piątek, 25 marca 2011

Lionel Shriver "Musimy porozmawiać o Kevinie"


Musimy porozmawiać o Kevinie” to pierwsza powieść amerykańskiej pisarki i dziennikarki, Lionel Shriver, którą miałam okazję poznać. Za tę powieść otrzymała jedną z najbardziej prestiżowych brytyjskich nagród literackich – Orange Prize.

„Musimy porozmawiać o Kevinie” to opowieść o amerykańskiej rodzinie, która ulega rozpadowi po tym, jak tytułowy Kevin morduje w szkole dziewięcioro kolegów, nauczycielkę oraz pracownika stołówki.

            Powieść przybiera formę listów matki Kevina, Evy do byłego męża, Franklina. Kobieta przedstawia w nich nie tylko obecne wydarzenia, lecz także czasy kiedy jej wspólne życie z mężem dopiero się zaczynało. Eva zdaje relację mężowi z odwiedzin syna w więzieniu, wspomina początki ich małżeństwa, ciążę, dzieciństwo Kevina oraz ten koszmarny Czwartek, który na zawsze zmienił życie każdego z nich. Listy mają jej pomóc w odnalezieniu odpowiedzi na pytanie: dlaczego? Stanowią skrupulatną analizę zarówno jej małżeństwa, jak i macierzyństwa.

            Szczerość tych listów uderza. Eva nie próbuje podkoloryzować swoich uczuć, nie szuka usprawiedliwienia dla swoich zachowań. Otwarcie przyznaje, że nie chciała mieć dziecka. Zdecydowała się na nie głównie ze względu na męża. Miała nadzieję, że kiedy synek przyjdzie na świat poczuje instynkt macierzyński i ogromną miłość. Niestety nic takiego się nie stało.

            Eva już od narodzin syna nie czuła z nim więzi, a opieka nad nim była dla niej katorgą. Mimo jej usilnych starań, nie potrafiła tego zmienić. Czuła żal, że przez dziecko musi zrezygnować ze swojego dotychczasowego trybu życia.

            Franklin natomiast oszalał na punkcie swojego pierworodnego. Spełniał każdą zachciankę Kevina i stawał po jego stronie kiedy ten sprzeciwiał się matce. Uważał, że doskonale radzi sobie z wychowaniem syna i miał pretensje do żony, że ona nie potrafi się z nim porozumieć.

            Kevin od samego początku był nieznośny. Nie chciał ssać piersi, co Eva bardzo przeżyła. Nieustannie wrzeszczał, a jego zachowanie sprawiało, że każda niania rezygnowała z pracy. W szkole również dawał się we znaki nie tylko nauczycielom, ale także kolegom, którzy przenosili się do innych grup. Takie zachowanie doprowadziło do tragicznych wydarzeń we wspomniany już Czwartek...

Czy Kevin doprowadził do tej tragedii, bo czuł, że był niechcianym dzieckiem? Zawiniła matka, ojciec, a może środowisko, w którym żył chłopak? Czy można był temu zapobiec?

            Autorka nie daje czytelnikowi jasnej odpowiedzi: dlaczego? Sami musimy ją odnaleźć, tylko czy ta odpowiedź istnieje?

            „Musimy porozmawiać o Kevinie” to wstrząsająca, ale i wzruszająca lektura. Obala wizję sielankowej amerykańskiej rodziny, choć ta historia mogła mieć miejsce w każdej z rodzin. Realistyczne opisy i bardzo dobra konstrukcja sprawia, że historia trzyma w napięciu do ostatniej strony, choć zakończenie z pozoru jest znane.

            Książkę polecam nie tylko miłośnikom thrillerów, ale także tym, którzy chcą rozwikłać skomplikowaną zagadkę ludzkich zachowań i impulsów, które do owych zachowań skłaniają.


L. Shriver - Musimy porozmawiać o Kevinie
Ilość stron: 424
Wyd. Videograf II
Chorzów 2008
Ocena: 6/6


środa, 23 marca 2011

Elfriede Jelinek "Wykluczeni"

          Elfriede Jelinek, austriacka pisarka i laureatka nagrody nobla przekonała mnie do siebie „Pianistką”, później były „Amatorki”, „Żądza” teraz przyszła pora na „Wykluczonych”.

         Bohaterowie „Wykluczonych” to czwórka nastolatków żyjących w powojennej Austrii, gdzie społeczeństwo próbuje przywrócić właściwy bieg życiu zniszczonemu przez okrucieństwo wojny.

        Wspomniani nastolatkowie to Sophie Pachhofen – dziewczyna z dobrego i zamożnego domu dla której liczą się tylko pieniądze.
Hans Sepp – który wywodzi się z klasy robotniczej, jest jednak bardzo ambitny chce zmienić swoje życie i osiągnąć sukces zostając trenerem sportowym. Kocha się w Sophie jednak ona gardzi jego uczuciami.
Rainer Maria Witkowski - syn byłego oficera SS, poeta, chce wydostać się z „domowego bagna”, gdzie ojciec poniża matkę, a dzieci traktuje jak podwładnych. Anna Witkowska – bliźniacza siostra Rainera. Dziewczyna kocha grę na fortepianie. Uważa, że „odstaje” od reszty swoich rówieśników. Czuje się brudna zewnętrznie i wewnętrznie, swoją agresję rozładowuje uczestnicząc w napadach rabunkowych. Ma problemy z mową oraz jedzeniem (zwraca każdy posiłek).

               Próbują oni odreagować swoje frustracje organizując napady rabunkowe, przemoc wobec innym pozwala na uwolnienie agresji drzemiącej w każdym z bohaterów. Trudne sytuacje rodzinne, chęć zmienienia dotychczasowego życia sprawia, że napięcie i konflikty między nastolatkami rosną, co doprowadzi do tragedii...

            „Wykluczeni” utwierdzają w przekonaniu, że Jelinek jest genialną obserwatorką, opisuje sytuacje bez ubarwień, bez jakichkolwiek osądów czy opinii. Nie próbuje złych i trudnych sytuacji opisać łagodną formą. Wszystko przekazuje bardzo dosłownie, czasami wręcz okrutnie i odrażająco, dbając o każdy szczegół.

          „Wykluczeni” to powieść krytykująca powojenną Austrię, ówczesny ustrój i społeczeństwo. Krytykę tę można jednak odnieść do każdego europejskiego państwa, w którym społeczeństwo nie próbuje naprawić błędów przeszłości, wręcz przeciwnie chce je jak najszybciej wymazać ze świadomości.

            Tej książki nie czyta się łatwo i przyjemnie. Ta książka wwierca się w umysł. Jej dosłowność i surowość potrafi sprawić ból. Nie mniej zostaje na długo w pamięci. Ja na pewno sięgnę po pozostałe powieści tej autorki. 


E. Jelinek - Wykluczeni
Ilość stron: 352
Wyd. W.A.B
Warszawa 2005
Ocena: 5/6

Katarzyna Michalak "Rok w Poziomce"

Przyznam szczerze, że nie przepadam za tak zwaną „literaturą kobiecą”, gdyż dotychczasowe z nią spotkania przeważnie sprawiały mi zawód. „Rok w poziomce” Katarzyny Michalak to jedna z tych książek, które dają mi wiarę, że literatura kobieca może być wspaniała, należy tylko poszukać.

Katarzyna Michalak, z wykształcenia lekarz weterynarii debiutowała w 2007 roku powieścią fantasy „Gra o Ferrin”, jednak sukces nadszedł wraz trylogią, do której należą: „Poczekajka”, „Zachcianek” oraz „Zmyślona”. Obecnie pisarka mieszka na wsi, w białym domku zwanym Poziomką.

Bohaterką „Roku w Poziomce” jest Ewa Złotowska. 32-letnia kobieta, która postanawia zmienić swoje dotychczasowe, dodam, że niezbyt szczęśliwe życie. Po rozwodzie z Panem K. I utratą pracy postanawia spełnić swoje największe marzenie, a mianowicie zamieszkać na wsi w małym, białym domku „bez łap”. Ewa zwraca  się z prośbą o pomoc do swojego przyjaciela, Andrzeja, który posiada własną firmę. Mężczyzna obiecuje pożyczyć kobiecie pieniądze na domek w zamian za pewną przysługę. Ewa ma założyć wydawnictwo i w ciągu trzech miesięcy wypromować bestseller. Kobieta przyjmuje ofertę Andrzeja. Czy jej się uda? 

