Jacka Ryana – głównego bohatera
powieści Toma Clancy’ego nie znam zbyt dobrze. Poznałam go w „Polowaniu na czerwony październik”,
wtedy był młodym, pełnym pasji i
zaangażowania agentem CIA. Później było mi z nim nie po drodze. Ponownie
spotkałam go niedawno, za sprawą „Zwierzchnika”,
najnowszej odsłonie perypetii Jacka Ryana – obecnie prezydenta Stanów
Zjednoczonych oraz jego syna.
Prezydent USA, a przede wszystkim
głowy państw europejskich z niepokojem przyglądają się obecnej polityce prezydenta
Rosji, Walerija Wołodina, którego celem jest odbudowa Związku Radzieckiego.
Jego pierwszym celem staje się Estonia, jednak cała operacja wojskowa kończy
się niepowodzeniem. Prezydent tym razem postanawia zaatakować Ukrainę, by
odzyskać Krym. Konflikt z dnia na dzień przybiera na sile, a ludzie zaczynają
ginąć w dziwnych okolicznościach nie tylko na terenach objętych wojną.
Plany rosyjskiego prezydenta to
nie jedyne zmartwienie Jacka Ryana. Sen z powiem spędza mu także troska o
dorosłego już syna, Jacka Ryana Juniora, który wyprowadził się do Londynu,
gdzie podjął pracę jako analityk finansowy. Wkrótce odkrywa, że Gazprom
zamieszany jest w pewne nielegalne interesy. Syn prezydenta za wszelką cenę
chce dotrzeć do prawdy.
Jednocześnie czytelnik wdraża się
w wydarzenia, które miały miejsce trzydzieści lat wcześniej. Wówczas, Jack Ryan
na zlecenie CIA zajmował się sprawą „Zenita” – tajnego zabójcy, który
prawdopodobnie powiązany był z KGB. Prezydent USA starał się „odciąć” od
przeszłości, jednak nieoczekiwanie właśnie ta sprawa sprzed trzech dekad może
pomóc w rozwiązaniu współczesnych konfliktów.
Przemknęło mi przez myśl, że
autor postanowił wykorzystać chwytliwy temat, który mam wrażenie będzie coraz
mocniej eksploatowany. Zatem byłam zaskoczona, kiedy dotarłam do informacji, że
powieść powstała zanim rozpoczęły się realne walki na Ukrainie.
Fabuła tym razem skupia się nie na Jacku
Ryanie, ale na Juniorze. Przyznam, że początkowo nieco mnie drażnił, gdyż wydawało
mi się ,że będzie takim stereotypowym zarozumiałym facetem, który szczyci się
tym, że ma tatusia prezydenta. Na szczęście moje domysły w ogóle się nie
sprawdziły. Jack Ryan Jr. Jest odważnym, inteligentnym mężczyzną, który trochę
na swoje własne życzenie wplątuje się w niebezpieczną grę.
Akcja początkowo nie nabiera
szybkiego tempa, co niektórym może przeszkadzać, jednak z rozdziału na rozdział
nabiera ona rumieńców. Clancy wykreował bardzo realistycznych i wyrazistych bohaterów.
Z dużym zainteresowaniem śledziłam poczynania Jacka Juniora, jednocześnie
odkrywając nieco mroczną przeszłość jego ojca.
„Zwierzchnika” poznałam
formie audiobook’a. Przyznam, że w pierwszej chwili nieco się przeraziłam,
gdyż wersja audio trwa niemal dwadzieścia trzy godziny. Jednak słuchając
dziennie po kilka rozdziałów ten czas nie stanowił problemu. Lektorem jest pan Janusz Zadura, który umiejętnie „przystosowywał”
głos do każdego z bohaterów. Zabawnie wypadają tutaj kwestie żeńskie ;)
„Zwierzchnika” polecam osobom, które lubią połączenie
thrillera z sensacją. Natomiast wersję audio tejże historii tym, którzy mają
niewiele czasu, gdyż plików mp3 można słuchać niemal wszędzie.
Zwierzchnika poznałam dzięki uprzejmości Biblioteki Akustycznej
T. Clancy, M. Greaney - Zwierzchnik
lektor: J. Zadura
Czas nagrania: 22 godziny 55 minut
Nośnik: 2 CD mp3
Nośnik: 2 CD mp3
Wyd. Biblioteka Akustyczna 2014
Ostatnio sporo jeżdżę, więc audiobooki są dla mnie ciekawą alternatywą. Dlaczego nie?
OdpowiedzUsuńA ja jakoś nie mogę się przekonać audiobooków, więc to nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńAudiobooki z góry odrzucam - może toi fajne, ale lubię samą ideę czytania :)
OdpowiedzUsuńJa także uwielbiam czytać, ale chciałam spróbować czegoś nowego, bo z audiobookami jeszcze nie miałam do czynienia ;)
UsuńBrzmi ciekawie, fajnie by się czytało ale... audiobook zdecydowanie do mnie nie przemawia. Nie próbowałam ale mam przeczucie, że nie potrafiłabym się skupić i chyba wszystko by mnie rozpraszało. Ja jednak muszę mieć zajęte oczy hehe. Zresztą ja to chyba jestem typem mocno staroświeckim bo mam nawet problem, żeby się z czytnikiem e-book oswoić :P
OdpowiedzUsuńSama nadal najbardziej lubię książki papierowe. Do e-booków także nie mogę się przekonać. Na audiobooka zdecydowałam się, bo chciałam spróbować czegoś nowego. I to rozwiązanie u mnie sprawdza się kiedy mam mało czasu. Wtedy słucham i przy okazji np. sprzątam czy ćwiczę ;)
UsuńZanim skreślę audiobooki (bo wydaje mi się, że to nie dla mnie, jestem wzrokowcem) - chciałabym spróbować. Nie wybrałabym jednak raczej "Zwierzchnika" bo mimo plusów i tego, że czasami sięgam po takie powieści, to do tego tytułu jakoś mnie nie ciągnie :-).
OdpowiedzUsuńBardzo lubię audiobooki, więc czemu by się nie skusić :) A wątki sensacyjne u mnie ostatnio na czasie więc tym bardziej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Tom Clancy kojarzy mi się z literaturą typową dla facetów, choć czytam Cliva Clusslera, Lee Childa, Cobena - więc może skuszę się i na Toma - ale wolę przeczytać je sama. Sama jak masz chęć i chwilkę to zajrzyj na moją stronę książkowyromans.pl - o miłości i motywacji tam akurat typowo kobiece treści Zapraszam
OdpowiedzUsuń