Jest wulkanem energii, ma tysiąc
pomysłów na minutę i choć nie należy do szkolnych prymusów, a najbliższe
otoczenie przyprawia o ból głowy to nie sposób odmówić mu uroku. O kim mowa? O
Mikołajku – niesfornym uczniu jednej z francuskich szkół, który od kilku dziesięcioleci
bawi i wzrusza nie tylko tych najmłodszych czytelników.
Opowieści o Mikołajku autorstwa
René Goscinny’ego dopełnione ilustracjami Jeana- Jacquesa Sempé były istotną
częścią mojego dzieciństwa, dlatego chętnie ponownie spotkałam się z małym
urwisem i jego znajomymi. Nie mogę powiedzieć, że to spotkanie po latach
okazało się strzałem w dziesiątkę. Co prawda nie był złe, ale nie obyło się bez
pewnego rozczarowania.
„Szkolne przygody Mikołajka” to trzeci tom serii przygód Mikołajka,
który powstał na motywach nie tylko opowieści Goscinny'ego, ale przede
wszystkim w oparciu o serialową ekranizację. Książka na podstawie serialu
opartego na książce? Brzmi trochę chaotyczne, ale postanowiłam sprawdzić co z
takiego połączenia można stworzyć.
Adaptacji dokonała Valérie
Latour-Burney, która pisze opowiadania dla dzieci oraz jest tłumaczką sztuk
teatralnych i scenariuszy. Książka stanowi zbiór jedenastu historii, które
bazują na odcinkach serialu. Sama znam zaledwie kilka z nich, dlatego większość
opowiastek była dla mnie nowością. Każda z historii w mniejszym lub większym
stopniu oscyluje wokół „edukacyjnych” perypetii Mikołajka i jego znajomych. Chłopiec
będzie musiał stawić czoła matematyce, zmierzyć się z ojcostwem, odnaleźć
dinozaura oraz pokonać lęk przed szkolną stołówką.
Dobrze pamiętam przygody Mikołajka
autorstwa Goscinny’ego, w związku z tym ciężko było mi uniknąć porównań. Moje
wyobrażenia dotyczące wyglądu chłopca bazują na ilustracjach Jeana- Jacquesa Sempé,
dlatego grafika zaczerpnięta z serialu niestety mnie nie przekonuje. Rozumiem,
że jest to pewien sposób na dotarcie do młodych czytelników, którzy znają
Mikołajka tylko z serialu. Kolorowe, trójwymiarowe obrazki z pewnością zauroczą
niejedno dziecko, niemniej moimi faworytami są minimalistyczne, czarno-białe ilustracje z kart książek Goscinny’ego.
Jeśli chodzi o warstwę tekstową
także została „dopasowana” do najmłodszych odbiorców, którzy głównego bohatera
znają wyłącznie z ekranizacji, bądź nie znają wcale. Zastosowana została tutaj
narracja trzecioosobowa (w pierwowzorze narratorem jest Mikołajek), przez co
nieco trudniej wczuć się w emocje bohaterów. Każde z opowiadań charakteryzuje
się dużą przystępnością, historie zostały uproszczone, sprowadzone do jednego
wątku, co zdecydowanie ułatwia dzieciom odbiór. Krótkie zdania oraz zasób słów
dostosowany do możliwości małych czytelników sprawia, że mogą próbować swoich
sił w samodzielnym czytaniu.
Mimo pewnych zmian i nowych
rozwiązań „Szkolne przygody Mikołajka” rozbawią
niejednego czytelnika. Dzieci z łatwością będą identyfikować się z bohaterami.
W końcu kto nie ma problemów z matematyką? Kogo nie irytuje klasowy kujon? I
kto nie boi się wezwań na dywanik do dyrektora? Muszę przyznać, z pewną ulgą,
że to co pokochałam w serii o Mikołajku czyli humor, zaskakujące puenty i
ciekawe spojrzenie głównego bohatera na świat w pewnym stopniu zostało zachowane.
Zatem komu mogę polecić „Szkolne przygody Mikołajka”? Oczywiście fanom
serialu oraz dzieciakom spragnionym przygód i sporej dawki humoru. Z pewnością
pokochają tego łobuziaka. Natomiast Ci, którzy pragną powrócić do świata
Mikołajka przez sentyment i z miłości do książek Goscinny’ego mogą poczuć się
rozczarowani.
Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Emotikon
Valérie Latour-Burney - Szkolne przygody Mikołajka
stron: 416
Wyd. Znak Emotikon
Kraków 2014
Premiera 14 sierpnia 2014
Koniecznie muszę nabyć tę książkę, bo maluchy w mojej rodzinie ostatnio oszalały na punkcie przygód Mikołajka.
OdpowiedzUsuńUlubiona seria mojej córki
OdpowiedzUsuńJa niestety jeszcze nie miałam okazji spotkać się z Mikołajkiem, choć dużo o nim słyszałam ;) Będę musiała to kiedyś nadrobić
OdpowiedzUsuńMikołajek <3. Jak byłam mała to uwielbiałam czytać te książki. W sumie teraz też bym z chęcią do nich wróciła.
OdpowiedzUsuńCzytałam jak byłam młodsza. Ale wspaniałe wspomnienia....
OdpowiedzUsuńUroczo, aż żałuję, że nie przeczytałam jej, gdy byłam dzieckiem.
OdpowiedzUsuńMikołajek! O matulu ile wspomnień ;) Chyba do nich powrócę ;)
OdpowiedzUsuńHmmm nie czytałam przygód Mikołajka, ale może kiedyś... jak będę miała dzieci to nadrobię hih : )
OdpowiedzUsuńZa Mikołajkiem nigdy nie przepadałam, ale konkurs z nim wygralam :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie na książkowy konkurs: http://heaven-for-readers.blogspot.com/2014/07/richard-paul-evans-michael-vey-bunt_10.html - 5 książek do zgarnięcia dla jednej osoby (do wyboru z wielu!) :)
Mikołajek jest świetny:)
OdpowiedzUsuńPoleciłam go synkowi do czytania na wakacjach. Pozdrawiam:)
Jak byłam młodsza, spróbowałam "Mikołajka" i jakoś mi nie przypadło do gustu, więc i tym razem podziękuję, tym bardziej, że już jestem starsza. :)
OdpowiedzUsuńshelf-of-books.blogspot.com
Dobra ciocia już będzie miała co kupić dzieciakom w mojej rodzinie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że mój braciszek ostatnio zaczął gardzić książkami ;/
OdpowiedzUsuńNie...dlaczego ktoś pisze kolejne książki o przygodach Mikołajka skoro wiadomo, że nie będzie w stanie zrobić tego tak dobrze, jak oryginalni autorzy?
OdpowiedzUsuńWróciłabym do tych historii, ale tylko w "starym" wydaniu;)
Sama nie czytałam jeszcze żadnej z książek o Mikołajku, ale myślę, że niedługo się to zmieni:) Jednak zacznę pewnie od tych autorstwa Goscinny’ego.
OdpowiedzUsuńMikołajek, moja rodzinka go uwielbia, wcale się nie zmienił jest tak samo świetny jak dawniej! :)
OdpowiedzUsuńCo ten okładkowy Mikołajek taki niemikołajkowy? :< Wciąż mam przed oczami pierwsze okładki - choć jakoś nigdy mi się nie złożyło, żeby przeczytać poprzednie części, bardzo miło mi się kojarzą i zapewne kiedyś nadrobię braki! :)
OdpowiedzUsuńŚwietna książeczka! jak zwykle Mikołajkowe przygody mnie nie zawiodły! naprawdę warta polecenia i godna uwagi, temat znów na czasie, książka naprawdę świetnie wydana, zaczyna się szkoła! więć warto poczytać coś ambitnego naszym dzieciakom, polecam!
OdpowiedzUsuń