Kobieta, wypoczywająca wraz z mężem nad
Adriatykiem, nagle słyszy Ten Język. Język, który sprawił, że wspomnienia
ukryte dotąd w najgłębszych zakamarkach pamięci-wracają. Bohaterka na powrót
staje się Sekretarką-więźniarką Auschwitz.
Sekretarka była wtedy młodą dziewczyną, silną
i zdeterminowaną, by przeżyć. Jej przeciwieństwem zdaje się być Ptaszka-współwięźniarka,
której subtelność jest rozczulająca, ale także zgubna, zwłaszcza w warunkach, w
jakich przyszło im egzystować.
Auschwitz. Tego słowa na próżno
szukać w książce, choć doskonale wiem, że właśnie o tym miejscu mowa. Jest Kolonia
Bractwa Rycerzy Trupiej Czaszki. Ta nazwa, zapoczątkowana przez delikatną
Ptaszkę to-w moim odczuciu- „filtr” przez nią zakładany, po to, by ta
przerażająca rzeczywistość stała się bardziej znośna. O ile można mówić o
znośnych warunkach w obozie koncentracyjnym.
Historia przyjaźni Sekretarki i
Ptaszki, biorąc pod uwagę ich położenie, jest czymś wyjątkowym. Ich relacja
budzi w czytelniku mnóstwo emocji. Poświęcenie Sekretarki zadziwia, sprawia, że
chcemy, aby nie poszło na marne, choć podświadomie czujemy, że czasami, coś z
góry jest skazane na porażkę.
„Wakacje nad Adriatykiem”autorstwa Zofii Posmysz to książka wymagająca
od czytelnika dużego zaangażowania. Nie tylko przez wzgląd na tematykę w niej
zawartą, ale także ze względu na formą. Autorka opisując swoje doświadczenia
związane z pobytem w obozie, jakby chciała przekazać tę historię jednym tchem. Dominują
tutaj bowiem zdania wielokrotnie złożone, przy niewielkiej ilości dialogów, co
początkowo może wprowadzać chaos w odbiorze powieści.
„Wakacje nad Adriatykiem” to bolesna opowieść, którą musiałam sobie
dawkować. Ze mną z pewnością zostanie na długo.
Z. Posmysz - Wakacje nad Adriatykiem
stron: 320
wyd. Znak 2017
Zapisałam sobie tytuł. Takie powieści, nawet bardzo bolesne, są potrzebne. Czasem choćby ku przestrodze. Z pewnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Królestwo za mgłą" - wywiad-rzekę przeprowadzony z Zofią Posmysz, w którym opowiada swoją historię bez pseudonimów. Tam również pojawiła się nazwa "Kolonia Bractwa Rycerzy Trupiej Czaszki". W kontekście opisywanej relacji było to dla mnie bardzo wymowne określenie.
OdpowiedzUsuń"Królestwo za mgłą" mam w planach.
UsuńLektura niezwykle wymagająca, ale jak najbardziej warta uwagi! Po jej lekturze długo nie mogłam dojść do siebie. A już sama okładka jest dla mnie tak naszpikowana symbolami, że aż nietrudno o szybsze bicie serca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Skoro polecasz, to chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZapisałam sobie tytuł. W najbliższym czasie będę chciała ją przeczytać.
OdpowiedzUsuń