piątek, 27 grudnia 2019

Courtney Summers "Sadie"



Dziewiętnastoletnia Sadie zawsze mogła liczyć tylko na siebie. Matka uzależniona od alkoholu troszczyła się tylko i wyłącznie o swoich nowych partnerów. Kiedy na świat przyszła Mattie, najmłodsza córka stała się ulubienicą ich matki. Mimo to, dziewczynki nadal zepchnięte były na drugi plan. O Mattie troszczyła się Sadie, dla której ta mała istotka stała się całym światem. Ten świat rozpada się kiedy trzynastoletnia Mattie zostaje zamordowana. Policja opieszale prowadzi śledztwo, dlatego Sadie bierze sprawy w swoje ręce i sama rozpoczyna poszukiwanie sprawcy. Wkrótce ślad po niej ginie. 

„Sadie” autorstwa Courtney Summers została uznana za jedną z najpopularniejszych amerykańskich powieści dla młodzieży 2018 roku. Zwykle dość sceptycznie podchodzę do powieści, wokół których mnóstwo jest szumu. Nie inaczej było tym razem. Muszę przyznać, że ten mój sceptycyzm okazał się być (częściowo) uzasadniony. Dlaczego częściowo? Bo książka, choć nie wywarła na mnie olbrzymiego wrażenia, ma swoje zalety, o których już za chwilę.

Interesujący jest sposób prowadzenia narracji. Mamy tutaj dwie perspektywy – osoby skrzywdzonej, która pod wpływem traumatycznych zdarzeń decyduje się na desperacki krok oraz osoby postronnej, która do zaistniałej sytuacji podchodzi z dystansem, starając się wyciągnąć obiektywne wnioski. Pierwszą postacią jest Sadie, której relacja przesiąknięta  jest gniewem, bólem, żalem i oczywiście pragnieniem zemsty. Drugą- prezenter radiowy West McCray, który w swoich podcastach zatytułowanych The Girls usiłuje zrekonstruować przebieg zdarzeń , w nadziei, że to pomoże wpaść na trop zaginionej dziewiętnastolatki. 

Muszę przyznać, że narracja będąca zapisem radiowych audycji pozytywnie mnie zaskoczyła. Choć początkowo wprowadzały one mały chaos w odbiorze powieści. Sam pomysł interesująca, niestety sam prezenter już nie był tak intrygującą postacią. Blurb głosi, że rozwikłanie tej sprawy staje się dla niego niemal obsesją, natomiast sama odnosiłam wrażenie, że jest nią znudzony, a jedynym powodem dla którego kontynuuje to „śledztwo” jest jego przełożony, który po prostu zlecił mu to zadanie. Ponadto McCray nie jest dla mnie przekonujący w roli detektywa, któremu udaje się odkryć dużo więcej, niż policyjnym śledczym. 

Autorka zaskoczyła mnie również tym, że zdecydowała się niemal od razu ujawnić tożsamość sprawcy. Dobrze wiemy, kogo z taką zawziętością ściga główna bohaterka. Niektórzy czytelnicy pewnie nie będą zadowoleni z takiego stanu rzeczy, niemniej mnie nie przeszkadzał fakt, że tożsamość mordercy została ujawniona. Sprawa nie jest tak oczywista jeśli chodzi o finał opowieści. Tutaj Courtney Summers udało się zaskoczyć mnie po raz kolejny, decydując się na otwarte zakończenie, które może wywoływać lekkie rozczarowanie, niemniej ci, którzy lubią mieć pozostawione pole dla wyobraźni powinni czuć się usatysfakcjonowani. 

Odnoszę wrażenie, że interesujący pomysł na fabułę nie do końca udało się przekuć autorce w taką właśnie książkę. Powyżej pisałam o zaletach i takowe są. Mimo pewnych zgrzytów muszę przyznać, że historia Sadie j jej siostry wypełnia czytelnika ogromem emocji. Ta opowieść smuci, zatrważa i pokazuje, jak kruchą istotą jest człowiek. Ponadto za atut powieści uważam tematykę, jaką ona podejmuje. Alkoholizm, przemoc, wykorzystywanie dzieci. To bez wątpienia kwestie, które często są ignorowane i trudno o nich rozmawiać, zwłaszcza jeśli do tej dyskusji chcemy młodzież, bo właśnie dla takich czytelników przeznaczona jest ta książka. Niemniej autorka ze sporym wyczuciem buduje kolejne elementy historii, którą chce im opowiedzieć, dzięki czemu może ona stać się motorem dla tych młodych ludzi do podjęcia dialogu.



C. Summers – Sadie

stron: 328
wyd. We need YA

3 komentarze:

  1. Będę czytała tę książkę i jestem ciekawa moich odczuć po lekturze. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i mi osobiście fabuła przypadła do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmmmm przyznam, że młodzieżówki jakoś mnie nie pociągają. Lecz jeżeli ta książka wpadnie w moje czytelnicze łapki, to zapewne po nią sięgnę:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń