Po Ravensvick i
Biddista przyszła pora na Whalsay – uroczą wyspę, gdzie koncentruje się akcja „Czerwieni kości”, trzeciego tomu Kwartetu Szetlandzkiego autorstwa Ann
Cleeves. Co ciekawe, Ravenswick i Biddista są miejscami fikcyjnymi, choć na
mapie Szetlandów odnajdziemy je bez trudu. I tak, Ravensvick to Sandwick,
leżące na południe od Lerwick, natomiast Biddista ma podobną lokalizację, co
Hillswick, więc zdaje się być jego odpowiednikiem. Whalsay jest prawdziwą wyspą
i- jak twierdzi autorka- jednym z
najbardziej przyjaznych miejsc.
Właśnie na tę czarującą
wyspę przybywa Hattie, młoda pani archeolog, by rozpocząć wykopaliska. Wkrótce
odkrywa ludzkie szczątki. Wieści o znalezionych kościach roznoszą się wśród mieszkańców
błyskawicznie wywołując w nich skrajne emocje. Niedługo po tym wydarzeniu ginie
Mima, babka Sandy’ego Wilsona, policjanta współpracującego z inspektorem Jimmym
Perezem. Kobieta została postrzelona w swoim ogrodzie. Wszystkie okoliczności
wskazują na nieszczęśliwy wypadek, jednak Perez nie byłby sobą, gdyby nie
poświęcił tej sprawie więcej uwagi. Zaczyna drążyć, ciągnąć ludzi za języki i
zadawać krępujące pytania. Efekty jego działań okażą się zaskakujące.
Autorka w każdej swojej
opowieści dba o to, by miała ona szczególny klimat, budując go z wielu detali
tj. miejsce czy warunki atmosferyczne. W pierwszym tomie tę aurę potęgowały srogie zimowe warunki. W kolejnym, atmosferę
podsycały białe noce, natomiast w „Czerwieni kości” wyspę spowiła mgła
dodając powieści nieco tajemniczości.
Bardzo lubię sposób, w
jaki autorka buduje swoje historie. W każdej z nich zbrodnia jest przede
wszystkim bodźcem do odkrywania przeszłości, jedną z bocznych ścieżek, która poprowadzi
czytelnika ku tej właściwej. Dla mnie ta podróż, oczywiście w towarzystwie Jimmy’ego
Pereza okazała się bardzo intrygująca. Tutaj muszę wspomnieć, że detektyw momentami
usuwał się nieco w cień, pozwalając Sandy’emu Wilsonowi przejąć inicjatywę. Z
zaangażowaniem dokopywałam się do kolejnych tajemnic zarówno mieszkańców wyspy,
jak i osób przyjezdnych. I po raz kolejny przekonałam się, że żądza i
namiętności potrafią budować i niszczyć człowieka.
Jeszcze słówko o intrydze.
Muszę przyznać, że autorka skutecznie mnie zwodziła i, co rusz, burzyła moje
koncepcje na temat sprawcy. I choć akcja prowadzona jest niespiesznie,
potrafiła utrzymać moje zainteresowanie opowieścią.
Zatem jeśli szukacie
klimatycznej, obyczajowo- kryminalnej powieści, „Czerwień kości” może okazać się trafnym wyborem.
A.
Cleeves
– Czerwień kości
Stron: 464
Wyd. Czwarta Strona 2019
Coś dla mnie, muszę zapoznać się z książkami tej autorki! :)
OdpowiedzUsuńTeż coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńCała seria wciąż przede mną. Czy można czytać je nie w kolejności? :)
OdpowiedzUsuńMożna, gdyż każdy z tomów to inna zagadka kryminalna. Wszystkie cxęści łączy jednka postać Jimmy'ego Pereza.
UsuńMyślę, że to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZakończenie jest totalnym zaskoczeniem. Seria godna uwagi, oby tak dalej ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.