czwartek, 22 sierpnia 2019

Przemysław Borkowski "Widowisko"


W Olsztynie trwa Festiwal Teatralny. Na ulicach pojawiają się aktorzy zabawiając publiczność widowiskowymi pokazami. W trakcie tej parady ginie jeden z miejskich urzędników. Sprawca postarał się o spektakularną oprawę morderstwa. Wykorzystał nawet rekwizyty będące własnością olsztyńskiego teatru. Sprawa trafia w ręce komisarza Sądeckiego, który ponownie zwraca się o pomoc do psychologa Zygmunta Rozłuckiego. Ten na potrzeby śledztwa udaje się do teatru, by tam wtopić się w codzienność aktorów i poznać mechanizmy rządzące ich  zawodowym światem. Mężczyzna nie ma pojęcia, że ten, którego szuka właśnie przygotowuje kolejny akt swojej sztuki.

Czekałam na ponowne spotkanie z psychologiem Zygmuntem Rozłuckim. Interesowało mnie to, jak poradził sobie z ostatnimi, traumatycznymi  wydarzeniami. No cóż, może nie do końca uporał się ze swoimi lękami i poczuciem winy, ale zrezygnował z alkoholowej autoterapii. Nowe zadanie zdaje się być odskocznią od bolesnych wspomnień i … zaczynem do pielęgnowania w sobie nowej obsesji. Tak, tak. Najwidoczniej Rozłucki nie potrafi żyć bez emocji, które nie tylko napędzają go do działania, ale i trawią. Takie zdają się być uczucia, którymi obdarzył Agnieszkę Wilczyńską- jedną z aktorek olsztyńskiego teatru. Pod ich wpływem Rozłucki zachowuje się niczym zakochany po uszy młodziak, co niestety mnie denerwowało. Odnosiłam wrażenie, że ta miłość przeszkadza mu w śledztwie, odciąga jego uwagę od istotnych poszlak i odbiera jego osobie wyrazistość. Sama Wilczyńska wzbudza we mnie mieszane uczucia. Momentami potrafiła mnie zaintrygować swoim zachowaniem i sprowokować do analizy jej postępowania. Nie zmienia to jednak faktu, że oprócz ciekawości wzbudzała we mnie irytację. Nie potrafię jednak konkretnie sprecyzować źródła tej irytacji.

Wróćmy teraz do miejsca akcji. Teatr – miejsce, gdzie rutyna codzienności choć przez chwilę przesłonięta jest kurtyną sztuki. Przemysław Borkowski sprawił mi tym wyborem sporą niespodziankę. Pozwolił spojrzeć na niego „od środka”. A środku jest i trochę ładnie i trochę brzydko, jak w życiu. 

Przechodząc teraz do wątku kryminalnego muszę zaznaczyć, że autor zaskoczył mnie tutaj pomysłowością. Dla mordercy zbrodnia staje się spektaklem do którego starannie się przygotowuje. Niestety jego tożsamość nie pozostawała dla mnie zbyt długo tajemnicą. Słabszym elementem „Widowiska” jest również powolny rytm powieści, który sprawiał, że ten dreszczyk emocji gdzieś zanikał, a fabuła zamiast angażować czytelnika-  nużyła. 

„Widowisko” to lekka, kryminalna opowieść, idealna na leniwy wieczór. I choć nie pozbawiona rys zapewne przypadnie do gustu niejednemu czytelnikowi. 


P.Borkowski -  Widowisko

stron: 496
wyd. Czwarta Strona 2019

1 komentarz:

  1. W takie upały jedyne na co mam ochotę to właśnie takie lekkie książki- nawet ich potencjalne rysy mnie tak nie irytują...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń