poniedziałek, 31 października 2011

John Harding 'Siostrzyca"

Nowa Anglia, 1891 rok. Stary dwór Blithe House, położony na odludziu zamieszkuje dwójka dzieci: dwunastoletnia Florence oraz dziewięcioletni Giles. Rodzeństwem pod nieobecność ich wuja zajmuje się pani Grouse, a także zatrudniona przez pana domu służba. Niebawem Giles zostaje wysłany do szkoły z internatem. Osamotniona Florence całe dnie spędza na bezcelowych wycieczkach po olbrzymiej posiadłości. Podczas jednej z nich odkrywa wspaniałą bibliotekę. Dziewczynka wbrew zakazom wujka, który jest przeciwnikiem kształcenia kobiet potajemnie uczy się czytać i pisać. Wkrótce brat Florence nie radząc sobie w szkole zostaje odesłany do domu. Rozpoczynają się poszukiwania guwernantki, która zadba o edukację chłopca.  Do Blithe House przybywa tajemnicza panna Taylor. Nowa guwernantka natychmiast wzbudza niepokój dwunastolatki. Dziewczynka uważa, że kobieta jest łudząco podobna do poprzedniej nauczycielki, panny Withaker, która utonęła w pobliskim jeziorze. Złe przeczucia Florence nasilają się kiedy pewnej nocy staje się świadkiem bardzo dziwnego zdarzenia, a we wszystkich lustrach znajdujących się w domu dostrzega postać panny Taylor.

            Narratorką powieści jest Florence, dziewczynka niezwykle inteligentna i błyskotliwa, która posługuje się nietuzinkowym, wymyślonym przez siebie językiem. I choć początkowo miałam trudności w przystosowaniu się do jej oryginalnej opowieści, uważam, że wprowadzenie jej „osobistego” języka było bardzo dobrym pomysłem. Dzięki niemu historia nabiera niepowtarzalnego klimatu i sprawia, że wraz z dziewczynką „wsiąkamy” w tę trochę przerażającą atmosferę dworu.

            Odnajduję tutaj inspirację powieścią gotycką, a zwłaszcza książką Henry’ego James’a „W kleszczach lęku”. Ma to swoje odbicie chociażby w sylwetkach głównych bohaterów: u James’a odnajdziemy Miles’a i Florę, u Harding’a Giles’a i Florence. Zresztą bardzo łatwo dostrzec także inne podobieństwa.

            John Harding bardzo dobrze oddał klimat powieści gotyckiej umiejscawiając akcję w starym dworze, pełnym pustych pokoi, olbrzymich luster i duchów uzyskując tym samym atmosferę pełną tajemniczości i grozy, która przenosi się na czytelnika. Autor starannie dopracował również fabułę, która jest nieprzewidywalna. Czytelnik gubi się między tym, co rzeczywiste, a tym, co jest wytworem wyobraźni Florence. Kiedy już zdajemy się być o krok od uwierzenia w chorobę psychiczną dziewczynki kolejne wydarzenia negują te przypuszczenia. Dużym zaskoczeniem jest także samo zakończenie, które zamiast rzucać światło na wszystkie pytania dręczące czytelnika jeszcze bardziej go dezorientuje. Harding umożliwia czytelnikowi własną interpretacji tej niezwykłej opowieści.

Zdecydowanie jedna z najlepszych powieści z jaką miałam okazję ostatnio się zetknąć. Polecam.





Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki portalowi Sztukateria oraz Wydawnictwu Mała Kurka za co bardzo dziękuję.





J. Harding - Siostrzyca


Stron 288

Wyd.Mała Kurka

Łódź 2011



6 komentarzy:

  1. Hmm... Przekonałaś mnie, rozejrzę się za nią :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna pozytywna opinia o tej książce, tylko zwiększa i tak już niemały apetyt na jej przeczytanie:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej ej muszę teraz to przeczytać! :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Powieść gotycka to coś dla mnie !!! stary dworek i jego klimat - cudo !

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne, niedawno skończyłam. Tylko jedna korekta, to nie Anglia, tylko Ameryka nam się objawia:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie Mery, teraz zauważyłam błąd. Musiałam coś z pliku tekstowego źle skopiować. Ma być Nowa Anglia (USA)

    OdpowiedzUsuń