Na drodze do realizacji marzenia stoi nie tylko bestseller, którego kobieta rozpaczliwie poszukuje, ale także zdarzenia w które wplątuje ją jej koleżanka Iza próbując za wszelką cenę znaleźć Ewie męża. Bohaterka nawiąże wiele nowych znajomości (z tajemniczą Karoliną, przystojnym żeglarzem, Danielem, Witkiem-architektem ogrodów) oraz zaliczy „wpadkę”. Czy ta historia zakończy się happy endem?

„Rok w poziomce” to lekka, wzruszająca lektura nie pozbawiona humoru i wartkiej akcji. To opowieść pełna ciepła o tym, że każdy z nas poszukuje szczęścia. Każdy marzy o oddanych przyjaciołach, kochającej rodzinie i małym białym domku z ogromnym ogrodem. To historia o tym, że dobro, które dajemy zawsze do nas powraca, tylko nie zawsze potrafimy je dostrzec.

Każdy z rozdziałów wspomnianej książki rozpoczyna się fragmentem pamiętnika głównej bohaterki, dzięki czemu czytelnik może lepiej poznać postać. Wyczuć jej emocje, przekonać się o jej dobrym sercu i niezwykłej czułości, którą obdarowuje nie tylko przyjaciół, ale także zwierzęta.

Książkę polecam głównie...kobietom oraz wszystkim tym, którzy wierzą, że każde marzenie może się spełnić, wystarczy tylko uwierzyć.




K. Michalak - Rok w Poziomce
Ilość stron: 309
Wyd. Wydawnictwo Literackie
Kraków 2010
Ocena: 5/6



piątek, 18 marca 2011

John Ajvide Lindqvist "Wpuść mnie"


             W recenzji książki „Powroty zmarłych” J. A. Lindqvista wspomniałam o jego poprzedniej książce – „Wpuść mnie”, którą teraz chcę nieco przybliżyć.

              Autor podjął temat bardzo ostatnio modny, a mianowicie temat wampiryzmu. W obecnych, tak popularnych produkcjach wampir w moim odczuciu został „zredukowany” do pięknego obiektu westchnień. A przecież to postać mitologiczna, posiadająca pewną symbolikę i charakterystyczne cechy. „Wpuść mnie” nie wpisuje się w tę konwencję.

            Rok 1981, sztokholmskie przedmieście Blackeberg gdzie wraz z matką mieszka dwunastoletni Oskar – główny bohater powieści. Nad chłopakiem psychicznie i fizycznie znęcają się rówieśnicy. Jego sposobem na samotność oraz na  rozładowanie złości stają się kradzieże w sklepach. Nie jest to jedyne jego niepokojące zachowanie. Chłopiec z ogromną pasją kolekcjonuje wycinki z gazet o morderstwach, często snuje fantazje na temat sposobów odwetu na swoich oprawcach.

               Wszystko zaczyna się zmieniać kiedy Oskar poznaje dziewczynkę o imieniu Eli (z hebrajskiego Bóg). Mimo iż uważa, zachowanie dziewczynki za dziwne ( Eli wychodzi tylko w nocy, okna jej mieszkania są zasłonięte, mimo mrozu dziewczynka nie jest ubrana i brzydko pachnie) postanawia się z nią zaprzyjaźnić. Wkrótce odkrywa kim naprawdę jest jego towarzyszka. 

             „Wpuść mnie” posiada elementy klasycznego horroru oraz powieści psychologicznej. Znajdziemy tutaj brutalne, wręcz odrażające sceny. Książka jest pełna grozy i drapieżności,  jak na horror przystało. „Surowy” język, jakim napisana jest książka dodatkowo tę grozę uwydatnia. Jednocześnie autor wplata tutaj wątki psychologiczne. Historia Oskara to opowieść o odrzuceniu i ogromnej samotności, od której bohater za wszelką cenę chce uciec ( nie zrywa przyjaźni z Eli nawet w momencie poznania o niej prawdy). 

               Autor ukazuje także obraz ówczesnego społeczeństwa. Ludzie pogrążeni w depresji i apatii poszukują choćby odrobiny szczęścia uciekając w alkoholizm i narkomanię. Pomaga zrozumieć czytelnikowi ich ból oraz motywy takiego postępowania. 

               Wampiry Lindqvista nie są pięknie, nie budzą pozytywnych odczuć. Są brudne i śmierdzące, wśród ludzi budzą strach, a nie fascynację. Autor zawiera tutaj podstawowe cechy wampirów (picie krwi, strach przed światłem i kotami, wampir musi poczekać na zaproszenie, zanim wejdzie do mieszkania człowieka). Sama Eli oraz ludzie, którzy przeobrazili się w wampiry, traktują „to”, co w nich tkwi, jak chorobę, coś złego. Picie krwi nie sprawia im przyjemności, jest po prostu konieczna do przeżycia.

               Zakończenie tej historii nie jest jasno podane przez Lindqvista. Czytelnik musi sam rozstrzygnąć.



J. A. Lindqvist - Wpuść mnie
Ilość stron: 365
Wyd. Amber
Warszawa 2008
Ocena: 5/6

Éric-Emmanuel Schmitt "Tektonika uczuć"

„Tektonika uczuć” to kolejne moje spotkanie z Érickiem -Emmanuelem Schmittem. Ten francuski powieściopisarz i dramaturg swoją pierwszą książkę napisał w wieku...11 lat! W ciągu ostatnich lat stał się jednym z najpoczytniejszych pisarzy. Jego książki tłumaczone są na 35 języków.

Schmitt jest również twórcą teatralnym i właśnie „Tektonika uczuć” została napisana w takiej konwencji (znajdujemy tutaj podział na role oraz opis scenografii).

Głównym bohaterami sztuki są Richard i Diane. Para szaleńczo w sobie zakochana, która bardzo ciężko znosi najmniejszą choćby rozłąkę. W wyniku pewnych niedomówień Richard i Diane postanawiają zakończyć swój związek. Wciąż zakochany mężczyzna próbuje odzyskać kobietę i za radą matki Diane, pani Pommeray postanawia się jej oświadczyć. Kobieta także obmyśla pewien plan działania, postanawia wynająć prostytutkę, Elinę, aby ta rozkochała w sobie Richarda. 

Rozpoczyna się pełna emocji i zawirowań gra, w której przewagę zdobywa to jedna to druga strona. Bohaterowie zbliżają się do siebie, by po chwili znów się oddalić. Czy uda im się wyjaśnić wszystkie wątpliwości i szczerze porozmawiać o swoich uczuciach?

Autor jest bardzo dobrym obserwatorem. Stworzył postacie autentyczne, nie są one w żaden sposób przerysowane. Schmitt pragnie uwypuklić tutaj złożoność relacji międzyludzkich nie tylko tych w związkach. Każda bowiem relacja z drugim człowiekiem niesie pewne tajemnice, pewne kłótnie i pewną trudność.

W książce doskonale zarysowane są także obrazy pokazujące, jak emocje i uczucie może zaślepić, człowiek przestaje kierować się zdrowym rozsądkiem i działa impulsywnie, co nie zawsze wychodzi mu na dobre. Porywy serca są dobre, jednak należy także kierować się rozumem.

Éric-Emmanuel Schmitt porównuje uczucia i ludzkie emocje do ruchów tektonicznych płyt, które tworzą Ziemię. Uczucia przemieszczają się bowiem właśnie jak takie płyty, tworząc „emocjonalne trzęsienia ziemi i wybuchy”.

Choć niektóre zachowania bohaterów mogą irytować czytelnika, polecam tę książkę, bo przecież właśnie tak wyglądają relacje między ludźmi, uczucia i emocje są nieprzewidywalne. Schmitt jest znakomitym pisarzem, który przez najtrudniejsze tematy, z którym styczność ma każdy z nas przeprowadza lekko i delikatnie z odrobiną humoru.



E.E. Schmitt - Tektonika uczuć
Ilość stron:142
Wyd. Znak
Kraków 2010
Ocena: 5/6



sobota, 12 marca 2011

John Ajvide Lindqvist "Powroty zmarłych"


„Powroty zmarłych” to druga powieść szwedzkiego pisarza John’a Ajvide Lindqvist’a przełożona na język polski. Pierwsza – „Wpuść mnie”, w której autor porusza temat wampiryzmu okazała się światowym bestsellerem i została zekranizowana w 2008 roku przez Thomasa Alfredsona, natomiast scenariusz napisał sam Lindqvist.

