niedziela, 5 stycznia 2020

Steinunn Sigurdadóttir „Farma Heidy. Owce, islandzka wieś i naprawianie świata”




Islandia to miejsce, które pragnę kiedyś odwiedzić. Pewnie jeszcze długo ta podróż pozostanie jedynie marzeniem, dlatego staram się poznawać to państwo między innymi poprzez literaturę. Tym razem zdecydowałam się spojrzeć na nią oczami Heidy, która prowadzi farmę. 

„Farma Heidy. Owce, islandzka wieś i naprawianie świata” to książka autorstwa Steinunn Sigurdadóttir, która niemal przez rok wsłuchiwała się w opowieść Heidy, by móc podzielić się nią z czytelnikami. 

Dla wielu młodych kobiet kariera modelki uczestniczącej w prestiżowych pokazach mody byłaby spełnieniem najskrytszych marzeń. Jednak nie dla Heidy Ásgeirsdóttir, która zrezygnowała z takiej szansy na rzecz prowadzenia własnego gospodarstwa. Jako właścicielka farmy położonej „na granicy nadającego się do zamieszkania świata” przywykła do tego, że musi zmagać się z wieloma trudnościami, czy to natury finansowej czy po prostu fizycznej, gdyż ta praca, jak sama twierdzi „jest nieludzko wymagająca”. Jednak najbardziej wyczerpująca dla niej walka rozpoczęła się w 2010 roku, kiedy jeden z koncernów energetycznych ogłosił budowę elektrowni wodnej. Negatywne skutki tej inwestycji odczułaby nie tylko Heida, ale cały region. Chcąc obronić swoją ziemię i wieś założyła ekologiczną partię i zaangażowała się w lokalną politykę. Zyskując coraz większe poparcie, zdecydowała się reprezentować swój południowo-wschodzi okręg wygłaszając mowę w parlamencie jako rezerwowy poseł z ramienia Partii Zielonych. Ta walka trwa do dziś, a determinacja Heidy, by obronić swoje miejsce nie maleje. 

Muszę przyznać, że ta opowieść znalazła mnie w idealnym momencie. Nie tylko dała wytchnienie, przeniosła w miejsce o którym marzę od lat, ale także pokazała, że warto bronić tego w co się wierzy i warto bronić swojego miejsca na ziemi.

Heida to dla mnie kobieta pełna sprzeczności. Z jednej strony nieco wycofana, szukająca samotności i uwielbiająca spędzać czas na swojej farmie. Z drugiej zaś, silna, bezkompromisowa z ogromnym temperamentem, potrafiąca wyjść ze swojego bezpiecznego „kokonu”, by bronić tego, co dla niej najważniejsze – swojej farmy, środowiska naturalnego i w końcu mieszkańców zagrożonych terenów.
Czytając o głównej bohaterce często odnosiłam wrażenie, że z uwagi na swoje poglądy, swoją profesję, nietuzinkową osobowość i w końcu urodę, którą autorka określa jako połączenie elfa i walkirii przez niektórych uważana jest za kogoś szalonego, kogoś kogo nigdy nie będą w stanie zrozumieć. Dodam jeszcze, że nietypowy jest także język Heidy, bowiem stanowi on mieszankę współczesnego języka z tym staromodnym. Cieszę się, że autorka zdecydowała się zachować unikalność tych wypowiedzi. Dzięki temu mogłam się poczuć jakbym to ja siedziała tuż obok Heidy i słuchała jej opowieści.  

 „Farma Heidy. Owce, islandzka wieś i naprawianie świata” to literacka podróż przez Islandię i portret farmerskiego życia. To także opowieść o kobiecie, która musi wyjść poza swoją strefę komfortu i pokonać swoje lęki, by bronić miejsce, które kocha. 





S. Sigurdadóttir - Farma Heidy. Owce, islandzka wieś i naprawianie świata

stron: 320
wyd. Wydawnictwo Kobiece 2019

1 komentarz:

  1. Czytałam o tej książce różne opinie, i dobre i te gorsze - myślę, że muszę sama sobie wyrobić zdanie;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń