piątek, 31 marca 2017

Anna Snoekstra "Córeczka"



Bezdomna kobieta zostaje przyłapana na kradzieży jedzenia. Aby uniknąć kary, wmawia policjantom, że jest zaginioną jedenaście lat temu Rebbecą Winter. Kobieta zyskuje rodzinę, znajomych i dach nad głową, jednak odtąd nie wolno jej być sobą. Musi zachowywać się jak Rebecca, mówić jak ona i myśleć jak ona. Nie jest to łatwe, gdyż o zaginionej dziewczynie „nowa Rebecca” nie wie nic. W związku z tym, kobieta stara się dowiedzieć czegoś o swojej  nowej rodzinie. Każda odkryta informacja staje się coraz bardzie przerażająca.
„Córeczka” to debiutancka powieść (gatunkowo oscylująca wokół thrillera i sensacji)  autorstwa Anny Snoekstry- australijskiej scenarzystki filmowej i teatralnej. Autorka zdecydowała się na dwutorową narrację. Obecne wydarzenia czytelnik poznaje z perspektywy głównej bohaterki- bezdomnej kobiety, która nie ma nic do stracenia. Natomiast wypadki sprzed jedenastu lat (przypadające na 2003 rok) ukazane są poprzez narrację trzecioosobową. Takie rozwiązanie przypadło mi do gustu, gdyż narracja pierwszoosobowa pozwala na dokładniejsze poznanie postaci. Z kolei zmiana perspektywy w odniesieniu do przeszłości sprawia, że zaginiona nastolatka staje się dla czytelnika tajemnicą.
Zamysł na fabułę uważam za  bardzo interesujący, jednak efekt końcowy nieco rozczarowuje. Autorka zapomina o wskazówkach dla czytelnika, aby mógł analizować, dedukować i próbować samodzielnie odnaleźć winnego. W moim odczuciu historia na tym traci, gdyż ma się wrażenie pewnego „przeskoku”. W trakcie całej opowieści nie natrafimy na żaden ślad ułatwiający rozwiązanie zagadki, by później od razu poznać sedno sprawy. Mnie taka forma nie odpowiada.
Muszę przyznać, że mimo pewnych niedociągnięć „Córeczkę” czyta się bardzo sprawnie. Nie jest to może „perełka” gatunku, ale z pewnością zapewni odrobinę relaksu i odrobinę dreszczyku po ciężkim dniu. 



A. Snoekstra- Córeczka
Stron: 272
Wyd. Harper Collins 2017

czwartek, 23 marca 2017

"Jezioro łabędzie" - na motywach baletu Piotra Czajkowskiego



 „Jezioro łabędzie”- balet Piotra Czajkowskiego znają niemal wszyscy. Choć od premiery minęło ponad sto lat historia miłości Odetty zamienionej w łabędzia i księcia Zygfryda do dziś wzrusza i inspiruje. Charlotte Gastaut- ilustratorka pochodząca z Marsylii postanowiła opowiedzieć tę historię ażurowymi ilustracjami.
Książka na motywach libretta do „Jeziora łabędziego” autorstwa Władimira Biegiczewicza i Wasilija Gelcera zachwyca obrazami, które wyrażają więcej, niż słowa. Tekstu znajdziemy tutaj niewiele i stanowi one jedynie wprowadzenie do scen-wycinanek, od których nie sposób oderwać oczu. Oszczędność barw (dominującymi kolorami są: czerń, biel i złoto) kontrastuje z mnogością detali na ilustracjach.
Jedna z najpiękniejszych miłosnych historii w zachwycającej wizualnie oprawie. Koniecznie musicie ją poznać.



Jezioro łabędzie - na motywach baletu P. Czajkowskiego

stron: 38
wyd. Mamania 2017

wtorek, 14 marca 2017

Shane Hegarty "Miasteczko Darkmord"



Jest takie jedno miejsce fascynujące i przerażające zarazem, w którym nigdy nie czułbyś się bezpiecznie. Miejsce, w którym nigdy nie chciałbyś zamieszkać. Tym miejscem jest Darkmord-miasteczko nieustannie atakowane przez baśniowe stwory zwane Legendami.
Mieszkańcom udaje się unikać ataków potworów, dzięki Łowcy Legend, który rozprawia się z każdym monstrum. Jednak walka w pojedynkę staje się coraz trudniejsza. W związku z tym Łowca pragnie wprowadzić syna w tajniki swojej profesji. Jednak Finn, w przeciwieństwie do ojca nie odnajduje się w roli Łowcy. Bądźmy szczerzy, nastoletni Finn po prostu do tego się nie nadaje (przynajmniej na pierwszy rzut oka ;)). Niezdarny, wystraszony i ze słabą kondycją nie jest w stanie obronić miasteczka. Niespodziewanie w Darkmord pojawia się nowa mieszkanka Emmie, która będzie chciała za wszelką cenę zbliżyć się do Finn’a.
„Miasteczko Darkmord” to pierwszy tom serii o Łowcach Legend autorstwa irlandzkiego pisarza, Shane’a Hegarty’ego. Ta mała, z pozoru spokojna mieścina kryje w sobie mnóstwo tajemnic. Równie enigmatyczna zdaje się być historia rodzinna Finn’a, gdzie każdy Łowca Legend miał swoje małe sekrety.
Shane Hegarty stworzył opowieść która zaintryguje nie tylko młodszych czytelników, ale także tych już pełnoletnich ;) Wartka akcja, humor oraz dobrze nakreśleni bohaterowie sprawiają, że książkę czyta się w mgnieniu oka. Powieść w sam raz dla entuzjastów magii i łamigłówek.
Przybywając do Darkomrd, drogi Czytelniku, musisz być przygotowany na to, że na każdej ulicy spotkasz legendarnego stwora” minotaura, bazyliszka, hydrę czy hobgoblina. I choć będzie nieco strasznie, pamiętaj, że Łowca Legend ochroni cię przed nimi. W takim towarzystwie nie sposób się nudzić, prawda ;)




S. Hegarty - Miasteczko Darkmord, tom I

stron: 380
wyd.  Znak 2017

piątek, 10 marca 2017

Margot Lee M. L. Shetterly "Ukryte działania"



Margot Lee Shetterly jest pomysłodawczynią przedsięwzięcia o nazwie The Human Computer Project, którego celem jest zgłębianie historii afroamerykańskich kobiet zatrudnionych w  NASA (pierwotna nazwa-NACA). Projekt swoje badania skupia na kobietach pracujących jako matematyczki, inżynierowie oraz specjalistki ds. informatyki w latach 1930-1980. Efektem kilkuletnich prób zgromadzenia, jak największej liczby informacji, dokumentów i rozmów jest książka „Ukryte działania”.
Autorka, będąca córką pierwszego czarnoskórego inżyniera zatrudnionego w NASA bohaterki swojej książki poznała będąc dzieckiem. Doskonale poznała nie tylko detale ich pracy, ale także warunki, w jakich ową pracę wykonywały.
W latach 40-tych, kiedy Stany Zjednoczone mocno zaangażowały się w wojnę na rynku pracy zaczęło brakować „umysłów ścisłych”. Władze państwa, chcą nie chcąc, musiały w NASA zatrudnić czarnoskóre kobiety na stanowiskach tzw. liczarek czyli ludzkich komputerów. Książka „Ukryte działania” koncentruje się na losach czterech z nich: Dorothy Vaughan, Maryn Jackson, Katherine Johnson oraz Christine Darden, które pracowały w Sekcji Obliczeniowej Zachód.
Autorka nie tylko odsłania kulisy pracy kobiet w NASA, ale stara się także ukazać tę mniej formalną część życia bohaterek. Odkrywamy powody, dla których kobiety zdecydowały się podjąć tę pracę, która często wymagała sporych wyrzeczeń. Poznajemy ich rodziny i codzienne życie. Dla niektórych zaskoczeniem może być to, jak „zwyczajne” były te niezwykle utalentowane panie.
Ta książka to także polityczno-społeczny obraz Stanów Zjednoczonych. Lata powojenne były bardzo nieprzychylnym czasem dla kobiet pracujących zawodowo, a co dopiero dla kobiet czarnoskórych. Bohaterki na każdym kroku doświadczały upokorzeń na tle rasowym-oddzielne toalety, oddzielna stołówka, niechęć ze strony współpracowników czy niższe wynagrodzenia.
Margot Lee Shetterly nie ubarwia tej historii, koncentruje się na faktach, przytacza daty, sięga do fachowej terminologii. Widać, że autorka poświęciła mnóstwo czasu i sił na skompletowanie dokumentów, przeprowadzenie wywiadów czy dotarciu do zdjęć (które zresztą zostały umieszczone w książce). Oczywiście nie każdemu taka forma „suchych faktów” będzie odpowiadać. Warto jednak poznać tę historię. Historię  silnych i niezwykle uzdolnionych kobiet, które miały odwagę zająć stanowiska dotychczas zarezerwowane dla mężczyzn. 



Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harper Collins 



M. L. Shetterly - Ukryte działania

stron: 448
Wyd. Harper Collins 2017






niedziela, 5 marca 2017

[film] Machine - reż. Sunit Parekh-Gaihede



„Machine” to krótkometrażowy film duńskiego reżysera i animatora Sunit’a Parekh-Gaihede’a. Ta niespełna dwudziestominutowa opowieść stworzona metodą CG (animacji poklatkowej) powstawała kilka lat.
John i Liz wraz z synem przeprowadzają się do małej, nadmorskiej miejscowości. Nowy początek, na który mieli nadzieję okazał się złudzeniem, bowiem w wyniku tragicznego wypadku para traci syna. Odtąd małżonkowie nie potrafią się ze sobą porozumieć. Żal i rozpacz kompletnie ich pochłania. A obrazy tego tragicznego dnia nieustannie do nich wracają. Żadne z nich nie ma siły na ratowanie ich wzajemnej relacji.
Każda emocja i wewnętrzne przeobrażenie, jakie dokonuje się w dwójce głównych bohaterów ma swoje odzwierciedlenie w otoczeniu. Maszyna pracująca przy budowie dróg, cienie drzew i wieczny półmrok panujący w domu John’a i Liz wzmacnia wydźwięki filmu. Ponadto oni sami „ubrani” są w szarości. Wyjątkiem jest ich syn, który ma naturalny kolor skóry.
Sunit Parekh-Gaihede stworzył historię pełną emocji odznaczającą się uniwersalizmem. Szukanie swojego miejsca, konfrontacja ze swoimi emocjami i budowanie relacji z drugim człowiekiem to aspekty często nam towarzyszące.
„Machine” ujmuje nie tylko poruszającą opowieścią i melancholijną muzyką, ale także stroną wizualną. Dbałość o najdrobniejsze detale, dopracowane postaci i scenerii sprawiają, że film oczarowuje widza.




Machine -  reż. Sunit Parekh-Gaihede

czas: 19 min
Dania, 2015