poniedziałek, 28 grudnia 2015

Katherine Applegate "Jedyny i niepowtarzalny Ivan"



Ivan zwany „gorylem z Galerii Handlowej” ponad ćwierć wieku spędził w małej klatce stając się atrakcją dla ludzi ganiających po butikach centrum handlowego. Po 27 latach ludzie w końcu dostrzegli, że ta niewola jest katorgą dla zwierzęcia i zorganizowali protesty, w wyniku których Ivan został przeniesiony do ogrodu zoologicznego w Atlancie. Ta historia zainspirowała pisarkę, Katherine Applegate do napisania książki o dzielnym gorylu imieniem Ivan.
Ivan to srebrnogrzbiety goryl, który niemal całe swoje dotychczasowe życie spędził w klatce ulokowanej w Centrum Big Top przy 8 Zjeździe z Autostrady. Każdy dzień wygląda identycznie, zatem goryl stracił nieco rachubę czasu. Ivan śpi, je, czasami ogląda telewizję i maluje obrazki, które potem sprzedawane są w pobliskiej budce. Jednak jego głównym zadaniem jest zabawianie ludzi, którzy odwiedzają centrum. Goryl nie jest jedyną „atrakcją”  Centrum Big Top. Jest jeszcze Stella – słonica, która co wieczór staje na scenie i zachwyca widownię rozmaitymi sztuczkami. Zwierzęta trzymają się razem, wspierają się i dodają sobie otuchy w gorszych chwilach. Ivan może także liczyć na Boba – psiaka, przybłędę, który na dobre zadomowił się w klatce goryla. Z czasem zainteresowanie gorylem i słonicą zaczyna słabnąć. Ich właściciel – Mac staje na głowie, by na nowo przyciągnąć klientów. Postanawia nabyć słoniątko, które uatrakcyjni występy Stelli. Wkrótce do centrum handlowego przybywa nowa lokatorka – Ruby, której pojawienie się zmieni wszystko.
Autorka oddała głos, głównemu bohaterowi, zatem każdą sytuację poznajemy oczami goryla. Taka narracja czyni książkę nieco osobliwą. Żartobliwie i z przymrużeniem oka. Jednak, wgłębiając się w zapiski czytelnik ze zdumieniem odkrywa celne uwagi na temat ludzkich zachowań czy przywar. Często jest tak, że nie dostrzegamy wad i słabości i potrzeba… goryla, który wyczuli nas na te kwestie.
„Jedyny i niepowtarzalny Ivan”  to jedna z tych powieści, które wywołują u czytelnika szereg emocji; od żalu i współczucia po rozgoryczenie i gniew. Tutaj człowiek przeraża swoją bezwzględnością, brutalnością i chęcią wzbogacenia się za wszelką cenę. Co zaskakujące  zwierzęta, które doznały id człowieka samych krzywd próbują ich poniekąd usprawiedliwiać. Nie wrzucają wszystkich ludzi do jednego worka, gdyż wierzą, że nie wszyscy są źli.
Ivan to bohater, który podbija serce czytelnika już na starcie. Wrażliwy, błyskotliwy, z duszą artysty, potrafi dostrzec znacznie więcej niż człowiek. Oszczędny w słowach, ostrożny w ocenie innych budzi podziw. Początkowo niewiele wiemy o jego wcześniejszym życiu, gdyż on sam nie jest w stanie sobie tego przypomnieć. Dopiero pewne wydarzenia stają się motorem do intensywnych poszukiwań zatraconych wspomnień.
Książka Katherine Applegate to powieść przede wszystkim o ludziach, choć głos mają tutaj zwierzęta. W każdej z postaci – Ruby, Ivanie i Stelli możemy dostrzec nas samych. Ruby przypomina dziecko – nieco naiwna, rozbrykana, pełna energii i zapału. Ivan to wzór opanowania, rozsądku, wrażliwości i wytrwałości. Natomiast słonica Stella przywodzi na myśl osobę w sędziwym wieku, która wiele przeżyła i ma mnóstwo pokory.
„Jedyny i niepowtarzalny Ivan”  to książka oszczędna w formie. Autorka nie marnuje słów. Prosto i zwięźle pisze o tym, co chce przekazać czytelnikowi. Oszczędne są także czarno-białe ilustracje autorstwa Patricii Castelao, dzięki którym bohaterowie stają nam się jeszcze bliżsi.
„Jedyny i niepowtarzalny Ivan”  to powieść uniwersalna, po którą mogą sięgnąć i młodsi i starsi czytelnicy. Wzruszająca, pełna emocji opowieść o samotności, przyjaźni i odwadze. Powieść która uczuli nas nie tylko na los i potrzeby zwierząt, ale otworzy oczy na słabości każdego człowieka.



 Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa CzyTam






K. Applegate - Jedyny i niepowtarzalny Ivan



Ilość stron: 322
Wyd. CzyTam 2014

czwartek, 24 grudnia 2015

Świąteczne życzenia

 
Moi drodzy,

z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia chciałabym życzyć Wam spokoju i wytchnienia w tym szczególnym czasie; niezapomnianych chwil spędzonych w rodzinnym gronie.
Niech los w Nowym Roku obdaruje Was samymi pozytywnymi momentami, wartymi zapamiętania i postawi na Waszej drodze inspirujące osoby :)
 
M.
 
 

wtorek, 15 grudnia 2015

[film] Sekrety morza - reż. Tomm Moore




Ben to beztroski chłopczyk mieszkający wraz z mamą i tatą w małym domku niedaleko morza, które tak bardzo kochają. Dnie upływają mu na zabawie z psem – Roy’em, a wieczory na wsłuchiwaniu się w irlandzkie legendy opowiadane przez matkę. Cała rodzina z niecierpliwością oczekuje jednego – przyjścia na świat kolejnego dziecka. Niestety nie wszystko potoczy się po ich myśli. Matka znika, a siostrzyczka Bena staje się dla niego „powodem” odejścia ukochanej mamy. Niechęć chłopca do siostry pogłębia fakt, że Sirsza jest niemową, co bardzo go irytuje.
Ojciec, nieco zagubiony oddaje dzieci pod opiekę ich babci, wierząc, że w mieście życie dzieci będzie lepsze. Jednak rodzeństwo wcale nie jest zadowolone z przeprowadzki. Wkrótce za sprawą melodii płynącej z magicznej muszli Ben i Sirsza przeniosą się do świata znanego im jedynie z legend.
„Sekrety morza” to opowieść, która na tle obecnych produkcji skierowanych do najmłodszych widzów bardzo mocno się wybija, dzięki oryginalnej fabule, pięknej warstwie wizualnej oraz oszczędnej muzyce.
Fabuła oscyluje głównie wokół relacji rodzinnych, przede wszystkim relacji Bena i Sirszy, jednak to tylko niewielki ułamek opowieści, bowiem inspiracją dla twórców „Sekretów morza” stały się irlandzkie legendy i mity. W tamtejszej mitologii selkie to właśnie foki, które przybierały ludzki kształt. Opowieści o ludziach-fokach zyskały metaforyczny wydźwięk i oznaczały żałobę po bliskich zaginionych na morzu. Te odniesienia do ludowych historii, do baśniowych stworów sprawiają, że więź dojrzewająca pomiędzy rodzeństwem nabiera magii, a kwestie na które reżyser pragnie uczulić widzów stają się lżejsze w odbiorze. Nie znaczy to jednak, że wszystko powiedziane jest wprost. Przeciwnie, dzieci muszą nieco przefiltrować historię z baśniowości i czarów, by dostrzec pewną refleksję.
W dwójce głównych bohaterów wielu najmłodszych widzów odnajdzie siebie. W końcu relacja siostra- brat to skomplikowana sprawa ;) Ta relacja nie jest jedyna. Relacja rodzic- dziecko także wymaga pracy. Odniosłam wrażenie, że ojciec zaniedbuje trochę Bena, przez co chłopak czuje się osamotniony. Babcia, która stara się pomagać synowi w wychowaniu dzieci, także nie ułatwia sprawy narzucając wszystkim swoje zdanie. Pewno wielu rodziców skądś to zna;)

Moore zwraca także uwagę na ogromną siłę, jaka tkwi w rodzinie, pokazuje, że można podnieść się po stracie bliskiej osoby. Trzeba jednak pozwolić sobie na żałobę; na smutek, żal, gniew i gorycz, a w końcu na nowy początek.
Warstwa wizualna także budzi zachwyt. Twórcy zdecydowali się na wykorzystanie animacji 2D. Oszczędna forma i paleta kontrastowych, ale ciepłych barw staje się siłą opowieści. Sama tym, momentami „płaskim” rysunkom przyglądałam się z ogromnym sentymentem. Moore udowodnił, że bez efektów specjalnych i technologii 3D można oczarować młodych widzów.
 Animacja urzeka mnie także muzycznie. Kompozytorzy: Bruno Coulais oraz Kila postarali się, by dźwięki współgrały z obrazem, zatem ścieżka dźwiękowa składa się z kompozycji subtelnych i przejmujących. Uwielbiam instrumenty smyczkowe, zatem cieszę się, że tutaj ich nie zabrakło.
„Sekrety morza” to piękna wizualnie i porywająca muzycznie opowieść o tym, czego szukamy w życiu: miłości, akceptacji i bliskości. Dla mnie jedna z najpiękniejszych animacji.


Sekrety morza (Song of the Sea)
Czas: 89 min.
Reż.Tomm Moore
Scenariusz: Will Collins
Główna obsada: . Kożuchowska, A. Jakubik, M. Ceran, M. Jachowicz, B. Wrzesińska

sobota, 5 grudnia 2015

Magdalena Makarowska "Vege na diecie"



 „Vege na diecie” autorstwa Magdaleny Makarowskiej – biotechnologa i dietetyka, to poradnik skierowany do osób będących wegetarianami , jaroszami i weganami, którzy nie tylko pragną zrzucić kilka nadprogramowych kilogramów, ale także „bezboleśnie” przejść z diety mięsnej na bezmięsną.
Muszę przyznać, że sama nie należę ani do jednaj, ani do drugiej grupy odbiorców. Zatem co skusiło mnie dosięgnięcia po tę książkę? Otóż chęć urozmaicenia mojego jadłospisu i ograniczenie ilości spożywanego mięsa.
We wstępie autorka dzieli się z czytelnikiem opowieścią o tym, jak sama powoli wykluczała ze swojej diety mięso. Następnie konfrontuje nas z wszelkimi mitami na temat „niejedzenia” mięsa. Ponadto, pani Makarowska podpowiada jakie produkty wybrać, by dostarczyć organizmowi składników dotychczas zapewnianych przez mięso (np. białka).
Po garści podstawowych informacji, nadchodzi czas na przepisy i praktykę. Na pierwszy ogień poszły koktajle i soki czyli „potencjał w płynie”. Autorka dzieli się z nami przepisami na smoothie z ananasem i kiwi, shake’a z ogórkiem i limonką czy dyniowy twist. Oprócz przepisów na coś do picia, w publikacji znajdziemy także pomysły na owocowe i warzywne przekąski z grilla.
W kolejnej części przechodzimy już do diety. Kuracja podzielona jest na pięć tygodni i dwie fazy. Pierwsza faza to wychodzenie z mięsnej diety, następna to dieta wegetariańsko – wegańska. Po zakończeniu obu faz możemy przejść do długofalowej diety. Oczywiście w książce odnajdziemy mnóstwo kulinarnych inspiracji, które znacznie ułatwią nam planowanie i urozmaicenie kuracji. Przepisy obejmują nie tylko śniadania, obiady i kolacje, ale także desery czy przekąski. Co więcej posiłki podzielone są na trzy grupy: te wyszczególnione czerwoną czcionką odpowiednie są dla jaroszy, te zaznaczone niebieską czcionką są idealne dla wegetarian, natomiast te oznaczone na zielono  - dla weganów.
 Publikacja jest bardzo przejrzysta, a co najważniejsze zawiera przepisy, których składniki można odnaleźć w wielu sklepach. Sama z pewnością niejeden wypróbuję. Ja jako laik w temacie wegetarianizmu i weganizmu z pewnością odnajdę tutaj inspirację do częściowej zmiany swoich nawyków żywieniowych. Natomiast, ci którzy w temacie już „siedzą” mogą czuć się nieco rozczarowani zawartymi tutaj uwagami, gdyż zapewne nie będą one im obce.  Zatem „Vege na diecie” Magdaleny Makarowskiej polecam tym, którzy w temacie vege stawiają dopiero pierwsze kroki.




 Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Feeria





M. Makarowska - Vege na diecie


Ilość stron:272
Wyd. Feeria 2015


/