piątek, 28 grudnia 2012

Tomasz Niedziela "Idąc po górach"


           Podobno w życiu nic nie zdarza się przypadkiem. A może jednak? Może życie składa się właśnie z samych przypadkowych zdarzeń, przypadkowych spotkań, które czy tego chcemy, czy nie mają na nas ogromny wpływ. Tomasz Niedziela, autor powieści „Idąc po górach” udowadnia, że właśnie przypadkowe zdarzenia mogą wywrócić czyjeś życie do góry nogami.

            Jurij zwany „Jurkiem” to mężczyzna bardzo ekscentryczny, bez stałej pracy i mieszkania za to z dużą słabością do wszelakich trunków żyje z ulicznego grania oraz autorskich wieczorków poetyckich. Jurij wybitnym artystą nie jest, jednak to co robi i sposób w jaki żyje bardzo mu odpowiada, gdyż jak twierdzi najważniejsza jest dla niego wolność. Ten wspaniały plan „Jurka” na życie zostaje zburzony przez pewien incydent z prezydentem. Można by rzec,  że Jurij znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Mężczyzna musi uciekać przed policją, decyduje się zatem na wędrówkę po górach, wierząc, że w schroniskach nie będą go szukać. Ta przymusowa wyprawa okazuje się być pasmem nieprawdopodobnych, wręcz surrealistycznych zdarzeń, które mają ogromy wpływ na życie bohatera. „Jurek” pod wpływem pewnych sytuacji pomyśli nawet o zmianie trybu życia oraz rodzinie. Jednak, jaką ostatecznie podjął decyzję i czy trafił w ręce policji, nie zdradzę.

            „Idąc po górach” to opowieść o tym, że życie to nie tylko nasze zaplanowane wybory, nasze decyzje, ale także, a może przede wszystkim przypadki. Główny bohater wzbudził we mnie mieszane uczucia. Właściwie nie dało się go nie polubić, grajek, poeta (choć może to za dużo powiedziane), trochę oderwany od rzeczywistości. Jednak jest w nim coś, co momentami irytuje; to jego niezdecydowanie, ucieczka przed trudnym decyzjami. Mam wrażenie, że ten wybór ulicznego życia nie do końca wywodzi się z jego potrzeby wolności, ale z tchórzostwa i strachu przed jakąkolwiek odpowiedzialnością.

            Całość czyta się bardzo przyjemnie. Nie brak tutaj zaskakujących zdarzeń, momentami wzruszających, innym razem zabawnych. Mnie w szczególności przypadła do gustu historia Gabrysi, znajomej „Jurka”, która musiała podjąć wiele, nierzadko trudnych decyzji. Polecam






Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki portalowi Sztukater oraz Warszawskiej Firmie Wydawniczej za co bardzo dziękuję.




T. Niedziela – Idąc po górach
Wyd. WFW
Stron 158

niedziela, 23 grudnia 2012

Wspaniałych Świąt

 Moi Drodzy,

życzę Wam, aby te Święta były czasem pełnym spokoju, szczęścia i miłości. Spędzone w rodzinnym gronie niech przyniosą spokój i odpoczynek od wszystkich trosk.



Dziękuję za kolejny wspólny rok i ściskam mocno

M.


środa, 19 grudnia 2012

Stanisława Schreuder "Pozdrawiam na czczo"



Stanisława Schreuder, z wykształcenia humanistka, z zawodu nauczycielka jest autorką książek i piosenek dla dzieci. W 2009 roku ukazał się pierwszy tomik poezji pt. „W kropli czasu” skierowany do dorosłych odbiorców. W maju bieżącego roku autorka oddała w ręce czytelników swój drugi zbiór wierszy zatytułowany „Pozdrawiam na czczo”.

„Pozdrawiam na czczo” to utwory, które w centrum uwagi stawiają przede wszystkim kobietę. Jej codzienne sprawy, rozterki, lęki. Jej radości, sukcesy, porażki, wybory życiowe. Kobieta z wersów pani Schreuder to kobieta „głodna świata”, która nieustannie pragnie zdobywać nowe doświadczenia, odkrywać to, co nieznane. To kobieta wrażliwa, ambitna, która mimo swoich słabości, „mimo potknięć” za każdym razem „podnosi się wzmocniona”, aby realizować się „na wielkiej scenie świata”.

Wiersze zawarte w tomiku koncentrują się na sprawach codziennych i ważnych dla każdego z nas, na emocjach, miłości, tęsknocie za minionym czasem, za dzieciństwem, za światem „bez Potter’a”. Odnajdziemy tu także pytania, które poetka kieruje do Boga, do ludzi. Wyraża swój sprzeciw dla obojętności wobec drugiego człowieka i nietolerancji. Teksty są bardzo przejrzyste, oszczędne bez zbędnych środków stylistycznych, emocjonalne, poruszające, które skłonią niejednego odbiorcę do głębszej refleksji. Doskonałym uzupełnieniem tomiku są ilustracje autorstwa pana Ryszarda Dąbrowskiego. Czarno- białe szkice, minimalistyczne świetnie harmonizują się z utworami pani Stanisławy Schreuder tworząc interesującą całość. Polecam każdej kobiecie, nie tylko miłośniczkom poezji.






Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki portalowi Sztukater oraz Warszawskiej Firmie Wydawniczej za co bardzo dziękuję.



Stanisława Schreuder - "Pozdrawiam na czczo" 
stron 90
wyd. Warszawska Firma Wydawnicza 

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Elżbieta Wojnarowska "Sprzedawca czasu. Baśń"


            Bajki i baśnie to ważny element dzieciństwa. Nie tylko stanowią interesującą rozrywkę, ale także pomagają w przystępny sposób przekazać dziecku pewne wartości, rozróżnić nieodpowiednie oraz właściwe postępowanie wobec innych ludzi. Do opowieści z dzieciństwa bardzo chętnie wracam. A baśń pani Elżbiety Wojnarowskiej „Sprzedawca czasu” przeniosła mnie ponownie w dziecięcy świat.

