Dziewiętnastoletnia
Sadie zawsze mogła liczyć tylko na siebie. Matka uzależniona od alkoholu
troszczyła się tylko i wyłącznie o swoich nowych partnerów. Kiedy na świat
przyszła Mattie, najmłodsza córka stała się ulubienicą ich matki. Mimo to,
dziewczynki nadal zepchnięte były na drugi plan. O Mattie troszczyła się Sadie,
dla której ta mała istotka stała się całym światem. Ten świat rozpada się kiedy
trzynastoletnia Mattie zostaje zamordowana. Policja opieszale prowadzi
śledztwo, dlatego Sadie bierze sprawy w swoje ręce i sama rozpoczyna
poszukiwanie sprawcy. Wkrótce ślad po niej ginie.
„Sadie”
autorstwa
Courtney Summers została uznana za jedną z najpopularniejszych amerykańskich
powieści dla młodzieży 2018 roku. Zwykle dość sceptycznie podchodzę do
powieści, wokół których mnóstwo jest szumu. Nie inaczej było tym razem. Muszę
przyznać, że ten mój sceptycyzm okazał się być (częściowo) uzasadniony.
Dlaczego częściowo? Bo książka, choć nie wywarła na mnie olbrzymiego wrażenia,
ma swoje zalety, o których już za chwilę.
Interesujący jest
sposób prowadzenia narracji. Mamy tutaj dwie perspektywy – osoby skrzywdzonej,
która pod wpływem traumatycznych zdarzeń decyduje się na desperacki krok oraz
osoby postronnej, która do zaistniałej sytuacji podchodzi z dystansem, starając
się wyciągnąć obiektywne wnioski. Pierwszą postacią jest Sadie, której relacja przesiąknięta
jest gniewem, bólem, żalem i oczywiście
pragnieniem zemsty. Drugą- prezenter radiowy West McCray, który w swoich
podcastach zatytułowanych The Girls usiłuje
zrekonstruować przebieg zdarzeń , w nadziei, że to pomoże wpaść na trop
zaginionej dziewiętnastolatki.
Muszę przyznać, że
narracja będąca zapisem radiowych audycji pozytywnie mnie zaskoczyła. Choć
początkowo wprowadzały one mały chaos w odbiorze powieści. Sam pomysł
interesująca, niestety sam prezenter już nie był tak intrygującą postacią.
Blurb głosi, że rozwikłanie tej sprawy staje się dla niego niemal obsesją,
natomiast sama odnosiłam wrażenie, że jest nią znudzony, a jedynym powodem dla
którego kontynuuje to „śledztwo” jest jego przełożony, który po prostu zlecił
mu to zadanie. Ponadto McCray nie jest dla mnie przekonujący w roli detektywa,
któremu udaje się odkryć dużo więcej, niż policyjnym śledczym.
Autorka zaskoczyła mnie
również tym, że zdecydowała się niemal od razu ujawnić tożsamość sprawcy.
Dobrze wiemy, kogo z taką zawziętością ściga główna bohaterka. Niektórzy
czytelnicy pewnie nie będą zadowoleni z takiego stanu rzeczy, niemniej mnie nie
przeszkadzał fakt, że tożsamość mordercy została ujawniona. Sprawa nie jest tak
oczywista jeśli chodzi o finał opowieści. Tutaj Courtney Summers udało się
zaskoczyć mnie po raz kolejny, decydując się na otwarte zakończenie, które może
wywoływać lekkie rozczarowanie, niemniej ci, którzy lubią mieć pozostawione
pole dla wyobraźni powinni czuć się usatysfakcjonowani.
Odnoszę wrażenie, że
interesujący pomysł na fabułę nie do końca udało się przekuć autorce w taką
właśnie książkę. Powyżej pisałam o zaletach i takowe są. Mimo pewnych zgrzytów
muszę przyznać, że historia Sadie j jej siostry wypełnia czytelnika ogromem
emocji. Ta opowieść smuci, zatrważa i pokazuje, jak kruchą istotą jest
człowiek. Ponadto za atut powieści uważam tematykę, jaką ona podejmuje.
Alkoholizm, przemoc, wykorzystywanie dzieci. To bez wątpienia kwestie, które
często są ignorowane i trudno o nich rozmawiać, zwłaszcza jeśli do tej dyskusji
chcemy młodzież, bo właśnie dla takich czytelników przeznaczona jest ta
książka. Niemniej autorka ze sporym wyczuciem buduje kolejne elementy historii,
którą chce im opowiedzieć, dzięki czemu może ona stać się motorem dla tych
młodych ludzi do podjęcia dialogu.
C.
Summers – Sadie
stron: 328
wyd. We need YA
Będę czytała tę książkę i jestem ciekawa moich odczuć po lekturze. 😊
OdpowiedzUsuńCzytałam i mi osobiście fabuła przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńHmmmmm przyznam, że młodzieżówki jakoś mnie nie pociągają. Lecz jeżeli ta książka wpadnie w moje czytelnicze łapki, to zapewne po nią sięgnę:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)