Tomm Moore zachwycił
mnie animacją „Sekrety morza”, która
czerpie z irlandzkiej legendy o selkie-
stworzeniach przypominających foki, które potrafią przyjmować ludzki kształt.
Kiedy zatem udało mi się znaleźć DVD z
wcześniejszą animacją Moore’a zatytułowaną „The
Secret of Kells” musiałam ją poznać.
Brendan, chłopiec
mieszkający w opactwie Kells wraz ze swoim wujkiem- Cellachem i
współtowarzyszami przygotowują się do obrony przed najazdem Normanów. Pewnego
dnia w opactwie zjawia się brat Aidan – iluminator z klasztoru Iona. Mnich ma
przy sobie księgę zawierającą cztery ewangelie. Księga nie została ukończona,
dlatego brat Aidan szuka kogoś, komu mógłby powierzyć to zadanie. Mnich wybiera
Brendana, który- pomimo wielu obaw- zgadza się wyruszyć do lasu na poszukiwanie
jagód odpowiednich do stworzenia atramentu. Chłopiec trafia do miejsca pełnego
mitycznych stworzeń. Wkrótce poznaje wróżkę Aisling, która postanawia
towarzyszyć mu w jego wędrówce.
Tomm Moore podobnie,
jak w „Sekretach morza” czerpie z
celtyckich legend. Tym razem dotyczy ona powstania jednego z najważniejszych
manuskryptów chrześcijaństwa irlandzkiego, a mianowicie Księgi z Kells zwanej
także Ewangeliarzem z Kells. Ta średniowieczna księga do dziś uznawana jest za
jedno z najpiękniejszych dzieł sztuki iluminatorskiej.
W animacji odnajdziemy
także ślad celtyckiego mitu o bogu Crom Cruach. To bóstwo mające zapewnić
urodzaj występował pod postacią pozłacanego kamienia. Otaczało go dwanaście mniejszych
kamieni. Ludność miała składać mu ofiary w postaci dzieci. Według mitu kultu
zaprzestano, kiedy święty Patryk rzucił klątwę na bożka.
„The Secret of Kells” jest bez wątpienia animacją nieco trudniejszą
w odbiorze, niż „Sekrety morza”.
Młody widz może mieć pewne trudności w zinterpretowaniu fabuły, gdyż aby
zrozumieć tę opowieść wskazane jest zapoznać się z legendą o księdze Kells. W
moim odczuciu, dwie postaci najbardziej przemówią do młodszych odbiorców:
Brendan i Aisling. W końcu niemal każde dziecko uwielbia przygody, a Brendan
wyrusza na ich poszukiwanie. Natomiast Aisling to postać magiczna, przywodząca
na myśl bajki o bohaterach, dla których nie ma rzeczy niemożliwej.
Muszę przyznać, że
fabularnie film wypada słabiej, niż wspomniane „Sekrety morza”. Zabrakło mi tutaj takiego głównego wątku, konkretnego
wydarzenia, którego rozwój mogłabym z zainteresowaniem śledzić. Ponadto odnosiłam wrażenie, że opowieść momentami
niepotrzebnie się przeciąga. Atutami filmu bez wątpienia są: warstwa wizualna
oraz ścieżka dźwiękowa. Animacja 2D, dbałość o detale i wspaniałe kolory
sprawiają, że obraz wywiera na odbiorcy spore wrażenie. Muzyka skomponowana przez
Bruno Coulaisa, raz przejmująca i subtelna, innym razem dynamiczna sprawia, że „The Secret of Kells” urzeknie tylko
wrażliwego widza, ale także słuchacza.
„The
Secret of Kells – reż. Tomm Moore
Czas: 75 min.
Scenariusz: Fabrice
Ziolkowski
Główna
obsada: Evan Mcquire, Brendan Gleeson, Mick Lally
Rok powstania: 2009
Ja może i najmłodszym odbiorcą nie jestem, ale nie słyszałam nigdy o księdze Kells, więc zanim sama dałabym szansę animacji musiałabym się z tą legendą zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;)
dbałość o detale to lubię:)
OdpowiedzUsuń"Sekrety morza" moja 3,5 - letnia córeczką ją uwielbia, i my (rodzice) z przyjemnością ją oglądamy. Jednak chciałabym kupić "Sekret księgi z Kells". Niestety sztuka to nie łatwa. Oglądałam zwiastuny i muszę powiedzieć, że zapowiada się bardzo ciekawie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa, po poszukiwaniach znalazłam na DVD ale tylko w wersji angielskiej.
UsuńTo jest właśnie ten mankament (nie dla mnie ale dla dzieci:) ). Pytałam też u producenta i zero.
Usuń