piątek, 25 lipca 2014

[przedpremierowo] Wakacje Mikołajka. Wczasy nad morzem



Każde dziecko z utęsknieniem czeka na wakacje, na czas, gdy z daleka od szkolnego zgiełku będzie mogło oddać się zabawie i szaleństwom. Nie inaczej jest z Mikołajkiem. Kiedy dyrektor z zapałem wygłasza swoje przemówienie obwieszczające zakończenie roku chłopiec myślami jest już daleko...w górach, albo nad morzem. Tak! Morze to idealne miejsce na wakacje.

Mama wyjątkowo szybko dała się przekonać do tego pomysłu. Tacie i Mikołajkowi wydało się to podejrzane, szukali haczyka i... znaleźli! Owszem będzie morze, ale nad morzem będzie i Bunia. Oczywiście tata z powodu takiego obrotu sprawy przeżywa małe załamanie, ale nie ma wyjścia – zabiera teściową na rodzinne wczasy.

Kurort Morskie Skałki na długo zapamięta rodzinę Mikołajka. Tata i Bunia regularnie toczą wojny, mama zostaje muzą włoskiego reżysera, a Mikołajek wraz z nowymi kolegami próbuje wymigać się od ślubu z niejaką Izabelą. Jaki finał będzie miała ta historia? Przekonajcie się sami.

Wakacje Mikołajka. Wczasy nad morzem” to książeczka oparta na scenariuszu najnowszego filmu o Mikołajku. Autorami scenariusza są: Laurent Tirard i Gregoire Vigneron, którzy na swoim koncie mają już jedną kinową adaptację przygód chłopca stworzonego przez Goscinny’ego. Ze względu na to, iż opowieść jest odwzorowaniem filmowych scen poszczególne wątki nie łączą się płynnie tylko „przeskakują”, jak kadry. Niektórym może to przeszkadzać, jednak taki właśnie jest zamysł książeczki – pokazać pracę scenarzysty, czyli tworzenie poszczególnych scen.  Odnajdziemy tutaj także nowe postaci, które stworzone zostały na potrzeby filmu. Twórcy zadbali także o urozmaicenie fabuły tworząc poboczne wątki i wymyślając nowe gagi.

Przyznam, że do pomysłu książki na podstawie filmu, na podstawie książki podchodziłam dość sceptycznie. Jak pisałam w poprzedniej recenzji o Mikołajku jestem zwolenniczką pierwowzoru, jednak ten eksperyment nie wypadł źle. Książeczkę czyta się szybko, tekst okraszony jest fotosami z planu filmowego, które z pewnością zainteresują małych czytelników. Subtelne żarty i niesamowite sytuacje, w jakie wplątuje się główny bohater rozbudzą wyobraźnię niejednego dziecka. Humor to nie jedyny atut publikacji. Najmłodsi odbiorcy będą mogli przekonać się, że każda rodzinka miewa problemy, jednak po burzy zawsze wychodzi słońce. Dowiedzą się także, że prawdziwa przyjaźń jest bezcenna, a „serce też zależy od pogody”.
Po lekturze oczywiście seans kinowy obowiązkowy ;)


 Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Emotikon
 
 
 
 
 
 
Wakacje Mikołajka. Wczasy nad morzem
stron:165
Wyd. Znak Emotikon
Kraków 2014 
Premiera 14 sierpnia 2014

poniedziałek, 21 lipca 2014

Consilia Maria Lakotta "Madeleine"



Młodzi ludzie zbyt optymistycznie i bez lęku planują swoją przyszłość. Wierzą, że uda im się realizować marzenia i odnaleźć swoje miejsce na Ziemi, gdzie będą szczęśliwi. Jest to trochę naiwne, gdyż los bywa przewrotny i często okrutnie doświadcza tych, którzy wierzą w swoje siły i ludzką życzliwości.
Hélier i Madeline  to dwoje zakochanych, którzy ledwo co wkroczyli w dorosłość. Ona studiuje farmację, on medycynę, dlatego ze względu na obowiązki ich spotkania są sporadyczne. Postanawiają nadrobić te zaległości udając się na wspólne wakacje do rodzinnej miejscowości Madeleine. Niespodziewanie w domu studentki zjawia się jej kuzynka, Yvonne, która zasieje zamęt w ich poukładanym świecie. Jaki wpływ na związek Madeleine i Héliera będą miały intrygi zazdrosnej krewnej?
Nie jestem zwolenniczką romansów, jednak od czasu do czasu sięgam po coś lekkiego i odprężającego. Pod tym względem książka okazała się bardzo dobrym rozwiązaniem. Choć sama fabuła nie jest szczególnie odkrywcza urzekł mnie klimat, jaki roztacza wokół czytelnika autorka, Consilia Maria Lakotta.
Pisarka przeniosła mnie na tereny Normandii – krainy położonej w północnej Francji nieopodal kanału La Manche. I choć nie poda konkretna data, po przyjrzeniu się kilku detalom domyślam się, że ramy czasowe opowieści przypadają na XIX wiek. Na ulicach mamy więc bryczki, kobiety w pięknych sukienkach i mężczyzn o nienagannych manierach. Idealne płótno do „malowania” miłosnej historii, prawda?
Ta atmosfera retro odcisnęła się także na języku powieści. Jest on dopracowanym, elegancki, idealnie wpisuje się w scenerię XIX wiecznej Francji.
Jeśli chodzi o bohaterów Lakotta bazuje na kontrastach. Główne bohaterki – Madeleine i Yvonne diametralnie się różnią. Madeleine to chłodna, wręcz posągowa dziewczyna, która swoje emocje skrywa przed całym światem. Yvonne natomiast to kobieta-wulkan. Niezwykle pewna siebie, piękna nie zmarnuje żadnej okazji do flirtu. Choć to Yvonne jest tutaj czarnym charakterem, muszę przyznać, że to ona najbardziej intryguje. Postaci mężczyzn także zostały wykreowane na zasadzie odwrotności. Hélier to przystojny, odważny młodzieniec, do którego wzdycha niejedna dziewczyna. Natomiast Denis, młody aptekarz zakochany w Madeleine to mężczyzna nieśmiały, zalękniony, który nie ma szczęścia do kobiet. Z tej dwójki to farmaceuta zyskał moją sympatię. Bohaterowie pierwszoplanowi co rusz mnie irytowali. Trudno mi zrozumieć ich postępowanie, trudno zaakceptować mi rozwiązania, na które się zdecydowali. Wiem, że przyszło im żyć w czasach kiedy ponad swoje szczęście stawiało się honor i zasady. Mimo wszystko, miałam wrażenie że bez wysiłku zrezygnowali z tego, co ich łączyło.
Muszę także wspomnieć o tym, co w opowieści szczególnie zwróciło moją uwagę, a mianowicie wątek zabójstwa. Pozornie sprawa jest jasna, sprawca schwytany, jednak kiedy stopniowo wgłębiamy się w fabułę ta pewność, co do rozwiązania się zaciera. Zaczynają nasuwać się pytania, na które konkretnej odpowiedzi nie otrzymamy.
„Madeleine” autorstwa Consilii Marii Lakotty polecam przede wszystkim miłośnikom romansów osadzonych w minionych stuleciach. Także tym, którzy szukają książki lekkiej z namiastką bajki.



Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa M
 
 
C. M. Lakotta - Madeleine

stron: 260
Wyd. Wydawnictwo M 2014

piątek, 11 lipca 2014

[przedpremierowo] Szkolne przygody Mikołajka - Valérie Latour-Burney



Jest wulkanem energii, ma tysiąc pomysłów na minutę i choć nie należy do szkolnych prymusów, a najbliższe otoczenie przyprawia o ból głowy to nie sposób odmówić mu uroku. O kim mowa? O Mikołajku – niesfornym uczniu jednej z francuskich szkół, który od kilku dziesięcioleci bawi i wzrusza nie tylko tych najmłodszych czytelników.
Opowieści o Mikołajku autorstwa René Goscinny’ego dopełnione ilustracjami Jeana- Jacquesa Sempé były istotną częścią mojego dzieciństwa, dlatego chętnie ponownie spotkałam się z małym urwisem i jego znajomymi. Nie mogę powiedzieć, że to spotkanie po latach okazało się strzałem w dziesiątkę. Co prawda nie był złe, ale nie obyło się bez pewnego rozczarowania.
„Szkolne przygody Mikołajka” to trzeci tom serii przygód Mikołajka, który powstał na motywach nie tylko opowieści Goscinny'ego, ale przede wszystkim w oparciu o serialową ekranizację. Książka na podstawie serialu opartego na książce? Brzmi trochę chaotyczne, ale postanowiłam sprawdzić co z takiego połączenia można stworzyć.
Adaptacji dokonała Valérie Latour-Burney, która pisze opowiadania dla dzieci oraz jest tłumaczką sztuk teatralnych i scenariuszy. Książka stanowi zbiór jedenastu historii, które bazują na odcinkach serialu. Sama znam zaledwie kilka z nich, dlatego większość opowiastek była dla mnie nowością. Każda z historii w mniejszym lub większym stopniu oscyluje wokół „edukacyjnych” perypetii Mikołajka i jego znajomych. Chłopiec będzie musiał stawić czoła matematyce, zmierzyć się z ojcostwem, odnaleźć dinozaura oraz pokonać lęk przed szkolną stołówką.
Dobrze pamiętam przygody Mikołajka autorstwa Goscinny’ego, w związku z tym ciężko było mi uniknąć porównań. Moje wyobrażenia dotyczące wyglądu chłopca bazują na ilustracjach Jeana- Jacquesa Sempé, dlatego grafika zaczerpnięta z serialu niestety mnie nie przekonuje. Rozumiem, że jest to pewien sposób na dotarcie do młodych czytelników, którzy znają Mikołajka tylko z serialu. Kolorowe, trójwymiarowe obrazki z pewnością zauroczą niejedno dziecko, niemniej moimi faworytami są minimalistyczne, czarno-białe ilustracje z kart książek Goscinny’ego.
Jeśli chodzi o warstwę tekstową także została „dopasowana” do najmłodszych odbiorców, którzy głównego bohatera znają wyłącznie z ekranizacji, bądź nie znają wcale. Zastosowana została tutaj narracja trzecioosobowa (w pierwowzorze narratorem jest Mikołajek), przez co nieco trudniej wczuć się w emocje bohaterów. Każde z opowiadań charakteryzuje się dużą przystępnością, historie zostały uproszczone, sprowadzone do jednego wątku, co zdecydowanie ułatwia dzieciom odbiór. Krótkie zdania oraz zasób słów dostosowany do możliwości małych czytelników sprawia, że mogą próbować swoich sił w samodzielnym czytaniu.
Mimo pewnych zmian i nowych rozwiązań „Szkolne przygody Mikołajka” rozbawią niejednego czytelnika. Dzieci z łatwością będą identyfikować się z bohaterami. W końcu kto nie ma problemów z matematyką? Kogo nie irytuje klasowy kujon? I kto nie boi się wezwań na dywanik do dyrektora? Muszę przyznać, z pewną ulgą, że to co pokochałam w serii o Mikołajku czyli humor, zaskakujące puenty i ciekawe spojrzenie głównego bohatera na świat w pewnym stopniu zostało zachowane.
Zatem komu mogę polecić „Szkolne przygody Mikołajka”? Oczywiście fanom serialu oraz dzieciakom spragnionym przygód i sporej dawki humoru. Z pewnością pokochają tego łobuziaka. Natomiast Ci, którzy pragną powrócić do świata Mikołajka przez sentyment i z miłości do książek Goscinny’ego mogą poczuć się rozczarowani. 




      Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Emotikon
 
 

 
Valérie Latour-Burney - Szkolne przygody Mikołajka
stron: 416
Wyd. Znak Emotikon
Kraków 2014 
Premiera 14 sierpnia 2014

sobota, 5 lipca 2014

Moje wymarzone czytadełko

Zostałam zaproszona przez Griffin do zabawy blogowej „Moje wymarzone czytadełko”.I choć rzadko biorę udział w tego typu inicjatywach postanowiłam odpowiedzieć na pytania. Zatem jaka powinna być moja wymarzona książka? 

1. Jaki tytuł nosiłaby Twoja wymarzona książka? 
Konkretnego tytułu nie podam. Jednak z pewnością byłby to jakiś neologizm, bądź zlepek kilku wyrazów.  Jako wzór przytoczę tytuł powieści J. Hardinga „Siostrzyca” czy też N. Gaimana „Nigdziebądź”.

2.  Do jakiego gatunku literackiego można by ją zaliczyć?
Książka byłaby gatunkowym misz - maszem. Trochę z powieści obyczajowej, thrillera psychologicznego, powieści grozy czy też kryminału. Wiem, poniosło mnie ;)

3. Do stylu pisarskiego jakich autorów mogłabyś przyrównać formę treści w tej książce?
Tutaj znów zapowiada się niezły misz-masz. Powieść na pewno byłaby mieszanką stylów: S. Kinga, A. Christie, A. C. Doyle’a, A. B. Ragde, J. Cortazara. Póki co tyle przychodzi mi do głowy.

Wiem, znów mnie ponosi.

4.  Gdzie miałaby się toczyć akcja książki?                        
    (świat realny a może wymyślony?)
W świecie realnym. W jakimś zapomnianym miejscu, gdzie nie ma wielu mieszkańców.

5. Kto byłby jej głównym bohaterem?
   (kobieta, mężczyzna, potwór z bagien?)
Kluczowych bohaterów byłoby kilku ze względu na wielowątkowość fabuły.


6. Na czym opierałby się wątek przewodni?
   (miłość, śmierć, zemsta? etc.)

Relacje międzyludzkie. Tajemnica. Złożoność ludzkiego umysłu.

7. Książka posiadałaby szczęśliwe zakończenie czy też nie?

Zakończenie powinno być zaskakujące i spójne z fabułą książki, a nie wzięte z kosmosu. Może być nieszczęśliwe, albo pełnie niedomówień, by zadziałała wyobraźnia.
 
8. Napisana byłaby prostym językiem czy może treść kryłaby symbolizm i szczyptę filozofii?
Język prosty, zrozumiały dla każdego czytelnika. Filozofia? Może odrobinę, ale podana w bardzo przystępny sposób bez długich, zawiłych „wywodów”.
 
9. Co prezentowałaby okładka? 
Tutaj postawiłabym na minimalizm. Stonowane kolory, jak najmniej obiektów, postaci itp. 

10. A może już odnalazłaś/odnalazłeś wymarzone czytadełko

Wiele książek na długo zostanie w mojej pamięci, jednak tej idealnej jeszcze nie znalazłam. Może kiedyś na taką trafię, choć podobno nie ma ideałów ;)

Do zabawy zapraszam każdego, kto ma ochotę przyjrzeć się swoim czytelniczym upodobaniom :)