wtorek, 16 lipca 2019

Jessica Fellowes "Morderstwo po północy"



Mija pięć lat od czasu kiedy nastoletnia Nancy Mitford i jej opiekunka Louisa Cannon  pomogły policji rozwikłać zagadkę śmierci emerytowanej pielęgniarki Nightingale Shore. Wkrótce znów będą musiały zaufać swojej intuicji i wesprzeć stróżów prawa. 

W Asthall Manor, posiadłości rodziny Mitfordów trwa przyjęcie urodzinowe Pameli Mitford. Szampańaki nastrój gości ulatnia się wraz z krzykiem dochodzącym z pobliskiego cmentarza. Zatrwożeni goście na placu kościelnym znajdują zwłoki Adriana Curtisa, a przy nim przerażoną pokojówkę Dulcie Long. Dziewczyna natychmiast staje się główną podejrzaną. Przekonania policji co do jej winy zdają się być całkowicie uzasadnione. Dulcie nie tylko ukradła biżuterię z domu państwa Mitfordów, ale – jak się okazuje – jest związana z londyńskim gangiem. Mimo dowodów świadczących o winie pokojówki Louisa nie daje za wygraną i na własną rękę rozpoczyna poszukiwania sprawcy. Oczywiście dziewczyna nie jest osamotniona w swoich próbach dotarcia do prawdy. Może liczyć na wsparcie Guya Sullivana i jego koleżanki po fachu Mary Moon. 

„Morderstwo o północy” to kolejna powieść kryminalna Jessiki Fellowes, która w oparciu o fabułę serialu „Downton Abbey” stworzyła książkową serię o tym samym tytule. Autorka podobnie, jak w przypadku poprzedniej powieści czerpie z realnych wydarzeń. Autentycznymi postaciami są nie tylko członkowie rodziny Mitfordów, ale także Alice Diamond, „królową” Czterdziestu Rozbójników, której gang trudnił się w napaściach i kradzieżach. Wspomniana szefowa gangu okazała się dla mnie najbardziej intrygującą postacią. 

 Autorka ponownie nakreśla obraz Anglii z lat 20-tych minionego wieku, ukazując pozycję kobiet w społeczeństwie podzielonego na klasy. Fellowes przybliża także działalność ówczesnych grup przestępczych oraz ich powiązania z przedstawicielami arystokracji. 

Wątek kryminalny podobnie, jak w poprzedniej części zdaje się być najsłabszym elementem powieści. Wytypowane sprawcy nie sprawi czytelnikowi większych trudności. Co ciekawe, widoczne jest coraz większe zaangażowanie Louisy Cannon w śledztwo. I kto wie, może ta młoda kobieta właśnie odkryła swoje zawodowe powołanie ;)

Podsumowując, Jessica Fellowes stworzyła lekką powieść o zabarwieniu kryminalno-obyczajowym w sam raz na leniwe, letnie popołudnie. Mnie niestety zabrakło tej iskry, która sprawi, że książka pochłonie moją uwagę.



J. Fellowes – Morderstwo po północy
stron: 400
wyd. Harper Collins 2019

4 komentarze:

  1. Dzięki za recenzyjkę, jest co czytać na lato :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten kryminał retro jest całkiem ciekawą letnią propozycją :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię kryminały w stylu retro :). Chętnie po nią sięgnę. [Kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma nic gorszego od zmarnowanego potencjału...szkoda że książka nie okazała się wciągająca...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń