czwartek, 14 marca 2019

Ryszard Ćwirlej "Trzynasty dzień tygodnia"


W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku zamilkły telefony i radio, a telewizja przestała nadawać. Generał Jaruzelski wprowadził stan wojenny, by przywrócić socjalistyczny porządek w kraju. Na ulicach pojawiają się czołgi i opancerzone transportery, a Służba Bezpieczeństwa i milicja Obywatelska zostaje postawiona w stan gotowości.
Właśnie wtedy grupa poznańskich milicjantów zjawia się na jednym z osiedli, by aresztować działacza opozycji. Na miejscu okazuje się, że w jednym z mieszkań znajdują się zwłoki mężczyzny. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna był przed śmiercią poddany torturom. Wkrótce na kolejnym osiedlu dochodzi do podobnego zdarzenia. Obu denatów łączy to, że byli działaczami Solidarności, ponadto mieszkanie każdego z nich zostało splądrowane, a pod ich blokami sąsiedzi zauważyli dwóch podejrzanych mężczyzn. Sprawa przydzielona zostaje porucznikowi Alfredowi Marcinkowskiemu, który może liczyć na wsparcie świeżo upieczonego absolwenta szkoły oficerskiej Mirosława Brodziaka i starego wygi z SB Teofila Olkiewicza.
Twórczość Ryszarda Ćwirleja poznałam sięgając po cykl kryminałów o poruczniku Antonim Fischerze, który przeniósł mnie w lata dwudzieste i trzydzieste minionego wieku. Tym razem, za sprawą powieści „Trzynasty dzień tygodnia” autor zabiera mnie w nieco mniej odległą podróż- lata osiemdziesiąte XX wieku, kiedy na terenach PRL został ogłoszony stan wojenny.
Jak dotąd proza Ryszarda Ćwirleja przekonywała mnie wyjątkowym klimatem, intrygującymi bohaterami i świetnie nakreślonym tłem polityczno-obyczajowym. Z „Trzynastym dniem tygodnia” jest podobnie. Autor bardzo skrupulatnie buduje PRL-owski klimat okraszając go poznańską gwarą. Przechadzając się po ulicach Poznania i mieszkaniach bohaterów można niemal poczuć zapach papierosowego dymu i smak bimbru.
Choć „Trzynasty dzień tygodnia” jest kryminałem neomilicyjnym (termin ten został ukuty przez samego autora), ta kryminalna warstwa powieści jest tutaj furtką do ukazania PRL-owskiej rzeczywistości. Dodam jeszcze, że sama zagadka mnie zaskoczyła. Moje typowania winnego spełzły na niczym, co mnie cieszy ;)
Ryszard Ćwirlej trafnie i w wyważony sposób nakreśla ówczesne realia. Społeczeństwo zawieszone między niepewnością i niepokojem, a determinacją, by przetrwać w zaistniałych warunkach. Jest wiarygodnie, momentami zabawnie, a wręcz groteskowo. Na tę autentyczność bez wątpienia wpływa język i bohaterowie- tacy z krwi i kości.  Pozostając przy postaciach muszę nadmienić, że jest ich całkiem sporo, co w odczuciu niektórych czytelników może powodować chaos. Ja znając już twórczość autora byłam na to przygotowana ;)
Jeśli lubicie powieści kryminalno-obyczajowe i chcecie przenieść się do niekoniecznie wesołych czasów PRL, ta powieść jest dla Was.


Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Muza

R. Ćwirlej - Trzynasty dzień tygodnia

Stron:480
Wyd. Muza 2019

5 komentarzy:

  1. Polubiłam twórczość autora, poznałam już serię o Antonin Fischerze, która przypadła mi do gustu. Skoro w tej książce również jest ten świetnie przedstawiony klimat to chętnie przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Twórczość Autora wciąż przede mną . Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio o tym autorze jest głośno- sama lubię takie klimaty więc z przyjemnością sięgnę...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. To może być naprawdę ciekawe spotkanie z książką. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno zapoznam się z twórczością autora, najwyższy czas ;)

    OdpowiedzUsuń