piątek, 7 czerwca 2019

Robert Małecki "Wada"



 Z niecierpliwością czekałam na kolejne spotkanie z komisarzem Bernardem Grossem. Ten glina po przejściach (jak to zwykle ze stróżami prawa bywa) zaintrygował mnie nie tylko swoją osobowością, ale także przeszłością. Odniosłam wrażenie, że wydarzenia sprzed wielu lat wciąż kładą się cieniem na życiu jego rodziny, a on sam nie potrafi uporać się z przepełniającym go żalem. To, co miało miejsce przed wieloma laty dotąd owiane było tajemnicą, zatem miałam nadzieję, że drugi tom rzuci na te wydarzenia nieco więcej światła. Jednak autor nie zdradził zbyt wiele, więc moje pytania, póki co pozostają bez odpowiedzi. Życie prywatne komisarza toczy się zatem bez większych zmian, w przeciwieństwie do zawodowego. Na polanie niedaleko jeziora Chełmżyńskiego policja odkrywa namiot, w którym pełno jest śladów krwi. Żadnych ofiar, żadnych narzędzi zbrodni i wskazówek, które ułatwiłyby pracę Grossowi. Droga do poznania prawdy nie będzie łatwa, tym bardziej, że wszyscy ci, którzy mogą  cokolwiek wiedzieć nabiorą wody w usta.

Robert Małecki ponownie łączy wątek kryminalny z elementami obyczajowymi, które tutaj są bardzo rozbudowane. W moim odczuciu ten kolaż sprawdził się bardzo dobrze. Szybko przyłączyłam się do Grossa analizując wszelakie poszlaki i tworząc różne teorie dotyczące motywu, sprawcy i ofiary. I choć finał śledztwa okazał się dla mnie zaskakujący, muszę przyznać, że to nie na nim najmocniej się skoncentrowałam. Skupiłam się na ludziach, ich słabościach, błędach, problemach i tęsknotach, które mogą stać się destrukcyjne. Tak, „Wada” to dla mnie przede wszystkim opowieść o człowieku i konsekwencjach jego wyborów.

Sama intryga skonstruowana jest bardzo skrupulatnie. Autor zadbał o każdy detal, dzięki temu nie odniosłam wrażenia, że sprawca pojawił się znikąd. Tutaj każdy nowy trop, każdy szczegół przybliża nas do tej poszukiwanej osoby. Jeśli chodzi o tempo akcji to nie jest ono zawrotne. Mnie to odpowiadało, dawało mi pewność, że nie przeoczę niczego istotnego, jednak niektórym czytelnikom może brakować dynamizmu. 

„Wada” to kolejna powieść kryminalna Roberta Małeckiego, która porwała mnie niemal od pierwszej strony. Dobrze skonstruowana i przemyślana w każdym detalu intryga sprawiała, że rozwiązywanie tej zagadki całkowicie mnie pochłonęło. Ponadto to kolejna opowieść o człowieku, który nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.



R. Małecki – Wada
stron: 536
wyd. Czwarta Strona 2019

4 komentarze:

  1. Lubię kiedy wątki kryminalne mieszają się z dobrze rozbudowaną warstwą obyczajowa. Chętnie przeczytam te książki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj , nie bardzo moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite jest to, że prócz świetnej intrygi udało się w kryminale stworzyć tak wyraziste i ciekawe postaci, co jest w sumie rzadkością. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe, twórczość tego autora jeszcze przede mną. Czas chyba to zmienić!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń