środa, 28 stycznia 2015

Alex Kava "Mroczny trop"




„Mroczny trop” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Alex Kavy. Książka jest dwunastym tomem cyklu o agentce FBI Maggie O’Dell. W związku z tym miałam pewne obawy, że moja nieznajomość poprzednich części mocno odbije się na odbiorze treści. Jednak autorka tak skonstruowała fabułę, by każdą z części serii można było czytać oddzielnie. Owszem odnalazłam małe nawiązania do zdarzeń z wcześniejszych tomów, jednak nie są one kluczowe w rozumieniu fabuły.
Maggie O’Dell rozpoczyna dochodzenie w sprawie serii morderstw. Sprawca każdą z ofiar poddawał licznym torturom, do których bardzo często używał jadowitych owadów. Tymczasem Ryder Creed – trener psów zostaje poproszony przez straż przybrzeżną o pomoc w przechwyceniu przemytników narkotyków. Wkrótce Ryder poznaje czternastoletnią Amandę, która nieoczekiwanie wplątuje go w niebezpieczną grę.
Oba te wątki początkowo biegną swoimi torami, by wraz z postępem akcji coraz bardziej się zazębiać. Pozostając przy temacie akcji, muszę przyznać, że wszystko dzieje się tutaj błyskawicznie. Tym razem ta szybkość, w moim odczuciu wpływa niekorzystnie na całą historię. Sprawia, że treść ekspresowo ulatuje nam z pamięci.
Sama intryga nie zaskakuje. Z łatwością udało mi się przewidzieć poszczególne reakcje głównych bohaterów i bieg wydarzeń. Żałuję również tego, że autorce nie udało się swoją opowieścią wywołać u mnie emocji, których oczekuję każdej z książek.
Bohaterowie także pozostawiają wiele do życzenia. Ryder Creed, owszem budzi sympatię, ale miałam wrażenie, że autorka „wyciągnęła go” z jakiegoś romansu, gdzie każdy mężczyzna ma nienaganne maniery, jest zabójczo przystojny, wysportowany i jak nie trudno odgadnąć pomaga innym ludziom. Maggie natomiast to taka stereotypowa agentka FBI po przejściach, która swoje nieudane życie osobiste próbuje sobie wynagrodzić pracą.
Wprowadzenie motywu tresury psów oraz ich uczestnictwa w policyjnych akcjach początkowo wydał mi się bardzo interesujący. Kava, w moim przekonaniu potraktowała ten temat zbyt lekko i powierzchownie, przez co zmarnowała tkwiący w nim potencjał. A szkoda, bo ten detal mógłby dodać całości wyrazistości.
Muszę przyznać, że jestem trochę rozczarowana. Lubię zarówno wymagające thrillery, jaki i te lżejsze chociażby spod pióra Erici Spindler. Miałam nadzieję, że sięgając po książkę Alex Kavy otrzymam właśnie coś zbliżonego do Spindler. Niestety nawet nie mając zbyt wygórowanych oczekiwań czuję się zawiedziona.






         Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mira\ Harlequin




A. Kava - Mroczny trop
 
stron: 320
Wyd. Mira\ Harlequin
Warszawa 2014



czwartek, 22 stycznia 2015

[audiobook] Tom Clancy, Mark Greaney "Zwierzchnik"



Jacka Ryana – głównego bohatera powieści Toma Clancy’ego nie znam zbyt dobrze. Poznałam go w „Polowaniu na czerwony październik”, wtedy  był młodym, pełnym pasji i zaangażowania agentem CIA. Później było mi z nim nie po drodze. Ponownie spotkałam go niedawno, za sprawą „Zwierzchnika”, najnowszej odsłonie perypetii Jacka Ryana – obecnie prezydenta Stanów Zjednoczonych oraz jego syna.
Prezydent USA, a przede wszystkim głowy państw europejskich z niepokojem przyglądają się obecnej polityce prezydenta Rosji, Walerija Wołodina, którego celem jest odbudowa Związku Radzieckiego. Jego pierwszym celem staje się Estonia, jednak cała operacja wojskowa kończy się niepowodzeniem. Prezydent tym razem postanawia zaatakować Ukrainę, by odzyskać Krym. Konflikt z dnia na dzień przybiera na sile, a ludzie zaczynają ginąć w dziwnych okolicznościach nie tylko na terenach objętych wojną.
Plany rosyjskiego prezydenta to nie jedyne zmartwienie Jacka Ryana. Sen z powiem spędza mu także troska o dorosłego już syna, Jacka Ryana Juniora, który wyprowadził się do Londynu, gdzie podjął pracę jako analityk finansowy. Wkrótce odkrywa, że Gazprom zamieszany jest w pewne nielegalne interesy. Syn prezydenta za wszelką cenę chce dotrzeć do prawdy.
Jednocześnie czytelnik wdraża się w wydarzenia, które miały miejsce trzydzieści lat wcześniej. Wówczas, Jack Ryan na zlecenie CIA zajmował się sprawą „Zenita” – tajnego zabójcy, który prawdopodobnie powiązany był z KGB. Prezydent USA starał się „odciąć” od przeszłości, jednak nieoczekiwanie właśnie ta sprawa sprzed trzech dekad może pomóc w rozwiązaniu współczesnych konfliktów.
Przemknęło mi przez myśl, że autor postanowił wykorzystać chwytliwy temat, który mam wrażenie będzie coraz mocniej eksploatowany. Zatem byłam zaskoczona, kiedy dotarłam do informacji, że powieść powstała zanim rozpoczęły się realne walki na Ukrainie.
 Fabuła tym razem skupia się nie na Jacku Ryanie, ale na Juniorze. Przyznam, że początkowo nieco mnie drażnił, gdyż wydawało mi się ,że będzie takim stereotypowym zarozumiałym facetem, który szczyci się tym, że ma tatusia prezydenta. Na szczęście moje domysły w ogóle się nie sprawdziły. Jack Ryan Jr. Jest odważnym, inteligentnym mężczyzną, który trochę na swoje własne życzenie wplątuje się w niebezpieczną grę.
Akcja początkowo nie nabiera szybkiego tempa, co niektórym może przeszkadzać, jednak z rozdziału na rozdział nabiera ona rumieńców. Clancy wykreował bardzo realistycznych i wyrazistych bohaterów. Z dużym zainteresowaniem śledziłam poczynania Jacka Juniora, jednocześnie odkrywając nieco mroczną przeszłość jego ojca.
„Zwierzchnika” poznałam  formie audiobook’a. Przyznam, że w pierwszej chwili nieco się przeraziłam, gdyż wersja audio trwa niemal dwadzieścia trzy godziny. Jednak słuchając dziennie po kilka rozdziałów ten czas nie stanowił problemu. Lektorem jest pan Janusz Zadura, który umiejętnie „przystosowywał” głos do każdego z bohaterów. Zabawnie wypadają tutaj kwestie żeńskie ;)
„Zwierzchnika” polecam osobom, które lubią połączenie thrillera z sensacją. Natomiast wersję audio tejże historii tym, którzy mają niewiele czasu, gdyż plików mp3 można słuchać niemal wszędzie.



Zwierzchnika poznałam dzięki uprzejmości Biblioteki Akustycznej



T. Clancy, M. Greaney - Zwierzchnik
lektor:  J. Zadura
Czas nagrania: 22 godziny 55 minut
Nośnik: 2 CD mp3
Wyd. Biblioteka Akustyczna 2014


sobota, 17 stycznia 2015

Krzysztof Ziemiec "Rozmowy z dystansu"



Wydawać by się mogło, że przeprowadzenie wywiadu ze znaną z mediów osobą jest bułką z masłem. W końcu co może być trudnego w zadaniu kilku pytań i wysłuchaniu i zanotowaniu odpowiedzi? Niby, banalnie proste, a wymaga sporych umiejętności. W moim przekonaniu dziennikarz powinien być rzetelny, bezkompromisowy oraz bezstronny.
Krzysztof Ziemiec znany jest niemal każdej osobie, która śledzi programy informacyjne. Jednak nie miałam okazji oglądać wywiadu przeprowadzanego przez pana Krzysztofa. Zatem z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po „Rozmowy z dystansu”. Ta niewielka objętościowo książeczka to zbiór szesnastu wywiadów przeprowadzonych przez Krzysztofa Ziemca. Wśród rozmówców pana Krzysztofa odnajdziemy wiele znanych nazwisk tj. Jarosław Kaczyński, Leszek Balcerowicz, Anna Dymna czy Paweł Kukiz. Autor przeprowadził wywiady także z osobami, których na próżno szukać w mediach, są to m.in. arcybiskup Józef Michalik, gen. Waldemar Skrzypczak, Roman Kluska czy prof. Stanisław Grygiel.
Taki dobór dyskutantów – przedstawicieli duchowieństwa czy też środowiska politycznego i artystycznego gwarantuje wiele spojrzeń na często te same problemy poruszane w wywiadach. Wydarzenia na Ukrainie, sytuacja polityczna w Polsce, kondycja kościoła, polityka międzynarodowe Rosji i UE to tylko niektóre tematy rozmów.
Wywiady pana Krzysztofa Ziemca są odważne, interesujące i pozwalają czytelnikowi skonfrontować swój punkt widzenia na wspomniane wyżej kwestie z osobami, które na co dzień mają styczność ze światem polityki, biznesu czy sztuki i znają ten świat „od kuchni”.
Choć tematy rozmów nie należą do najłatwiejszych wywiady czyta się lekko i sprawnie. Autor potrafi umiejętnie z wypowiedzi rozmówcy formułować następne pytania. Miałam, jednak wrażenie, że momentami autor wyrażał swoje osobiste poglądy, czego w rozmowie powinien unikać. Ponadto, czytając niektóre konwersacje wydawały mi się one za krótkie, a tematy w nich poruszane potraktowane nieco powierzchownie. Niemniej całość uważam za interesującą. Z pewnością wielu czytelników wyniesie z tychże wywiadów coś wartościowego.




Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa M


 

K. Ziemiec - Rozmowy z dystansu
stron:108
Wyd. Wydawnictwo M 2014

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Eoin Colfer "Bratki"



No to ładne kwiatki...to znaczy Bratki!

Bratki to zdrobniałe (i urocze) określenie pięciu braci Woodman’ów. I choć bratki przywodzą na myśl delikatne i słodkie dzieciaki nie dajcie się zwieść. Marty, Will, Donnie, Bert i MP (Małe Piwko) są żywiołem nie do opanowania, jak przejście huraganu czy erupcja wulkanu. Każdy z nich ma swoje wypróbowane metody, jak obłaskawić zdenerwowaną mamę czy rozzłoszczonego tatę.
Każdy z braci jest jedyny w swoim rodzaju. Marty, jako najstarszy z rodzeństwa uważa, że młodsi powinni mu się podporządkować, gdyż jest najmądrzejszy. Will, nieco młodszy od Marty’ego stara mu się dorównać. Chłopiec jest jednak nieco spokojniejszy od brata, a jego najlepszym przyjacielem jest plastikowy Action Man. Donnie i Bert zawsze działają razem. Ich ulubionym zajęciem jest irytowanie starszych braci. Ten pięcioosobowy team zamyka MP (Małe Piwko), najmłodszy z braci i chyba najbardziej pomysłowy, jeśli chodzi o pozyskanie przychylności rodziców.
Przygody „Bratków” podzielone są na trzy legendy: legendę o zębach kapitana Kruka, legendę o Matyldzie Bulwie oraz legendę o najgorszym chłopcu na świecie. Choć na pierwszy rzut oka brzmią one tajemniczo i przywodzą na myśl bajki pełne magii i złych piratów; kiedy zanurzymy się w każdą z historii odkryjemy, że są one...zwyczajne, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Dlaczego zwyczajne? Bo traktują o marzeniach, lękach i problemach chłopców, z którymi z łatwością będzie identyfikował się uczeń szkoły podstawowej. Niemal każdy dziesięcio- czy dziewięciolatek z niecierpliwością czeka na swoją pierwszą dyskotekę, czytanie książek traktuje, jak najgorsza karę i pragnie zostać zauważonym przez rówieśników.
„Bratki” są irlandzkim odpowiednikiem francuskich „Jaśków” stworzonych przez Jeana- Philippe Arrou- Vignod’a.  Gołym okiem można dostrzec podobieństwa: niesforni bracia, którzy wywracają życie swoich rodziców do góry nogami, spora dawka humoru oraz zaskakujące przygody nie pozbawione wartościowej puenty. Oczywiście „Bratki” nie są kalką „Jaśków”, zatem dostrzec można także różnice. Poszukajcie sami ;)
Eoin Colfer stworzył zabawną opowieść, do której czytania zasiąść można całą rodziną. Bystrzy, ale i nie do okiełznania bohaterowie, podbiją serca nie tylko małych czytelników, ale także tych dorosłych. „Bratki” przypomną czytelnikom, że rodzina może wszystko, jeśli trzyma się razem. 



 Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Emotikon
 
 
 
 
E. Colfer - Bratki

stron: 320
Wyd. Znak Emotikon


czwartek, 8 stycznia 2015

[przedpremierowo] Christophe Mauri "Matt Hidalf. Klątwa cierni"



Matt Hidalf – błyskotliwy jedenastolatek, który zalazł za skórę wszystkim mieszkańcom Gwiezdnego Królestwa znów wprawi w osłupienie całe społeczeństw. Po zadziwiającym sukcesie operacji „Błyskawica Widmo”, chłopak będzie musiał stawić czoła swojemu ojcu, który przygotował dla nastolatka matrymonialną niespodziankę. To jednak nie wszystko. Czarne chmury gromadzą się także nad Akademią Elit, na którą zostaje nałożona Klątwa Cierni. W związku z tym, nikt nie może opuścić Akademii ani do niej wejść. Kto stoi za tym urokiem? I dlaczego elitarnej szkole grozi zniszczenie?
„Matt Hidalf. Klątwa cierni” to druga odsłona przygód niesfornego nastolatka, Matta. Autor – Christophe Mauri zaskoczył mnie ponownie tym, że bazując zdawałoby się na już oklepanych schematach potrafił stworzyć historię, która pochłania czytelnika od pierwszych stron. Tak, jak w przypadku części pierwszej wyczuć można inspirację przygodami Harry’ego  Potter’a, jednak mam wrażenie, że pewne podobieństwa stopniowo zanikają. Zatem, liczę na to, że kolejne części nie będą już przywodziły mi na myśl bohatera książek J. K. Rowling. Autor czerpie także z należących do klasyki baśni. Sama doszukałam się motywów, które nie trudno powiązać  z baśniami: „Śpiąca królewna” i „Piękna i bestia”.
Muszę także wspomnieć o ewolucji głównego bohatera. Matt pod wpływem wydarzeń, które są następstwem klątwy cierni zmienia się. Powoli dorasta. Zaczyna dostrzegać, na czym naprawdę mu zależy. Uczy się kompromisu i poświęcenia dla innych. Tych, których zauroczył szalony i beztroski Matt uspokajam, jego pomysły nadal będą zaskakiwały, a on niezmiennie będzie doprowadzał do rozpaczy swojego ojca. Jednak nie sposób nie dostrzec, w jego zachowaniu pewnej dojrzałości, której wcześniej mu brakowało.
Bohaterowie drugiego planu są równie intrygujący. Do znanych z części pierwszej osobistości dołączą nowe, tajemnicze charaktery. Wymienię tutaj, chociażby wróżkę Kirke, której klątwa rzucona kilka wieków temu do dziś prześladuje mieszkańców Królestwa. Mam nadzieję, że autor zdecyduje się na rozwinięcie wątku wróżki w kolejnych tomach, gdyż postać ta budzi ciekawość. Każda z postaci posiada jakieś charakterystyczne cechy, zalety i słabości, które dodają im realizmu.
 Wielowątkowa fabuła z licznymi zwrotami akcji przyciągnie niejednego czytelnika. Mieszane uczucia budzi we mnie, jednak umiejscowienie niemal wszystkich wydarzeń w Akademii Elit. Rozumiem, że poniekąd podyktowane jest to rozwojem wydarzeń, mimo to takie rozwiązanie może być dla niektórych odbiorców męczące.
„Matt Hidalf. Klątwa cierni” jest udaną kontynuacją cyklu o pomysłowym jedenastolatku. Wróciłam do Gwiezdnego Królestwa z nadzieją na zaskakującą, magiczną przygodę, która pozwoli mi oderwać się od codziennych spraw. I udało się. Autor ponownie przyciągnął moją uwagę swoją opowieścią, która bez przesłodzenia i nadmiernej naiwności pokazuje najmłodszym czytelnikom, o co należy w życiu dbać. Christophe Mauri przekonał mnie do swojej bajki, choć nie należę już do grona dzieci czy młodzieży. 



 Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Emotikon
 
 
 
 
Ch. Mauri - Matt Hidalf. Klątwa cierni, tom II

stron: 384
Wyd. Znak Emotikon 
Premiera: 12.01.2015