            Kaja i Krzyś to ośmioletnie bliźnięta dla których zbliżająca się Wigilia będzie czasem wyjątkowym, ale i trudnym, ponieważ będą to pierwsze święta bez mamy, która w wyniku choroby odeszła. Dzieci, mimo smutku starają się wesprzeć swojego ojca w tych trudnych momentach. Tata zamiast na obóz narciarski wysyła rodzeństwo do leśniczówki, położonej w Bieszczadach, gdzie mają spędzić czas wraz z wujkiem. Dzieciaki są zachwycone chatką, ośnieżonym lasem pełnym zwierząt, krajobrazem, kuligiem... Do czasu kiedy wujek oznajmia im, że zostaną u niego przez kilka miesięcy, gdyż ich ojciec stracił pracę i musiał wyjechać za granicę, aby zarobić na ich utrzymanie. Kaja próbuje dostosować się do nowej sytuacji, natomiast Krzyś czuje żal do ojca, że ich opuścił, postanawia nocą wymknąć się z leśniczówki. Dziewczynka wraz z wujkiem rozpoczynają poszukiwania małego uciekiniera. Wkrótce udaje im się do niego dotrzeć, jednak ośmiolatek jest w bardzo złym stanie i trafia do szpitala. Kaja przerażona myślą, że może stracić również brata postanawia „dokupić” mu trochę czasu u Sprzedawcy Czasu, jednak odnalezienie go nie będzie takie proste...

            Elżbieta Wojnarowska stworzyła poruszającą, wartościową baśń, która z pewnością zachwyci nie tylko najmłodszych czytelników. Sympatię wzbudzają nie tylko bliźnięta, ale także te bardziej zaskakujące postaci, jak chociażby Zielarka- Bajarka, Człowiek Niedźwiedź czy Człowiek Śniegu. Zachwyca także sceneria, wyjęta, jakby z....baśni właśnie. Zima, bieszczadzki las, zwierzęta, to wszystko tworzy niesamowitą atmosferę opowieści. Autorka w sposób bardzo przystępny zwraca uwagę na trudności, z którymi styka się wielu ludzi: śmierć bliskiej osoby, wyjazd za granicę w poszukiwaniu pracy czy rozłąka z rodziną. Wzruszająca, mądra historia to jeszcze nie wszystko, na uwagę zasługują także przepiękne ilustracje autorstwa Ewy i Jolanty Ludwikowskich, które z pewnością zachwycą zarówno tych najmłodszych, jak i trochę starszych czytelników. Polecam




 Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki portalowi Sztukater oraz wydawnictwu Wam za co bardzo dziękuję.

E. Wojnarowska- Sprzedawca czasu

Wyd. WAM
Stron 80


poniedziałek, 3 grudnia 2012

Aleksandra Tyl "Miłość wyczytana z nut"


            Perypetie sercowe są bardzo częstym tematem w literaturze. Powieści tego typu doskonale sprawdzają się kiedy mamy ochotę na coś lekkiego i relaksującego. „Miłość wyczytana z nut” autorstwa Aleksandry Tyl właśnie jest taką powieścią.

            Dwudziestoośmioletnia Eliza pracuje na świetlicy pomagając dzieciom z patologicznych rodzin. I choć praca nie należy do najlepszych kobieta nie narzeka na swoje życie zawodowe. A co z życiem osobistym? No właśnie. Życie osobiste bohaterki to katastrofa. Eliza mimo swoich dwudziestu ośmiu lat nadal mieszka z rodzicami, mało tego, rodzice nieustannie zamęczają kobietę pytaniem o zamążpójście, bo przecież zegar biologiczny tyka. A ona? Ona jak najbardziej chciałaby założyć rodzinę, ale niestety kandydata na męża brak. Jednak życie, jak wiadomo lubi zaskakiwać i Eliza wkrótce odnajdzie mężczyznę swoich marzeń, a nawet dwóch: Bruna i Adama. Pierwszy to romantyk dla którego muzyka jest całym światem. Drugi to realista, który może zapewnić kobiecie bezpieczeństwo i dostatnie życie. Kobieta będzie musiała wybrać jednego z nich, a wybór nie będzie wcale taki łatwy, zwłaszcza, że los szykuje dla niej jeszcze jedną niespodziankę...

            Autorka stworzyła bardzo realistycznych bohaterów, którzy od razu wzbudzili moją sympatię. Także problemy z jakimi przyjdzie im się zmierzyć nie są mi zupełnie obce. Choć fabuła jest trochę banalna, a zakończenia można się domyślić książka nie nudzi. Autorka przedstawiła relacje damsko-męskie nie popadając w przesadę, nie tworząc na siłę „przesłodzonej” historii, co dla mnie jest dużym plusem.

            „Miłość wyczytana z nut” to opowieść bardzo współczesna nie tylko o miłości, ale także o problemach ludzi „przed trzydziestką”, o samodzielności i towarzyszących jej trudnych wyborach. Polecam.





Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Prozami za co bardzo dziękuję.





A. Tyl - Miłość wyczytana z nut

Wyd. Prozami

Ilość stron 304

niedziela, 2 grudnia 2012

Dom Yves Chauveau "Jak będzie w niebie?"


            Tematyka śmierci oraz życia pozagrobowego fascynuje ludzkość od wieków. Wielu, niezależnie od wyznania chciałoby poznać odpowiedzi na pytanie czy istnieje piekło i niebo? Czy czeka nas życie po życiu, czy „będziemy, jakby nas nigdy nie było?”Dom Yves Chauveau – benedyktyn, profesor dogmatyki w swojej publikacji „Jak będzie w niebie?”  stara się udzielić odpowiedzi na te pytania.

            Autor rozpoczyna próbę przybliżenia czytelnikowi istoty życia pozagrobowego od  „oswojenia” go ze śmiercią. Przytaczając słowa z pism św. Franciszka Salezego oraz fragmenty Pisma Świętego stara się objaśnić czytelnikowi sens śmierci. Ukazuje ją jako „skutek nieposłuszeństwa naszych pierwszych rodziców”. Dodaje, że choć śmierć dla ludzi jest trudna, należy wierzyć, że jest ona wstępem do życia wiecznego. W kolejnych częściach publikacji Chauveau porusza zagadnienia związane z sądem szczegółowym dusz, czyśćcem, niebem i oczywiście piekłem. W oparciu o teksty Pisma Świętego, wspomnienia siostry Łucji z Fatimy oraz  Traktaty św. Katarzyny Genueńskiej próbuje stworzyć pewne wyobrażenie tych miejsc, aby czytelnik miał świadomość, jak wygląda tam „życie”.  swoich rozważaniach autor stara przybliżyć nam również tematykę związaną z końcem świata. W oparciu o Biblię opisuje zjawiska, które staną się zwiastunami końca ziemskiego życia. Ostatnim etapem drogi do „życia wiecznego” jest zmartwychwstanie i Sąd Ostateczny, któremu autor także poświęca miejsce w tejże  publikacji.

            „Jak będzie w niebie?” to publikacja, która w bardzo przejrzysty i zrozumiały sposób próbuje przybliżyć zagadnienia związane z wiarą, śmiercią oraz życiem wiecznym. Jest to tematyka trudna, budząca wiele dyskusji i siejąca wątpliwości. Całość czyta się przyjemnie, publikacja nie „męczy” czytelnika, jednak wymaga skupienia i zaangażowania.



 Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki portalowi Sztukater oraz wydawnictwu Promic za co bardzo dziękuję.
 


D. Y. Chauveau „Jak będzie w niebie”
Stron 192
Wyd. Promic

piątek, 16 listopada 2012

Robert Betz "Chcesz być normalny czy szczęśliwy?"


            W dzisiejszym zabieganym świecie, gdzie każdy chce dostosować się do obowiązujących standardów, bo przecież nikt nie lubi „odstawać” od reszty zapominamy o sobie i swoich potrzebach. Nie mamy czasu zastanowić się nad tym, co daje nam szczęście, czego oczekujemy od życia. Dla tych, którzy pragną to zmienić psycholog Robert Betz przygotował poradnik „Chcesz być normalny czy szczęśliwy”, w którym udziela wskazówek, jak krok po kroku podnieść jakość swojego życia.

            Poradnik podzielony został na trzy części. W pierwszej autor wytyka czytelnikowi błędy, której jak twierdzi popełnia „każdy normalny człowiek”. Uświadamia nam, że sami utrudniamy sobie życie. Nie potrafimy docenić tego, co mamy, a przede wszystkim nie doceniamy siebie. Takie zachowanie ma zazwyczaj podłoże w nieudanym dzieciństwie i złych relacjach z rówieśnikami. Autor twierdzi, że należy rozliczyć się z przeszłością i zmienić podejście do samego siebie, wtedy będziemy mogli zmienić swoje życie na lepsze. W kolejnej części Betz doradza, jak stopniowo wprowadzać zmiany w swoim życiu. Uprzedza, że mogą one być bolesne i trudne, ale warto to znieść, aby nauczyć cieszyć się codziennością. Psycholog twierdzi, że bardzo istotni w życiu każdego są ludzie, którzy budzą w nas negatywne emocje, którzy poddają nas krytyce. Dzięki nim możemy dostrzec w sobie pewne, nie zawsze pozytywne zachowania i uczucia. W części ostatniej znajdziemy wskazówki, które pomogą nam „ulepszyć” swoje życie. Betz zwraca uwagę na to, abyśmy nauczyli się wsłuchiwać w siebie i swoje potrzeby, abyśmy zauważali złe sygnały, które daje nam nasze ciało oznaczają one bowiem, że należy coś zmienić.

            Muszę przyznać, że nie jestem zwolenniczką poradników, dlatego do publikacji Roberta Betza podchodziłam z dużym dystansem. Książkę jednak czyta się przyjemnie, dlatego bez problemu przez nią przebrnęłam. Autor zwraca się tutaj bezpośrednio do czytelnika, co ułatwia odbiór lektury. Pewnym utrudnieniem jest to, że autor odnosi się do swoich wcześniejszych publikacji, które nie zawsze są znane czytelnikowi. „Chcesz być normalny czy szczęśliwy” to lektura, która może być dobrym impulsem do wprowadzenia zmian, dla tych, którzy uznali, że są one im potrzebne, ale nigdy nie mieli odwagi, by tego dokonać.


 Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki portalowi Sztukater oraz wydawnictwu Studio Astropsychologii za co bardzo dziękuję.
 





R.  Betz - Chcesz być normalny czy szczęśliwy?
Stron 192
Wyd. Studio Astropsychologii


czwartek, 1 listopada 2012

Thomas Trofimuk Czekając na Kolumba


            Do zakładu dla psychicznie chorych w Sewilli zostaje przywieziony mężczyzna, który twierdzi, że jest Krzysztofem Kolumbem. Pacjent trafia pod opiekę doktora Balderasa oraz pielęgniarki Consueli. Wkrótce tajemniczy mężczyzna zaczyna snuć swoją niezwykłą opowieść o losach legendarnego żeglarza, której słuchaczami stają się pracownicy szpitala. „Kolumb” swoją historią coraz bardziej intryguje Consuelę. Kobieta zakochuje się w tym szalonym mężczyźnie, który zdaje się być tak samo samotny, jak ona.  Kim jest mężczyzna? Co łączy go z Krzysztofem Kolumbem i dlaczego jest poszukiwany przez Interpol?

            Historia głównego bohatera przeplata się z opowieściami o Krzysztofie Kolumbie, w których elementy biograficzne łączą się z fikcją. W opowieści o legendarnym odkrywcy zacierają się granice czasowe, czytamy o rozmowach telefonicznych żeglarza oraz telewizji. Nie brak w niej przygód oraz pasji do podróży i do kobiet, a Kolumb wręcz zaraża swoją energią oraz wiarą w marzenia.

            „Czekając na Kolumba” to powieść o samotności, o traumatycznych przeżyciach od których główny bohater ucieka w szaleństwo. To także historia o wielkiej sile, jaką człowiek odnajduje w sobie, aby odbudować swoje życie. Całość czyta się przyjemnie, choć przyznam, że momentami ciężko było mi przebrnąć przez długie opisy. Książkę podzieliłabym na dwie części: tę o Krzysztofie Kolumbie i tę o mężczyźnie zamkniętym w szpitalu psychiatrycznym. Wątki poświęcone żeglarzowi są w moim odczuciu bardziej interesujące ze względu na licznych bohaterów oraz szybką akcję, natomiast akcja rozgrywająca się w szpitalu psychiatrycznym jest bardziej monotonna. Skupia się przede wszystkim na fascynacji rodzącej się między Consuelą, a głównym bohaterem. Powieść czyta się sprawnie i przyjemnie, pozwala ona odetchnąć od twórczości wymagającej zaangażowana od czytelnika.

 Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Prozami za co bardzo dziękuję.
 



T. Trofimuk – Czekając na Kolumba
Stron 334
Wyd. Prozami

czwartek, 30 sierpnia 2012

Konrad T. Lewandowski "Sensownik matki Polki"

           „Sensownik matki Polki” to moje drugie spotkanie z twórczością pana Konrada T. Lewandowskiego. Pierwszą książką, którą miałam przyjemność poznać była powieść „Anioły muszą odejść” o konfliktach niebiańsko-ziemskich, która wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie zarówno oryginalną fabułą, jak i stylem pisarskim autora. Zatem po wspomniany „Sensownik” sięgnęłam z wielkim zainteresowaniem.