„Powroty zmarłych” to trzy biegnące równolegle historie: Davida Zettenberga – komika, który w wypadku samochodowym traci swoją ukochaną żonę, Evę. Gustava Mahlera – dziennikarza, który nie może pogodzić się ze śmiercią wnuka, Eliasa. Elvy Lundberg i jej wnuczki, Flory, które posiadają zdolności parapsychiczne. Pewnego dnia każde z nich jest świadkiem niesamowitego zdarzenia. Zmarli powstają z grobów i chcą wrócić do sowich domów. Dlaczego? Autor nie zawiera w książce prostej i jasnej odpowiedzi.

Książka nie jest jedną z tych, która przedstawia historię zombie czy żywych trupów. Mimo, iż na pierwszy rzut oka nasuwa się skojarzenie z marnymi horrorami o takiej tematyce. Lindqvist snuje refleksję na temat przemijania, na temat śmierci w wymiarze duchowym, jak i fizycznym. Ukazuje zachowanie człowieka w momencie zetknięcia się z wielką tragedią, a mianowicie śmiercią bliskiej osoby.

Ujęcie tych samych wydarzeń w trzech wątkach, pozwala czytelnikowi spojrzeć na przedstawioną historię  z różnych perspektyw. Dostrzec ogrom tragedii, jaka spotkała każdego z bohaterów.

Powieść nie jest klasycznym horrorem, ani typową opowieścią o trupach (choć znajdujemy tu fizyczną postać śmierci, obrzydzenie spowodowane rozkładającym się ludzkim ciałem). „Powroty zmarłych”, podobnie, jak „Wpuść mnie” wykraczają poza granicę literatury grozy. Czytelnik zderza się tutaj z zimnym, pełnym niedomówień światem, gdzie wiele pozostawione jest jego subiektywnej ocenie.

Będąc po wrażeniem „Wpuść mnie” oczekiwałam od „Powrotu zmarłych” dużych emocji i zaskoczenia. Niestety nie do końca zostały one spełnione. Brakło mi tutaj „drapieżności”, którą autor wyraźnie zarysował w pierwszej powieści.



J. A. Lindqvist - Powroty zmarłych
Ilość stron: 278
Wyd. Amber
Warszawa 2009
Ocena: 4/6

poniedziałek, 7 marca 2011

Mark Haddon "Dziwny przypadek psa nocną porą"


Zaintrygował mnie tytuł „Dziwny przypadek psa nocną porą” i czarny pudel na okładce. Odniosłam wrażenie, że będzie to powieść raczej dla młodszych czytelników (autor, Mark Haddon pisze głównie powieści dla dzieci), traktująca w zabawny, dowcipny sposób o jakimś wyjątkowym psie. Bardzo się myliłam....

 Kluczową postacią, a zarazem narratorem książki jest Christopher Boone – 15-letni chłopiec, który stracił matkę w wieku trzynastu lat próbuje wraz z ojcem dostosować się no nowej rzeczywistości. Christopher nie jest zwyczajnym nastolatkiem, zmaga się, bowiem z  autyzmem. Chłopiec w związku z tym ma pewne swoje „rytuały” często niezrozumiałe dla otoczenia (nie lubi być dotykany, nie znosi gdy jego jedzenie na talerzu miesza się ze sobą, nie cierpi koloru brązowego i żółtego, dni dzieli na te dobre i te czarne w zależności od tego, ile zobaczy samochodów czerwonych, bądź żółtych). W jednym jest geniuszem, a mianowicie w rozwiązywaniu zadań matematycznych, a z wszystkich liczb najbardziej lubi liczby pierwsze. Poza matematyką interesuję się także astronomią, zna również wszystkie nazwy państw świata oraz ich stolice.

Pewnej nocy bohater znajduje martwego Wellingtona – ukochanego psa sąsiadki, pani Shears. Mimo zakazu ojca i niechęci właścicielki psa chłopiec postanawia rozwiązać tę kryminalną zagadkę, odnaleźć sprawcę, a także poznać motyw jakim owy sprawca się kierował.

Christopher w miarę zgłębiania „śledztwa” odkrywa zaskakujące fakty dotyczące okoliczności śmierci jego matki. Zdaje sobie sprawę, że jego ukochany ojciec nie był z nim do końca szczery. Chłopiec wyrusza w podróż, która ma pomóc mu nie tylko w odkryciu prawdy, ale także w przełamaniu strachu przed ludźmi. Czy bohater znajdzie to, czego szuka?...

Nowatorskim dla mnie pomysłem jest przedstawienie historii kryminalnej oczami dziecka, w dodatku autystycznego, co nadaje temu gatunku świeżości. Powieść nie skupia się tylko na rozwiązaniu zagadki, ale w interesujący sposób ukazuje codzienność chłopca chorego na autyzm, jego próby oswojenia się z rzeczywistością, dla niego niezrozumiałą, jego poczucie wyobcowania i „inności”. Dowiadujemy się, że autyzm to choroba, która zmieniła życie nie tylko bohatera, ale jego rodziców, co było dla nich bardzo ciężką próbą.

Powieść napisana jest językiem prostym (adekwatnym do wieku bohatera), mimo trudnych tematów jakie porusza możemy odnaleźć tutaj szczyptę humoru. Autor użył ciekawego rozwiązania także jeśli chodzi o wyodrębnienie rozdziałów, są one bowiem numerowane tylko liczbami pierwszymi. W powieści odnajdujemy również ilustracje oraz interesujące opisy z poszczególnych dziedzin, którymi zainteresowany jest bohater ( jak chociażby opis Galaktyki, rozwiązanie równań matematycznych czy diagram, który ułatwia wyodrębnianie liczb pierwszych), co dodatkowo ubarwia książkę.

Książka dla wszystkich, którzy nie tylko lubią kryminały i zagadki, ale którzy chcą poznać Galaktykę, przychylniejszym okiem spojrzeć na matematykę, dowiedzieć się czym jest autyzm, a także dla tych wszystkich, którzy po prostu chcą się wzruszyć.


 M. Haddon - Dziwny przypadek psa nocną porą
Ilość stron: 224
Wyd. Świat Książki
Warszawa 2004/2010
Ocena: 5/6

Francis Scott Fitzgerald "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona i inne opowiadania "


„Ciekawy przypadek Benjamina Buttona i inne opowiadania” to druga książka amerykańskiego pisarza Francisa Scotta Fitzgeralda z którą miałam okazję się zetknąć. Uchodzi za arcydzieło gatunku i została zekranizowana, podobnie jak „Wielki Gatsby”, Ostatni z wielkich” czy „Czuła jest noc”. Reżyserem melodramatu jest David Fincher, główne role zagrali Brad Pitt oraz Cate Blanchett. Film spotkał się z pozytywnymi opiniami widzów, jaki i krytyków. Otrzymał wiele prestiżowych nagród m.in. 3 Oscary (na 13 nominacji).

Odnajdziemy tutaj zbiór ośmiu opowiadań: O, Ruda Czarodziejko!, Bez namysłu..., Cztery razy w gębę, Tył wielbłąda, Przybrzeżny pirat, Śpiąca królewna, Zasadzki szczęścia oraz opowiadanie tytułowe.

Autor pięknym, różnorodnym językiem przedstawia niezwykłe życie Beniamina Buttona, zaskakującą znajomość Merlina Gaingera z tajemniczą Karoliną, losy Samuela Mereditha, który notorycznie dostaje w gębę. Snuje opowieść o rozpieszczonej dziewczynie, która zostaje porwana przez pirata, opowiada o tym, co robimy bez namysłu i jak tył wielbłąda wpływa na jego przód, a także o tym, jak szczęście bywa ulotne.

W każdym opowiadaniu znajdziemy pewien stały element, a mianowicie element zaskoczenia. Każde z opowiadań to historia, która nie wyróżnia się niczym szczególnym, do momentu w którym coś z pozoru błahego zmienia diametralnie zmienia życie bohaterów.

Opowiadania Fitzgeralda nie straciły na aktualności, mimo iż zostały napisane w latach 1920 – 1924. Są one uniwersalne i wiele z ich treści można odnieść do ówczesnych sytuacji. Stanowią refleksję autora nad ludzkim życiem, pomagają dostrzec, że każda decyzja, nawet w sprawie mało istotnej ma swoje konsekwencje. Uchwycić tutaj możemy pewną maksym e, że nic nie trwa wiecznie, każdy sukces i każde powodzenie w życiu może w mgnieniu oka obrócić się w porażkę.

