spodniach jest postacią uniwersalną Każdy może być
tą osobą, bo każdy ma taki moment w życiu kiedy się gubi. Nie dosłownie. Czasami
gubimy się w życiu szukając swojej drogi; gubimy swoje pragnienia szukając na
siebie pomysłu; gubimy się w ocenie innych i tego, co w życiu jest najważniejsze.
Czasami warto poczekać, aż ktoś zacznie nas szukać.
„Mężczyzna w zielonych spodniach” to propozycja dla wielbicieli
krótkich form, ale nie tylko. Ci, którzy lubią snuć domysły i tworzyć
alternatywne wersje poznanych historii także powinni być usatysfakcjonowani. Kto
może zatem czuć się rozczarowany? Każdy czytelnik, który lubi klarowne
rozwiązania oraz oczywiste zakończenia.
Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czerwona Papuga
E. Szawul, G. Wojcieszko, M. Pecyna, E. Jedrych, M. Kapelusz, E.A. Frankowska, P. Karbowniczek, J. Machałowska - Mężczyzna w zielonych spodniach
Ilość stron: 172
Wyd. Czerwona Papuga 2014