Październik na
Szetlandach jest bardzo niespokojnym czasem. Wyspy nawiedzają sztormy, które
skutecznie odcinają ich mieszkańców od reszty świata.
A na niebie, co rusz, dostrzec
można błękit błyskawicy…
Na Fair Isle pojawia
się Jimmy Perez. Inspektor wraz ze swoją narzeczoną odwiedza rodzinne strony,
by przedstawić ją najbliższym i zorganizować przyjęcie zaręczynowe. Nie
wszystko jednak idzie zgodnie z planem. Perez, który pragnął złapać oddech i
zapomnieć swoich zawodowych obowiązkach nieoczekiwanie będzie musiał wrócić do
pracy. W obserwatorium ptaków zostają odnalezione zwłoki Angeli Moore. Kobietę
znaleziono w jej pracowni z nożem wbitym w plecy i białymi piórkami wplecionymi
we włosy. Dochodzenie rozpoczyna Perez, który ze względu na fatalne warunki atmosferyczne
nie może liczyć na wsparcie swoich kolegów. Ponadto musi opanować nasilające
się wśród mieszkańców uczucie strachu, którzy mając świadomość, że morderca
jest wśród nich desperacko pragną wydostać się z wyspy.
Myślę, że wszyscy ci,
którzy znają serię szetlandzką doskonale wiedzą, że powieści Ann Cleeves mają pewien
analogiczny szkielet na którym autorka buduje fabułę. Mnie styl autorki bardzo
odpowiada. Przywodzi mi na myśl klasyki brytyjskiej powieści kryminalnej.
Z niecierpliwością
czekam na każdy powrót na Szetlandy. To miejsce które jednocześnie zatrważa
mnie i fascynuje. Zresztą takie hermetyczne miejsca i ich mieszkańcy bardzo
często wzbudzają niepokój i uczucie grozy, prawda? Tutaj te odczucia potęgują wzburzone
fale, silny wiatr i błyskawice przecinające niebo. Bardzo lubię tę dbałość z
jaką autorka tworzy oprawę swoich powieści. Zjawiska atmosferyczne bezbłędnie
wpisują się w stan ducha jaki obecnie towarzyszy wielu osobom przebywającym na
wyspie. I te nastroje mieszkańców nie umykają Perezowi, który bardzo sumiennie
prowadzi śledztwo. W poprzednim tomie mężczyzna usunął się nieco w cień, tym
razem gra pierwsze skrzypce. Oczywiście poszukiwania mordercy jedynie torują ścieżkę
do przeszłości każdej z postaci. Wraz z detektywem sukcesywnie odkrywałam ich
pragnienia, przewinienia i nadzieje aż do finału, który niemal zwalił mnie z
nóg.
„Błękit
błyskawicy” miał być tomem zamykającym Kwartet Szetlandzki,
jednak autorka zdecydowała się kontynuować serię, co muszę przyznać, bardzo
mnie cieszy, gdyż po lekturze tejże części wiele pytań pozostaje bez
odpowiedzi.
Ann Cleeves po raz kolejny
stworzyła klimatyczną powieść o człowieku i jego naturze, która zdaje się być
wieczną zagadką.
A.
Cleeves - Błękit błyskawicy
stron: 424
wyd. Czwarta Strona 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz