Każde dziecko z utęsknieniem
czeka na wakacje, na czas, gdy z daleka od szkolnego zgiełku będzie mogło oddać
się zabawie i szaleństwom. Nie inaczej jest z Mikołajkiem. Kiedy dyrektor z
zapałem wygłasza swoje przemówienie obwieszczające zakończenie roku chłopiec
myślami jest już daleko...w górach, albo nad morzem. Tak! Morze to idealne
miejsce na wakacje.
Mama wyjątkowo szybko dała się przekonać
do tego pomysłu. Tacie i Mikołajkowi wydało się to podejrzane, szukali haczyka
i... znaleźli! Owszem będzie morze, ale nad morzem będzie i Bunia. Oczywiście
tata z powodu takiego obrotu sprawy przeżywa małe załamanie, ale nie ma wyjścia
– zabiera teściową na rodzinne wczasy.
Kurort Morskie Skałki na długo
zapamięta rodzinę Mikołajka. Tata i Bunia regularnie toczą wojny, mama zostaje
muzą włoskiego reżysera, a Mikołajek wraz z nowymi kolegami próbuje wymigać się
od ślubu z niejaką Izabelą. Jaki finał będzie miała ta historia? Przekonajcie
się sami.
„Wakacje Mikołajka. Wczasy nad morzem” to książeczka oparta na
scenariuszu najnowszego filmu o Mikołajku. Autorami scenariusza są: Laurent
Tirard i Gregoire Vigneron, którzy na swoim koncie mają już jedną kinową
adaptację przygód chłopca stworzonego przez Goscinny’ego. Ze względu na to, iż
opowieść jest odwzorowaniem filmowych scen poszczególne wątki nie łączą się
płynnie tylko „przeskakują”, jak kadry. Niektórym może to przeszkadzać, jednak
taki właśnie jest zamysł książeczki – pokazać pracę scenarzysty, czyli
tworzenie poszczególnych scen. Odnajdziemy tutaj także nowe postaci, które
stworzone zostały na potrzeby filmu. Twórcy zadbali także o urozmaicenie fabuły
tworząc poboczne wątki i wymyślając nowe gagi.
Przyznam, że do pomysłu książki
na podstawie filmu, na podstawie książki podchodziłam dość sceptycznie. Jak pisałam
w poprzedniej recenzji o Mikołajku jestem zwolenniczką pierwowzoru, jednak ten
eksperyment nie wypadł źle. Książeczkę czyta się szybko, tekst okraszony jest
fotosami z planu filmowego, które z pewnością zainteresują małych czytelników.
Subtelne żarty i niesamowite sytuacje, w jakie wplątuje się główny bohater
rozbudzą wyobraźnię niejednego dziecka. Humor to nie jedyny atut publikacji.
Najmłodsi odbiorcy będą mogli przekonać się, że każda rodzinka miewa problemy,
jednak po burzy zawsze wychodzi słońce. Dowiedzą się także, że prawdziwa
przyjaźń jest bezcenna, a „serce też
zależy od pogody”.
Po lekturze oczywiście seans
kinowy obowiązkowy ;)
Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Emotikon
Wakacje Mikołajka. Wczasy nad morzem
stron:165
Wyd. Znak Emotikon
Kraków 2014
Premiera 14 sierpnia 2014
Ten "pomysł książki na podstawie filmu, na podstawie książki" przypomniał mi, że mam w domu książkę "Sara w Avonlea", która ma dopisek "na podstawie serialu telewizyjnego opartego na wątkach powieści L.M. Montgomery" ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam dwa tomy Mikołajka i owszem, sympatyczny, ale nie oszalałam na jego punkcie - może trafiłam na te książki zbyt późno? Jeden z tych tomów to "Wakacje Mikołajka" i ciekawe, czy autorzy filmu wzorowali się jakoś szczególnie na nim.
Z Emotikonem jestem mocniej związana, ale o tej mikołajkowej pozycji akurat nie słyszałam. Wolę sobie jednak posłuchać Stuhra czytającego oryginalne opowiadania o Mikołajku;)
OdpowiedzUsuńZnam pierwowzór Mikołajka, ale chętnie zapoznam się również z ,,Wakacjami Mikołajka,, na podstawie filmu:)
OdpowiedzUsuńJa jestem chyba skłonna najpierw obejrzeć film, a dopiero później przeczytać książkę. Skoro książka jest na jego podstawie, to obejrzę wcześniej pierwowzór :)
OdpowiedzUsuńJa również wolałabym najpierw film.
OdpowiedzUsuńJakoś nie przekonuje mnie ta historia, pozostawię Mikołajka w spokoju :D
OdpowiedzUsuńA ja bym się przekonała jak to wygląda ;)
OdpowiedzUsuńZabrałam z kina parę ulotek reklamujących filmy i wśród nich był właśnie "Mikołajek na wakacjach". Ta książka mnie trochę nie przekonuje i w sumie trochę nie widzę sensu jej powstania, choć mam zamiar zapoznać się z innymi książkami o Mikołajku. Kiedyś widziałam parę odcinków bajki, ale to w końcu nie to samo :)
OdpowiedzUsuńWszystkie Mikolajki są swietne, a ta wersja jest bardzo fajnym dodatkiem do filmu :) Czytała się bardzo przyjemnie, moim dzieciom się podobalo. A te kadry z filmu są fajnym pomyslem, zwlascza jesli nie widzialo się filmu. Nie bójcie się takiej nowej wersji i dajcie się skucić na kolejną porcję mikołajkowych przygów;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń