czwartek, 31 października 2013

David McKee "Elmer i Róża"


          
         Elmer, niezwykły słoń w kolorową kratkę umila dzieciństwo najmłodszym czytelnikom już od ponad dwudziestu lat. Pierwsza publikacja z przygodami tego sympatycznego słonia ukazała się w 1989 roku. Już wtedy podbił serca maluchów oraz ich rodziców, a o jego twórcy Davidzie McKee zrobiło się głośno. Mimo upływu lat Elmer nadal cieszy się ogromnym zainteresowaniem wśród dzieci, a książeczki z jego perypetiami przetłumaczone zostały na trzydzieści języków. 

            Główny bohater, jak już wspomniałam jest słoniem w kolorową kratkę, jednak nie tylko Elmer jest pod tym względem wyjątkowy, bowiem cała jego rodzinka jest bardzo charakterystyczna. Dziadek, Eldo pochwalić się może pomarańczowym ubarwieniem skóry, natomiast kuzyn, Wilbur to słoń w czarno-białą kratkę. Sami przyznacie, że już sam wygląd postaci intryguje; nie mniej interesujące są również ich perypetie. 

            W najnowszej książeczce „Elmer i Róźa” kolorowy słonik spotka pewną bardzo nieśmiałą damę, która notorycznie „oblewa się rumieńcem od stóp do głów, albo czasami od samej głowy, aż po stopy, ale nigdy od końca ogona po koniuszek trąby. Jak nietrudno się domyślić ową damą jest słonica, Róża, która oddaliła się od stada i nie może odnaleźć drogi powrotnej. Zadaniem Elmera i Wilbura staje się zatem odszukanie stada Róży. Czy im się uda? Przekonajcie się sami.

            „Elmer i Róża” to opowieść skierowana do kilkuletnich czytelników. Przyznam, że pomimo pewnej naiwności jest ona, ze względu na przesłanie lekturą wartą uwagi. Dzieci przedzierając się wraz z Elmerem przez dżunglę poznają nie tylko jej piękno, ale nauczą się co nieco o tolerancji, przyjaźni i wzajemnej pomocy. Jednak najważniejszym, w moim przekonaniu przesłaniem jest to, że każda istota jest niepowtarzalna i wyjątkowa, mimo, iż u niektórych może budzić zdziwienie należy to uszanować.

            Zdaje sobie sprawę z tego, iż literatura skierowana do najmłodszych powinna być bezproblemowa w odbiorze oraz nieść jasne przesłanie, w związku z tym warstwa tekstowa nie będzie zbyt bogata. Przyznam, jednak, że tutaj jej wykonanie mnie trochę zawodzi. David McKee posługuje się tutaj językiem łatwo przyswajalnym dla młodych czytelników, jednak zabrakło mi tutaj większej staranności w formułowaniu zdań. Natknęłam się na powtórzenia niektórych wyrazów; bardziej rozbudowane zdania także byłyby dodatkowym walorem opowieści. Takim kołem ratunkowym dla odrobinę niedopracowanego tekstu staje się warstwa graficzna. David McKee stworzył do swojej opowieści ilustracje pełne zabawnych bohaterów, którzy nie tylko rozweselą małego czytelnika, ale pobudzą wyobraźnię. Autor zdecydował się na nasycone, ale nie krzykliwe kolory, dzięki czemu nie sposób oderwać wzroku od rysunków. Ilustracje, podobnie jak tekst nie są specjalnie wymyślne. McKee nie dąży do tego, by sylwetki słoni czy pozostałych zwierząt tutaj występujących były jak najwierniejszym odzwierciedleniem rzeczywistych stworzeń. Przeciwnie, owe ilustracje przypominają nieco obrazki namalowane przez dzieci, dzięki temu idealnie współgrają z prostym tekstem. A kto wie, może dla któregoś dziecka staną się inspiracją do stworzenia własnych rysunków.

            „Elmer i Róża” autorstwa brytyjskiego pisarza, Davida McKee to książeczka posiadająca pewne niedociągnięcia, które mogą przeszkadzać nie tyle dzieciom, co ich rodzicom, jednak ze względu na wartości w niej poruszane uważam, że warto po nią sięgnąć. Najmłodsi czytelnicy z pewnością pokochają uroczego słonika w kratkę i z ochotą zechcą towarzyszyć mu w nowych przygodach. 
 
 
 Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Papilon za co bardzo dziękuję.
 
 
 
 


D. McKee – Elmer i Róża

Stron 32 
Wyd. Papilon 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz