„Vege na diecie” autorstwa
Magdaleny Makarowskiej – biotechnologa i dietetyka, to poradnik skierowany do
osób będących wegetarianami , jaroszami i weganami, którzy nie tylko pragną
zrzucić kilka nadprogramowych kilogramów, ale także „bezboleśnie” przejść z
diety mięsnej na bezmięsną.
Muszę przyznać, że sama nie
należę ani do jednaj, ani do drugiej grupy odbiorców. Zatem co skusiło mnie
dosięgnięcia po tę książkę? Otóż chęć urozmaicenia mojego jadłospisu i
ograniczenie ilości spożywanego mięsa.
We wstępie autorka dzieli się z
czytelnikiem opowieścią o tym, jak sama powoli wykluczała ze swojej diety mięso.
Następnie konfrontuje nas z wszelkimi mitami na temat „niejedzenia” mięsa.
Ponadto, pani Makarowska podpowiada jakie produkty wybrać, by dostarczyć
organizmowi składników dotychczas zapewnianych przez mięso (np. białka).
Po garści podstawowych
informacji, nadchodzi czas na przepisy i praktykę. Na pierwszy ogień poszły
koktajle i soki czyli „potencjał w płynie”. Autorka dzieli się z nami
przepisami na smoothie z ananasem i kiwi, shake’a z ogórkiem i limonką czy dyniowy
twist. Oprócz przepisów na coś do picia, w publikacji znajdziemy także pomysły
na owocowe i warzywne przekąski z grilla.
W kolejnej części przechodzimy
już do diety. Kuracja podzielona jest na pięć tygodni i dwie fazy. Pierwsza
faza to wychodzenie z mięsnej diety, następna to dieta wegetariańsko –
wegańska. Po zakończeniu obu faz możemy przejść do długofalowej diety.
Oczywiście w książce odnajdziemy mnóstwo kulinarnych inspiracji, które znacznie
ułatwią nam planowanie i urozmaicenie kuracji. Przepisy obejmują nie tylko
śniadania, obiady i kolacje, ale także desery czy przekąski. Co więcej posiłki
podzielone są na trzy grupy: te wyszczególnione czerwoną czcionką odpowiednie
są dla jaroszy, te zaznaczone niebieską czcionką są idealne dla wegetarian,
natomiast te oznaczone na zielono - dla
weganów.
Publikacja jest bardzo przejrzysta, a co
najważniejsze zawiera przepisy, których składniki można odnaleźć w wielu sklepach.
Sama z pewnością niejeden wypróbuję. Ja jako laik w temacie wegetarianizmu i weganizmu
z pewnością odnajdę tutaj inspirację do częściowej zmiany swoich nawyków
żywieniowych. Natomiast, ci którzy w temacie już „siedzą” mogą czuć się nieco
rozczarowani zawartymi tutaj uwagami, gdyż zapewne nie będą one im obce. Zatem „Vege
na diecie” Magdaleny Makarowskiej polecam tym, którzy w temacie vege
stawiają dopiero pierwsze kroki.
Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Feeria
M. Makarowska - Vege na diecie
Ilość stron:272
Wyd. Feeria 2015
O, to coś dla mnie. Z chęcią bym tak poeksperymentowała ;)
OdpowiedzUsuńChętnie skorzystałabym z tych przepisów, chociaż nie jestem "vege". ;-)
OdpowiedzUsuńJa i kuchnia to są dwa słowa niestety nie współgrające ze sobą, jedne co mi wychodzi do ugotowanie wody na herbatę :D
OdpowiedzUsuńJestem weganką, i tak jak napisałaś pod koniec...ja o wszystkim zawartym w tej ksiązce doskonale wiem :D Ponaddto uważam ksiązkę o weganiźmie, która reklamuje się hasłem "moża zgubić kilogramy" za bezsens - chwyt marketingowy, bo weganizm ma to do siebie, że można jeść dokładnie tyle, ile się potrzebuje, bez ograniczania niczego...idea zdrowego weganizmu skupia się na tym, że dopóki jesz zdrowe rzeczy, to jedz tyle ile chcesz i nie przytyjesz, a jeśli masz jakieś zbędne kilogramy, to je zgubisz :) mimo wszystko pozytywnie mnie to zaskakuje, że Feeria wydała taką książkę...pewnie dlatego, że jest moda na "bycie vege"...bez znaczenia, dbanie o zdrowie, życie zwierząt i ekologię liczy się jako dobry uczynek, nawet jeśli robisz to dla mody :)
OdpowiedzUsuń