Każda z tych historii jest dla mnie niezwykła, magiczna, namalowana wspaniałym językiem, co sprawia, że książkę czyta się przyjemnie i chce się do niej wracać....Każdy czytelnik bez względu na wiek znajdzie w każdym z opowiadań coś ważnego, coś co pozwoli spojrzeć na życie z zupełnie innej perspektywy. Każdy odnajdzie ulubione fragmenty, do których zechce wielokrotnie wracać, ja już takie znalazłam... 


F.S. Fitzgerald - Ciekawy przypadek Benjamina Buttona i inne opowiadania
Ilość stron: 216
Wyd. Amber
Warszawa 2010
Ocena: 5/6

Mathias Malzieu Mechanizm serca"

Po książkę Mathiasa Malzieu „Mechanizm serca „sięgnęłam zaintrygowana okładką i obietnicą baśni dla dorosłych, która od razu skojarzyła mi się z ukochanymi historiami z dzieciństwa.

Malzieu jest wokalistą francuskiego zespołu Dionysos. „Mechanizm serca” jest jego trzecią książką, natomiast pierwszą wydaną w Polsce.


Bohaterem, a zarazem narratorem powieści jest Jack. Chłopiec urodził się w najzimniejszy dzień świata, a mianowicie 16 kwietnia 1874 roku w Edynburgu. Jego serce zamarzło, aby chłopiec mógł przeżyć Madeleine, która przyjmowała porody prostytutek i młodych dziewcząt wstawiła mu zegar, by dzięki niemu można było uruchomić jego serce. Kobieta troszczyła się o Jacka, pragnęła zaoszczędzić mu cierpień i rozczarowań, jakie niosło życie, bowiem każde silne emocje mogły na zawsze zniszczyć jego serce. Chłopiec dorastał, w wieku 10 lat zapragnął zobaczyć świat, który znał tylko z opowieści. Wtedy też zakochał się po raz pierwszy...co zmieniło jego życie na zawsze.

Owszem jest to książka dla dorosłych, jest seks i dużo związanych z nim podtekstów (Jack wychowywał się w towarzystwie prostytutek,ma chomika o dość oryginalnym imieniu Cunnilingus, w wieku piętnastu lat sypia z ukochaną.). Jednak nie nazwałabym ją baśnią. Nie potrafię dostrzec w niej czegoś magicznego, czegoś co utkwiłoby na długo w mojej pamięci.

Autor stworzył prawie idealne tło dla baśni. Jest książę (Jack), jego wybranka (Miss Acacia), rywal, którego główny bohater musi pokonać, aby zdobyć rękę ukochanej . Jest także element magiczny, który każda baśń zawiera – zegaro-serce. Niestety brakuje mi tego morału, tej wskazówki, odnośnie kontaktów międzyludzkich.

Próbując dostrzec coś na wzór morału za słowo klucz uznałam zegaro-serce. Każdy ma takie zegaro-serce, które może pęknąć w wyniku negatywnych emocji, każdy szuka miłości i każdy wszystko dla niej poświęci. Banalne, ale tylko to potrafię w książce odnaleźć.

Malzieu nie udało się także wykreować interesujących postaci, ich osobowości są płytkie, zachowania często nieprzemyślane i pozbawione sensu.

Styl, w jakim utrzymana jest powieść także nie spełniła moich oczekiwań. Można tutaj odnaleźć głównie zdania, krótkie, pojedyncze, co drażni w trakcie czytania. Autor próbował wpleść w całość kilka metafor i porównań niestety z marnym skutkiem.

Moje wielkie oczekiwania w stosunku do „Mechanizmu serca” okazały się jedynie moim niespełnionym życzeniem. Miałam nadzieję porównać ją do „Małego Księcia”....sprawdza się przysłowie „nie oceniaj książki po okładce.”

Książkę polecam w mroźnie wieczory, wszystkim tym, którzy chcą odpocząć i przeczytać coś co nie wymaga od czytelnika zaangażowania. Mechanicznie się ją czyta i mechanicznie o niej zapomina.