 Klaudia i David White’owie to polsko-amerykańskie małżeństwo mieszkające w Luizjanie wraz z maleńkim synkiem, Stadasiem. Ich spokojnie życie diametralnie się zmienia kiedy David, zawodowy żołnierz zostaje wysłany na misję do Iraku. Klaudia będzie musiała sprawdzić się w roli samotnej matki oraz uporać się z nieustanny, strachem o męża i tęsknotą. Mija rok. Mężczyzna wraca z frontu, jednak nie sam. Towarzyszy mu PTSD – zespół stresu pourazowego, który nie będzie łatwym przeciwnikiem. Kiedy kolejni lekarze bezradnie rozkładają ręce twierdząc, że nie są w stanie pomóc Davidowi, Klaudia postanawia sama pomóc mężowi kierując się kobiecą intuicją. Kobieta wraz z rodziną wyrusza w podróż, która ma przywrócić Davidowi spokój. Czy jej się to uda? Przekonajcie się sami.

            Tytułowa „matka Polka” to kobieta trochę szalona, trochę roztrzepana, na dodatek w ciąży i wszelkimi towarzyszącymi jej zachciankami. Z dwiema najlepszymi przyjaciółkami, Darią i Kamą tworzą bardzo oryginalne trio, które niejednokrotnie zaskakiwało mnie swoimi zwariowanymi pomysłami. Jest jednak coś, co trochę mnie drażniło, a mianowicie te wszystkie słowiańskie obrzędy w których tak chętnie uczestniczyła główna bohaterka, wierząc, że to uzdrowi jej męża. Historię z kołaczem uznałam za znośną, jednak „odrodzenie” w Wiśle to już dla mnie było za dużo. Po prostu tego typu praktyki do mnie nie przemawiają.

Sensownik” to lektura lekka, z dużą dawką humoru i bohaterami, którzy nie pozwolą czytelnikowi się nudzić. Wielu osobom z pewnością przypadnie do gustu, sama (pomijając rytuały) z ciekawością śledziłam walkę dzielnej „matki Polki” z PTSD. I z pewnością sięgnę po następne książki pana Lewandowskiego.



 
           
Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki portalowi Sztukater oraz wydawnictwu G+J Gruner+Jahr Polska za co bardzo dziękuję.


sobota, 25 sierpnia 2012

Akcja Społeczna „Dzielę się książkami 2012


Jeszcze tylko kilkanaście dni dzieli nas od kolejnej, trzeciej już edycji Akcji Społecznej „Dzielę się książkami, organizowanej w 2012 roku przez Fundację „Dziecko i Kultura” (w roku ubiegłym przez firmę Qlturka.pl) we współpracy z Silesia Expo (organizatorem Targów Książki w Katowicach), portalem Qlturka.pl i Fundacją „Miasto Słów”.

Sponsorami Akcji są DPD Polska i Firma Księgarska Olesiejuk.

Od 7 do 9 września, przez cały czas trwania Targów Książki w Katowicach, czekać będziemy na wszystkie chętne dzieci (i dorosłych też), które zechcą przynieść wybraną ze swoich zbiorów książkę i podarować ją dzieciom pozbawionym kontaktu z literaturą, przebywającym w domach dziecka, szpitalach, hospicjach, a także pod opieką świetlic środowiskowych. Część książek przekażemy także do małych wiejskich bibliotek i do tworzących się biblioteczek polonijnych, m.in. w Danii i na Ukrainie.

W stoisku portalu Qlturka.pl/Fundacji „Dziecko i Kultura” będzie można nie tylko zostawić przyniesioną książkę, ale także wziąć udział w twórczych działaniach.

Gorąco zachęcamy rodziców, nauczycieli i wychowawców do przekazywania informacji o naszej Akcji dalej, do drukowania plakatu, a także osobistego – wraz z dziećmi, udziału w zbiórce.

Targi Książki w Katowicach
Data i miejsce:
7-9 września 2012
7 września 2012 (piątek) - 10:00 - 17:00
8 września 2012 (sobota) - 10:00 - 18:00
9 wrzesnia 2012 (niedziela) - 10:00 - 16:00

Hala Widowiskowo-Sportowa SPODEK
Al. Korfantego 35
Katowice







Pierwsza edycja akcji społecznej „Dzielę się książkami”, przeprowadzona przez firmę Qlturka.pl we współpracy z Fundacją „Miasto Słów” w 2011 roku podczas Targów Książki dla Dzieci w Krakowie (2- 5 czerwca) spotkała się z ogromnym zainteresowaniem. Udało się zebrać ponad tysiąc książek, które dzięki firmie DPD Polska, sponsorowi Akcji, zostały dostarczone do 50 placówek (domów dziecka, hospicjów, szpitali i świetlic środowiskowych) na terenie całego kraju.
Głównymi darczyńcami były dzieci, które przynosiły wybrane przez siebie książki, chcąc podarować je potrzebującym. Akcję wsparły także wydawnictwa, przekazując egzemplarze; dużo książek podarował też organizator konkursu na Najlepszą Książkę Dziecięcą „Przecinek i Kropka”. Akcja spotkała się z dużym zainteresowaniem mediów – Radio Kraków, „Dziennik Polski”, Biblionetka.pl itp.
Podczas pierwszej tegorocznej edycji, zorganizowanej podczas Warszawskich Targów Książki (9-13 maja) zebraliśmy 2 tys. książek, które trafiły do 50 placówek w całym kraju.

Serdecznie zapraszam do udziału w Akcji, a także do kontaktu, gdy będzie taka konieczność,

Ewa Świerżewska
Prezes Fundacji „Dziecko i Kultura”
Koordynatorka Akcji społecznej „Dzielę się książkami”
Więcej o Akcji:

Kontakt:
ewa.swierzewska@qlturka.pl
+48 502 362 752

środa, 22 sierpnia 2012

Sylwia Drożdżyk "Identyfikatory"

                „Identyfikatory”  to zbiór około trzydziestu opowiadań autorstwa Sylwii Drożdżyk – psychologa społecznego. I właśnie to zainteresowanie między innymi ludzką psychiką znajduje odzwierciedlenie w „Identyfikatorach”. Opowiadania są zróżnicowane nie tylko ze względu na poruszane w nich problemy, ale również pod względem objętościowym. W zbiorze znajdziemy zarówno opowieści jednostronicowe, jak i kilkunastostronicowe.

            Każde z opowiadań traktuje o problemach, czasami są one poważne, innym razem prozaiczne. Historie zawarte w zbiorze to również portrety ludzkich zachowań, reakcji na codzienne, zdawać by się mogło banalne sytuacje. Reakcje na drugiego człowieka oraz na emocje. Autorka tak dobrze znane nam uczucia jak samotność, utrata bliskiej osoby, miłość, nieśmiałość, żal, nienawiść czy poczucie wyobcowania wpisuje w opowieści groteskowe, surrealistyczne, momentami śmieszne, momentami trochę straszne. Wszystko po to, aby jeszcze bardziej uwypuklić poruszany problem. Każde z opowiadań czytelnik musi „rozgryźć”, poddać własnej interpretacji i wyciągnąć wnioski. Wśród opowiadań znalazłam już swoich faworytów, są to między innymi tytułowe Identyfikatory oraz Pociąg donikąd. Pierwsza historia to opowieść o „normalnych” ludziach. Każdy z nas chce być akceptowany przez społeczeństwo i w obawie przed odrzuceniem ukrywamy swoje „nienormalne” zachowanie, przyzwyczajenia, czy talenty, które nie zawsze są złe, jednak nie ujawniamy ich, aby nie zostać uznanym za kogoś „nienormalnego” (to opowiadanie przywiodło mi na myśl tekst Renaty Przemyk „...Dobrowolnie nikt nie wyznaje prawdy. I nie przyzna że bywa nienormalny. Nie otwieraj ust bo wyskoczy z ciebie wariat...). Z kolei Pociąg donikąd to opowieść o poszukiwaniu swojej drogi w życiu. Jeśli nie ustalimy pewnych priorytetów, do których chcemy dążyć, nasze życie nie będzie miało sensu, jak jazda pociągiem wciąż tą samą trasą.

            Identyfikatory” to lektura wymagająca zaangażowania czytelnika, w każdej historii, jeśli dobrze poszukamy odnajdziemy sytuacje i problemy dobrze nam znane, z którymi walczymy niemal codziennie. Zapewne nie wszystkim przypadnie do gustu twórczość Pani Sylwii, ja jednak zachęcam do sięgnięcia po te oryginalne opowiadania, bo przecież każdy choć raz czuł się „nienormalny”, każdy kochał i szukał swojej drogi w życiu.




Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Prozami za co bardzo dziękuję.


S. Drożdżyk - Identyfikatory

stron:
162
wyd. Prozami
2009

wtorek, 21 sierpnia 2012

Patrycja Pelica "Wszystkie kolory życia"


„Inność miała kolor łez...
A jaki kolor ma samotność?
Ciemnych okien, w których nikt nie czeka na twój powrót.”


  („Wszystkie kolory życia”)



            Dzieciństwo czternastoletniej Zuzi, głównej bohaterki powieści „Wszystkie kolory życia”  kończy się wraz z nadejściem II wojny światowej. Dziewczynka musi dorosnąć z dnia na dzień i odnaleźć się w nieznanej dotąd rzeczywistości. Życie w nieustannym strachu, gdzie każdy donosi na każdego i można liczyć tylko na siebie staje się dla Zuzi codziennością, która komplikuje się jeszcze bardziej wraz z przybyciem do jej domu Żydów, których zgadza się ukryć. Po tym zdarzeniu dziewczyna zostaje odrzucona przez otoczenie. Samotna i zastraszona znajduje oparcie w żydowskim mężczyźnie, Dawidzie i jego córce, którym udzieliła schronienia na strychu. Zuzia zakochuje się w nieproszonym gościu, choć wojna nie jest dobrym czasem na miłość...

            Opowieść snuta przez autorkę to nie tylko historia miłości Polki i Żyda w czasach okupacji, to także, a może przede wszystkim opowieść o barwach świata, o emocjach, które mają swój niepowtarzalny odcień. Samotność, miłość, strach, śmierć, odrzucenie to cała gama barw, której każdy z bohaterów się uczy. Dla Daniela, ukrywającego się na strychu, zaszczutego, jak zwierzę kolory stają się sensem życia. Dla Zuzi, która dopiero uczy się dostrzegać barwy, stają się one sojusznikiem w walce o przetrwanie w świecie przesiąkniętym nienawiścią.

            „Wszystkie kolory życia” to historia łącząca brutalność wojny z subtelnością rodzącego się uczucia między dwojgiem ludzi wywodzących się z odmiennych kultur i z ogromnym bagażem doświadczeń. To historia o tym, jak ciężko nauczyć się żyć po traumatycznych przeżyciach związanych z wojną. Okupacja się kończy, jednak strach pozostaje i nie opuści Zuzi przez wiele lat. Pani Patrycja Pelica olbrzymią paletę uczuć i emocji zamknęła w słowach, które na długo pozostaną w mojej pamięci. Polecam.




Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki portalowi Sztukater oraz Warszawskiej Firmie Wydawniczej za co bardzo dziękuję.




P. Pelica - Wszystkie kolory życia
stron: 316
wyd. Wfw
Warszawa 2011




czwartek, 19 lipca 2012

Mariusz Kędziora "Rodzynki studenckie czyli co się wykłada na wykładach"

          „Rodzynki studenckie czyli co się wykłada na wykładach” wpadły mi w ręce za sprawą mojej siostry.  I mimo, że są wakacje pomyślałam, że to może być lektura w sam raz na poprawienie humoru (szkoda, że nie pogody) oraz na powspominanie trochę tego wspaniałego czasu, jakim były studia (choć skończyłam je nie tak dawno temu);)

            „Rodzynki” to zbiór złotych (i nie tylko ;)) myśli wykładowców, którymi dzielą się ze swoimi studentami podczas laborek, ćwiczeń, wykładów, egzaminów i wszelakich spotkań. Wypowiedzi pracowników uczelni wyższych zostały zebrane przez „Niecodziennik satyryczno-prowokujący – JoeMonster.org, natomiast wyboru najlepszych „rodzynków” na potrzeby publikacji dokonał Mariusz Kędziora.

            Całość podzielona jest na kilkanaście krótkich części. Każda z nich zawiera rodzynki z konkretnego miasta, co ułatwia odszukanie interesującej nas uczelni. Na koniec, kiedy już będziemy „najedzeni rodzynkami” autorzy przygotowali osobny rozdział poświęcony legendom studenckim czyli historiom przekazywanym przez wykładowców „z pokolenia na pokolenie”. Teksty i złote myśli, które krążą po uczelniach od dawien dawna i nigdy się nie starzeją.

            Książka bardzo mnie ubawiła, pozwoliła przypomnieć sobie wiele śmiesznych incydentów, których byłam świadkiem na moich uczelniach. I przyznam, że w tej książce znalazłam kilka „złotych myśli” z wykładów w których brałam udział, jak widać wykładowcy dzielą się swoimi spostrzeżeniami z każdą grupą studentów ;) Żałuję tylko, że „Rodzynki” mają tylko 179 stron. Polecam studentom, przyszłym studentom, a także tym, którzy swoją przygodę z Uczelnią Wyższą już zakończyli. Każdy znajdzie jakąś złotą myśl dla siebie, perełkę, którą zapamięta na długo.



Mariusz Kędziora - Rodzynki studenckie czyli co się wykłada na wykładach
 stron: 179
Wyd. Editio

wtorek, 10 lipca 2012

Candace Camp "Czarny brylant"

       W literaturze lubię zarówno wątki kryminale, jak i wszelkie nawiązania do wydarzeń historycznych, które mają w sobie pewne tajemnice, dlatego powieść historyczna Candace Camp „Czarny brylant” bardzo mnie zaintrygowała.

           Autorka przenosi czytelnika w świat rodu Morelandów zamieszkującego Londyn. Szybko przekonujemy się, że jest to rodzina nietuzinkowa, bardzo odbiegająca od wzorca XIX- wiecznej arystokracji. Pani domu ma za nic wszelkie konwenanse i z zapałem walczy o prawa kobiet. Jej małżonek poświęca się bez reszty swojej pasji, jaką jest archeologia. Nic więc dziwnego, że dzieci państwa Morelandów są nieokiełznane i żyją tak, jak chcą.

           Fabuła powieści koncentruje się głównie na jednej z córek Morelandów, Kyrii. Kobieta jest odpowiedzialna za organizację ślubu swojej siostry Olivii, dlatego stara się, aby nic nie zakłóciło tej niezwykle ważnej rodzinnej uroczystości. Niestety nie do końca jej się to udaje. Chaos wprowadza papuga, którą Kyria za wszelką cenę usiłuje złapać. Z pomocą przybywa przyjaciel pana młodego, Amerykanin Rafe McIntyre. Kobieta jest oczarowana mężczyzną, jednak obiecała sobie, że nigdy nie wyjdzie za mąż, dlatego stara się zniechęcić do siebie nowego adoratora. Kiedy kobiecie wydaje się, że nic już nie popsuje wesela dowiaduje się, że w ogrodzie doszło do zabójstwa pewnego mężczyzny, który jak się okazuje miał dla niej cenną przesyłkę. Do rąk Kyrii trafia piękna, rzeźbiona szkatułka ozdobiona czarnym brylantem. Kobieta wraz z Rafem za wszelką cenę będą starali się odkryć kto przesłał szkatułkę, dlaczego posłaniec został zabity i jaką historię kryje w sobie ten niezwykły przedmiot. Nie chcąc zdradzać zbyt wiele treści, dodam jeszcze, że szkatułka sprowadzi na rodzinę Morelandów wiele niebezpieczeństw. Kyria będzie musiała zmierzyć się z pewnym porwaniem, rosyjskim księciem, naukowcem uzależnionym od opium oraz...niepokojącym snem.

            Candace Camp udało się  bardzo dobrze połączyć ze sobą wątek kryminalny i historyczny. Mamy tajemnicze morderstwo, kilku podejrzanych i śledztwo prowadzone przez dwójkę bohaterów oraz szkatułkę, która wprowadza do całej historii aspekt mitologiczny (Bizancjum i cesarza Konstantyna Wielkiego) jednocześnie bardzo dobrze oba te wątki łącząc. Brakowało mi jednak bardziej rozbudowanej historii związanej z Konstantynem, gdyż lubię starożytność. Autorka zadbała także o wątek miłosny, którego troszkę się obawiałam. Obawiałam się, że przesłoni on dwa pozostałe, bardzo ciekawe aspekty opowieści. Nic takiego się nie stało. Autorka odpowiednio to wyważyła. Czytelnik obserwuje rodzące się uczucie między głównymi bohaterami z zaciekawieniem, a nie irytacją (jak to u mnie bywa w przypadku „przesłodzonych” historii).

           „Czarny brylant”  to powieść wciągająca, nie pozbawiona humoru i pikanterii. Bohaterowie przykuwają uwagę od pierwszych stron, a zagadka związana ze szkatułką pochłania bez reszty. Polecam nie tylko miłośnikom powieści historycznych.




Candace Camp - Czarny brylant
 stron: 416
Wyd. Mira/Harlequin


                           Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa

                                                                                                                            



piątek, 15 czerwca 2012

Katarzyna Michalak "Powrót do Poziomki"


Pamiętacie Ewę, bohaterkę „Roku w Poziomce”? Kobietę po trzydziestce, trochę szaloną i roztrzepaną, z mnóstwem energii, która czasem coś „chlapnie”, zanim pomyśli? Dla tych, którzy zdążyli się z nią zaprzyjaźnić dobra wiadomość. Ewa wraca do Poziomki.

Kobieta wraz z mężem, Witkiem, maleńką córeczką, Julią oraz wszędobylskimi Sajgonkami żyje spokojnie w swojej Poziomce zajmując się domem i doglądając swojego wydawnictwa. Los uśmiechnął się także do przyjaciół Ewy, Karoliny i Andrzeja, którzy doczekali się bliźniąt. Istna sielanka można powiedzieć. Jednak wszystko, co dobre kiedyś się kończy i tak spokojne życie w Poziomce zostaje zburzone przez pewien konkurs architektoniczny, którego laureatem zostaje Witek i w związku z tym musi udać się do...Korei. Ewa zostaje sama z dzieckiem, jakby tego było mało odkrywa, że nadal kocha Andrzeja. Główna bohaterka będzie musiała uporać się nie tylko z tym uczuciem, ale także ze złą sytuacją finansową jej wydawnictwa, pewną nianią oraz niespodziewaną podróżą do Indii.

            „Powrót do Poziomki” podobnie, jak poprzednie części jest pełen barwnych bohaterów i wielu zabawnych, zaskakujących momentów (w końcu w literaturze wszystko jest możliwe, prawda). Główna bohaterka zdaje się być jeszcze bardziej zwariowana oraz „nadpobudliwa” i muszę przyznać, że pewne jej zachowania trochę mnie drażniły, niby dorosła kobieta, a czasami miałam wrażenie, że to nastolatka. W całości także można się dopatrzyć kilku zgrzytów, jak chociażby wyprawa Ewy do Indii, na który spłukana kobieta znalazła nagle pieniądze oraz adopcja tamtejszej dziewczynki, która trwa zaledwie kilka miesięcy. Książkę wspominam pozytywnie, choć mam wrażenie, że ta część jest najbardziej naszpikowana niesamowitymi sytuacjami, co momentami było dla mnie ciężkie.

            „Powrót do Poziomki” to trzecia część serii owocowej po którą miałam okazję sięgnąć, dlatego pokuszę się o małe podsumowanie. Seria wywarła na mnie pozytywne wrażenie, mogę nawet powiedzieć, że mam do niej pewną słabość, mimo świadomości pewnych jej słabych punktów. Znajduję tutaj dużą dawkę humoru, mnóstwo pozytywnej energii, historie momentami, jak z baśni, momentami, trudne, poruszające wiele ważnych spraw z którymi stykamy się wszyscy. Seria owocowa to powieści w sam raz na gorszy dzień, bowiem dodaje wiary i działa kojąco. Wspomnę tutaj także o okładkach, które są piękne. Dom otoczony drzewami, okna pełne kwiatów od razu przywodzą na myśl nie tylko piękno przyrody czy to wiosna czy jesień, ale także ciepło własnego kąta i rodzinnej atmosfery.

Katarzyna Michalak „Powrót do Poziomki"
Ilość stron: 295
Wyd. Wydawnictwo Literackie 2011


piątek, 1 czerwca 2012

Katarzyna Michalak "Lato w Jagódce"



            Gabrysi Szczęśliwej los nie oszczędzał, jako niemowlę została porzucona przez rodziców i dorastała w domu na wsi u „przyszywanej” cioci Stefanii, gdzie dni upływały jej na beztroskiej zabawie z rówieśnikami. Kiedy dziewczynka kończy siedem lat, ciotka decyduje się na powrót do Warszawy, aby jej podopieczna mogła rozpocząć naukę. Wraz z rozpoczęciem roku szkolnego pozytywne jak dotąd nastawienie Gabrysi do nowego otoczenia słabnie. Szczerzy, aż do bólu rówieśnicy uświadamiają dziewczynie, że nie dość, że nie grzeszy urodą  to na dodatek jest niepełnosprawna. Od tej pory największym marzeniem Gabrysi, jest bycie taką, jak inni. Mijają lata, dziewczyna kończy studia weterynaryjne i zostaje zaklinaczką koni w uroczym Bukowym Dworku, kupuje własne mieszkanie i poznaje Pawła, który bardzo ją zaintryguje. I choć coraz lepiej czuje się sama ze sobą nadal „chce być taka, jak inni” i dużo dla tego marzenia jest w stanie poświęcić. Wkrótce dziewczyna przekona się, że życie jest pełne niespodzianek...

            „Lato w Jagódce” to opowieść o sile marzeń, o poszukiwaniu własnej recepty na szczęście, która dodaje czytelnikowi energii do realizacji własnych pragnień. Gabrysia - główna bohaterka mimo, iż jest trochę naiwna i trochę szalona od razu zyskuje sympatię dzięki swojemu optymistycznemu podejściu do życia. W powieści odnajdziemy także sporą dawkę humoru oraz zaskakujących bohaterów (wspomnę chociażby przystojnego „prince of Maroko”  oraz prezentera telewizyjnego, Oliwiera).

„Lato w Jagódce” to również opowieść o krzywdzie, jaką dziecku mogą wyrządzić najbliżsi i jaki wpływ ma ona na dorosłe już życie. To historia o nietolerancji i wyobcowaniu, która skłania czytelnika do zadania pytania, czy należy być sobą, czy za wszelką cenę być „takim, jak inni.” Wszystko to napisane bardzo lekko, co sprawia, że czyta się przyjemnie. Autorka potrafi trudne, ważne tematy przekazać czytelnikowi w sposób bardzo przystępny. Ja mam słabość do historii snutych przez Panią Kasię.





Katarzyna Michalak „Lato w Jagódce"
Ilość stron: 284
Wyd. Wydawnictwo Literackie 2011

           

poniedziałek, 28 maja 2012

Sabina Berman "Dziewczyna, która pływała z delfinami"


            Do Mazatlan, meksykańskiej wioski położonej nad Oceanem Spokojnym przyjeżdża Isabelle Nieto, która po śmierci siostry staje się spadkobierczynią domu oraz przetwórni tuńczyka „Pociecha”. Kobieta już pierwszej nocy orientuje się, że w piwnicy mieszka jakieś Stworzenie. Tym Stworzeniem okazuje się być Karen, dziewczynka dzika, bojąca się ludzi, zamknięta w swoim autystycznym świecie. Isabell, domyślając się, że jest ona córką jej siostry postanawia otoczyć dziewczynkę opieką, a także zadbać o jej edukację. Dzięki wytrwałości i uporowi ciotki Karen wyrasta na dzielną kobietę o bardzo oryginalnym światopoglądzie. Wkrótce zostaje zatrudniona w przetwórni ciotki, gdzie wprowadzi niemałe zamieszanie...

            Karen to bohaterka bardzo intrygująca. Cierpiąca na autyzm kobieta unika ludzi, boi się dotyku, nie posiada wyobraźni, nie potrafi kłamać, a testy psychometryczne przeprowadzone przez jednego z lekarzy wykazały, że ma umysł ośmiolatki. Dziewczyna oprócz tych wszelkich niedoskonałości wynikających z choroby posiada także niezwykłe talenty. Ma doskonałą pamięć fotograficzną, odznacza się doskonałym myśleniem przestrzennym oraz niezwykłą umiejętnością koncentracji, potrafi także, dzięki swej wrażliwości bezbłędnie wychwycić  wszelkie odczucia zwierząt, wyczuwa ich strach, cierpienie, zagubienie, a także radość. Ten niezwykły dar rozumienia zwierząt stawia Karen przed wieloma dylematami, która pracując w przetwórni musi godzić się na zabijanie tuńczyków.

            Autorka, Sabina Berman stworzyła bardzo ciekawy portret osoby cierpiącej na autyzm. Postać głównej bohaterki jest bardzo wiarygodna, bardzo szczera. Dzięki narracji pierwszoosobowej czytelnik poznaje historię z perspektywy osoby chorej, ma możliwość poznania wszelkich lęków, obaw Karen, a także zrozumieć motywy, jej nieraz „dziwnego” zachowania. Oszczędny, sugestywny język, którym posługuje się autorka sprawia, że powieść ma swój niepowtarzalny klimat.

            „Dziewczyna, która pływała z delfinami” to powieść wzruszająca, intrygująca, skłaniająca do spojrzenia na otaczającą rzeczywistość z nowej perspektywy. Przekonuje, że warto być sobą, nawet wtedy, kiedy nikt nas nie rozumie. Trzeba walczyć o swoje przekonania i marzenia. Książka skłania także do refleksji na temat zwierząt, ich humanitarnego traktowania zwierząt.

            Myślę, że każdy znajdzie w tej niezwykłej opowieści swój ulubiony fragment, który skłoni do refleksji i do którego będzie chciało się wracać.



Sabina Berman „Dziewczyna, która pływała z delfinami”
Ilość stron: 232
Wyd. Znak  2011

środa, 23 maja 2012

Stosik

Moi drodzy,
ostatnio bywałam tutaj rzadko, mam nadzieję, że wkrótce uda mi się nadrobić zaległości w odwiedzinach Waszych blogów. Poniżej mały, ale jakże cieszący mnie stosik ;), a wkrótce recenzja. Pozdrawiam.


P.S. Przepraszam za jakość zdjęcia, ale jest ono robione komórką z nie najlepszym aparatem.

niedziela, 4 marca 2012

Zapowiedzi

Moi drodzy, chciałabym Wam przedstawić kilka nowości wydawniczych nad którymi patronat objął portal Sztukater.


Premiera książki 14 lutego.

 
„Żyjąc marzeniami można wypięknieć, nabrać majestatu i wspaniałości”

Książka „O kurze, która opuściła podwórze” to opowieść o kurze, która realizuje swoje wielkie pragnienie.

Ipsak - bohaterka książki - kura mieszkająca w kurniku, której zadaniem było znoszenie podbieranych codziennie jaj, chce choć raz wysiedzieć jajo i zobaczyć narodziny pisklęcia. Wyglądając na zewnątrz z klatki umieszczonej w kurniku, marzy o tym, by żyć jak kura mieszkająca z kogutem na podwórzu i jak ona wychowywać tam pisklęta. Ale spełnienie tego marzenia nie jest możliwe. 

Pewnego dnia mocno osłabiona Ipsak zostaje wyrzucona z kurnika, jako bezużyteczna nienioska i wywieziona do dołu na martwe kury. Udaje się jej wydostać z wykopu i dzięki pomocy kaczora – samotnika należącego do gatunku kaczek krzyżówek - umknąć przed polującą na nią łasicą. Powraca na podwórze, jednak tylko po to, żeby je znowu za chwilę opuścić. Podwórzowa rodzina nie chce mieć z nią nic wspólnego.

Żyjąc na polu, Ipsak musi głodować, cierpieć samotność i wytrzymywać odrzucenie ze strony innych oraz ryzykować życie w obliczu zagrożenia łasicy. Wysiaduje nienależące do niej, kacze jajo, i wychowuje kacze pisklę, które dorasta i opuszcza ją, odlatując ze stadem dzikich kaczek. Ostatecznie, stara, wychudzona, pozbawiona piór Ipsak zostaje złapana i zjedzona przez śledzącą ją od bardzo dawna łasicę.

Tuż przed śmiercią Ipsak  mówi:

„Miałam jedno pragnienie. Wysiedzieć jajo i zobaczyć narodziny pisklęcia! Spełniło się. Żyłam intensywnie, ale bardzo szczęśliwie. To dzięki marzeniu dożyłam dzisiaj”.

„O kurze, która opuściła podwórze” nie jest po prostu historią ekscentrycznej kury wychowującej kacze pisklę. To książka pełna miłości i nadziei; opowieść o wolności i marzeniach, stawiająca pytania o to, kim jesteśmy, jaki jest cel naszego życia, wypełniona refleksjami. W książce mamy trzy rodzaje kur. Kury w kurniku, kury na podwórzu i Ipsak. Na świecie jest wiele stylów życia. Książka rodzi w czytelniku przemyślenia: Jak żyję? Jak chciałbym żyć? Jakie mam pragnienia? Czy mogę je spełniać? Czytelnik zaczyna myśleć o człowieku, co żyje jak kura w kurniku, o człowieku, co żyje jak kura na podwórzu, o człowieku, co żyje jak Ipsak…





 
Korea Szerokopasmowa
„...Aby rozwikłać zagadkę tej dysproporcji, obejrzałem po raz kolejny słynną Defiladę Andrzeja Fidyka, nadal chętnie powtarzaną w polskiej telewizji i uważaną za perełkę dokumentalistyki. Film powstał wiosną 1988 roku, kiedy w Pjongjangu odbywała się wielka defilada z okazji 40-lecia założenia Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Widowisko pomyślane zostało jako komunistyczna odpowiedź na Igrzyska Olimpijskie na Południu... ...Przez 20 lat jedyny model rozwojowy, z jakiego chciała korzystać Polska, odnajdywano w Unii Europejskiej. Szukano go tam niewątpliwie słusznie, ale świat – szczególnie teraz, gdy już na dobre wkroczyliśmy w wiek XXI – nie kończy się na Starym Kontynencie, ani na Nowym Świecie. W chwili, gdy trzęsie się w posadach ład wypracowany po II wojnie światowej i po Jesieni Ludów, a do roli największej gospodarki świata aspirują Chiny, czas najwyższy odłożyć Defiladę na półkę i przestać epatować przeszłością. Czas przyjrzeć się uważniej blaskom i cieniom dalekowschodniej modernizacji. Czas wkroczyć w Koreę Szerokopasmową”.





 Premiera: 24.02. 2012

 



Punkt wyjścia to historia trzech mężczyzn, których losy zbiegły się w pewnej białej chacie – tajemniczym miejscu, gdzie nawet najcięższe choroby zmieniane są w literaturę. To mroczna opowieść o neurotycznym pisarzu Damianie, żyjącym na krawędzi Rafale i bezimiennym uzdrowicielu, który jest w stanie wyleczyć każdą dolegliwość z taką samą łatwością, z jaką zaraża ludzi strachem i odbiera im duszę.

Podejrzane kluby nocne, w których główną atrakcję stanowią tortury, ukryte w leśnych gęstwinach pradawne sekrety, szokująca terapia sztuką i słowa potrafiące zainfekować szaleństwem…

Dawid Kain ­ -- powieściopisarz, poeta i eseista. Jest autorem powieści Prawy, lewy, złamany oraz współautorem antologii Piknik w piekle i Horrorarium. Publikuje też na łamach takich pism, jak „Fraza” i „Magazyn Fantastyczny”.