Pamiętacie Ewę, bohaterkę „Roku w Poziomce”? Kobietę po trzydziestce, trochę szaloną i roztrzepaną, z mnóstwem energii, która czasem coś „chlapnie”, zanim pomyśli? Dla tych, którzy zdążyli się z nią zaprzyjaźnić dobra wiadomość. Ewa wraca do Poziomki.
Kobieta wraz z mężem, Witkiem, maleńką córeczką, Julią oraz wszędobylskimi Sajgonkami żyje spokojnie w swojej Poziomce zajmując się domem i doglądając swojego wydawnictwa. Los uśmiechnął się także do przyjaciół Ewy, Karoliny i Andrzeja, którzy doczekali się bliźniąt. Istna sielanka można powiedzieć. Jednak wszystko, co dobre kiedyś się kończy i tak spokojne życie w Poziomce zostaje zburzone przez pewien konkurs architektoniczny, którego laureatem zostaje Witek i w związku z tym musi udać się do...Korei. Ewa zostaje sama z dzieckiem, jakby tego było mało odkrywa, że nadal kocha Andrzeja. Główna bohaterka będzie musiała uporać się nie tylko z tym uczuciem, ale także ze złą sytuacją finansową jej wydawnictwa, pewną nianią oraz niespodziewaną podróżą do Indii.
„Powrót do Poziomki” podobnie, jak poprzednie części jest pełen barwnych bohaterów i wielu zabawnych, zaskakujących momentów (w końcu w literaturze wszystko jest możliwe, prawda). Główna bohaterka zdaje się być jeszcze bardziej zwariowana oraz „nadpobudliwa” i muszę przyznać, że pewne jej zachowania trochę mnie drażniły, niby dorosła kobieta, a czasami miałam wrażenie, że to nastolatka. W całości także można się dopatrzyć kilku zgrzytów, jak chociażby wyprawa Ewy do Indii, na który spłukana kobieta znalazła nagle pieniądze oraz adopcja tamtejszej dziewczynki, która trwa zaledwie kilka miesięcy. Książkę wspominam pozytywnie, choć mam wrażenie, że ta część jest najbardziej naszpikowana niesamowitymi sytuacjami, co momentami było dla mnie ciężkie.
„Powrót do Poziomki” to trzecia część serii owocowej po którą miałam okazję sięgnąć, dlatego pokuszę się o małe podsumowanie. Seria wywarła na mnie pozytywne wrażenie, mogę nawet powiedzieć, że mam do niej pewną słabość, mimo świadomości pewnych jej słabych punktów. Znajduję tutaj dużą dawkę humoru, mnóstwo pozytywnej energii, historie momentami, jak z baśni, momentami, trudne, poruszające wiele ważnych spraw z którymi stykamy się wszyscy. Seria owocowa to powieści w sam raz na gorszy dzień, bowiem dodaje wiary i działa kojąco. Wspomnę tutaj także o okładkach, które są piękne. Dom otoczony drzewami, okna pełne kwiatów od razu przywodzą na myśl nie tylko piękno przyrody czy to wiosna czy jesień, ale także ciepło własnego kąta i rodzinnej atmosfery.
Katarzyna Michalak „Powrót do Poziomki"
Ilość stron: 295
Wyd. Wydawnictwo Literackie 2011
Nie znam jeszcze tej serii owocowej, ale po lekturze ,,Sklepiku z niespodzianką. Bogusia''. Mam ochotę poznać wszystkie inne dzieła tejże autorki.
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko jedną książkę z tej serii, ale jak w publicznej bibliotece znajdę, to pewnie kiedyś nadrobię zaległości:))
OdpowiedzUsuńRok w poziomce bardzo mi się podobał. Powrót też kupiłam, i choć obawiam się teraz o jego realność, to myślę, że na lato będzie w sam raz.
OdpowiedzUsuńMimo, że chwalisz, to jakoś nie jestem przekonana. Mam wrażenie, że to kolejna typowo babska literatura bez większej głębi. Jeśli kiedyś się natknę, to może przeczytam, żeby sprawdzić, czy się nie mylę ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam, uwielbiam, uwielbiam :) Pani Kasia, to Mistrzyni! Mam ogromny sentyment do Serii Owocowej :)
OdpowiedzUsuńCyrysiu --> Zachęcam do poznania serii owocowej :)
OdpowiedzUsuńkasandro_85 --> w mojej bibliotece miałam problemy, żeby dorwać serię, bo ciągle jest rozchwytywana, ale warto zapytać
Vario --> czekam z niecierpliwością na Twoją opinię;)
Linko --> spróbuj, zawsze możesz poprzestać na pierwszej części, jeśli nie przypadnie Ci do gustu
Sylwio_85 --> ja także mam słabość :) Teraz korci mnie Nadzieja i Adela.