M. Malzieu - Mechanizm serca
Ilość stron: 166
Wyd. Świat Książki
Warszawa 2010
Ocena: 3/6

niedziela, 6 marca 2011

Anna Klejzerowicz "Ostatnią kartą jest śmierć"

„Ostatnią kartą jest śmierć” to powieść kryminalna Anny Klejzerowicz, która na co dzień zajmuje się publicystyką i fotografią.

Weronika Daglewska – główna bohaterka  i zarazem narratorka jest dziennikarką, której w ostatnim czasie nie wiedzie się najlepiej redakcja gazety, w której prowadziła rubrykę kryminalną dziękuje jej za współpracę.  Życie osobiste również dalekie jest od ideału. Przygnębiona postanawia udać się do wróżki, by dowiedzieć się, jak wygląda jej przyszłość. Tarocistka Semiramida nie ma dla Weroniki dobrych wieści. Zawiedziona kobieta wraca do domu i zapomina o wizycie u wróżki do momentu, kiedy dowiaduje się, że Semiramida zginęła wypadając przez okno. Policja uznaje to za wypadek, bądź samobójstwo. Daglewska postanawia jednak bliżej przyjrzeć się temu zdarzeniu. Postanawia rozpocząć pierwsze w swoim życiu śledztwo.

Przeprowadza wywiad wśród klientek zamordowanej,  bada jej mieszkanie, a także uczy się symboliki kart tarota, która okaże się niezbędna do rozwikłania zagadki.W śledztwie bierze udział także rodzina ofiary: mąż Wojciech i siostra Stenia. Dziennikarka nie ma pojęcia, że oboje skrywają rodzinny sekret...

Książka napisana jest prosto bez zbędnych zabiegów literackich, co sprawia, że czyta się ją szybko, lekko i przyjemnie. Brakuje mi tutaj jednak elementu zaskoczenia, powiela schemat , który występuje powszechnie w powieściach kryminalnych. Polecam wszystkim, którzy chcą się oderwać na chwilkę od codziennych spraw i przebrnąć gładko przez książkę bez zbędnego „wnikania” w jej treść.


A. Klejzerowicz - Ostatnią kartą jest śmierć
Ilość stron: 187
Wyd. Oficynka
Gdańsk 2010
Ocena: 4/6


Eric Frattini "Wodny labirynt"

Eric Frattini to publicysta, pisarz, wykładowca, analityk polityczny i scenarzysta. Napisał wiele książek, odnoszący się głównie do polityki i działań Watykanu. „Wodny labirynt” to jego druga powieść.

Afdera Brookes, młoda archeolog w spadku po babci otrzymuje klucz, który otwiera skrytkę w American Bank. W skrytce od kilkudziesięciu lat babka przechowywała tajemniczy manuskrypt, który może podważyć wiarygodność Kościoła.

Kobieta wyrusza w długą podróż po Bliski Wschodzie, by odnaleźć przyjaciół  zmarłej babki i dowiedzieć się czegoś więcej o tajemniczym dokumencie. Pragnie przetłumaczyć księgę, w tym celu wynajmuje najlepszych specjalistów. Afdera nie ma pojęcia, że tym samym ściąga na siebie i na nich niebezpieczeństwo...

            Książka przypomina mi „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna, niestety nie zachwyca tak jak wspomniana powieść Browna (która swego czasu była hitem i została zekranizowana).

Czytelnik niestety już na początku dowiaduje się, że ów tajemniczy manuskrypt to Ewangelia Judasza, którą Watykan będzie chciał przejąć. Wgłębiając się w lekturę bez problemu można przewidzieć zachowania bohaterów i bieg akcji. Zakończenie także niczym mnie nie zaskoczyło.

Pozytywną stroną książki (bo znalazłam takowe) są szczegółowe opisy faktów dotyczących funkcjonowania służb watykańskich, a także opisy miejsc i zakątków, w których toczy się akcja. Autor zna je bowiem doskonale z własnych doświadczeń.

Książkę polecam wszystkim tym, którzy nie zetknęli się z „Kodem Leonarda da Vinci” Dana Browna, ci którzy ją znają będą rozczarowani czytając „Wodny labirynt"

E. Frattini - Wodny labirynt
Ilość stron: 415
Wyd. Prószyński i S-ka
Warszawa 2010
Ocena: 3/6