Ogromny zamek rodem z dynastii Tudorów
położony w malowniczych terenach Szkocji stanowi idealną scenerię dla mrocznej
historii, prawda? A jeśli dodam, że ów zamek jest nawiedzony przez tajemniczą
kobietę w czerwieni wszelkie wątpliwości, co do trafności miejsca znikają.
Jednak, aby opowieść wzbudzała emocje i pochłaniała czytelnika bez reszty
potrzebna jest jeszcze intrygująca fabuła i bohaterowie przykuwający uwagę. J.
T. Ellison autorka książki „Umarli nie
kłamią” zastosowała te elementy. Z
jakim skutkiem? O tym za chwilę.
Taylor Jackson - detektyw wydziału zabójstw
cierpi na zespół stresu pourazowego, który jest wynikiem spotkania z Naśladowcą
– psychopatycznym mordercą. Jednym z objawów tych zaburzeń jest utrata głosu.
Kobieta, aby na nowo zacząć mówić musi poddać się terapii farmakologicznej i
psychologicznej. Z pomocą przychodzi Memphis - kolega Taylor, zakochany w niej
po uszy. Proponuje pani detektyw wyjazd do Szkocji, gdzie w zamku, należącym do
jego rodziny będzie mogła przebrnąć przez terapię z pomocą zaprzyjaźnionej
psycholog - Madeiry
James. Taylor zgadza się na wyjazd, jednak zmiana otoczenia nie wpływa na nią korzystnie.
Kobieta zamiast uwolnić się od traumatycznych wspomnień tworzy ze swoich lęków
i wyrzutów sumienia klatkę z której nie chce czy też nie może się wydostać.
Demony, koszmary i przerażające wizje, gnieżdżące się w jej głowie coraz
bardziej nią manipulują. Głowna bohaterka przeczuwa, iż grozi jej
niebezpieczeństwo. Pytanie, czy jest ono realne czy wyimaginowane?
Co ciekawe nie doszukamy się w książce emocjonujących
pościgów, psychopatycznych morderców czy
licznych nieboszczyków. Wszystko skupia się na psychice i umiejętnej nią
manipulacji. Tutaj nie pistolet jest najgroźniejszą bronią, ale fiolka z lekarstwem i niestabilność emocjonalna, którą ktoś może wykorzystać.
Akcja należy do tych monotonnych, jednak w
żadnym stopniu nie ujmuje to książce. Taki sukcesywny rozwój wydarzeń sprawia,
że atmosfera pełna niedomówień i dziwnych zjawisk staje się jeszcze bardziej
tajemnicza. Zabytkowy zamek, gdzie rozgrywają się kluczowe sceny potęguje tę
aurę tajemniczości. Taki klimat może wydawać się dość przygnębiający, jednak
książkę czyta się lekko i sprawnie. Choć w książce odnajdziemy wielu bohaterów
cała historia zdecydowanie skupia się na Taylor. Nie znaczy to jednak, że
pozostali nie są warci uwagi. Memphis – przyjaciel głównej bohaterki także
walczy ze swoimi demonami i choć ta walka nie jest tak mocno rozbudowana, jak
potyczki pani detektyw również przykuwa uwagę. Mnie autorka zdołała wciągnąć w
ten fikcyjny, ale jakże realny świat, głownie dzięki atmosferze. Niestety sama
intryga nie należała do tych zaskakujących, mnie dość szybko udało się „wyłowić”
z grona bohaterów czarną owcę. Wątek miłosny także powodował u mnie pewne
zgrzyty w odbiorze książki, ale już pewnie wiecie, że za romansami nie
przepadam.
Zatem „Umarli
nie kłamią” to w moim odczuciu poprawnie skonstruowany thriller, gdzie w
dużej mierze autorka skupia się na psychice głównej bohaterki. Dla wielbicieli
wszelkich romansów i miłostek także coś się znajdzie.
Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mira\ Harlequin
J. T. Ellison - Umarli nie kłamią
stron: 400
Wyd. Mira/Harlequin 2014
Zazdroszczę Ci tej książki, bo od dłuższego czasu mam chęć na nią!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się wątek nawiedzonego zamku i chyba ze względu na to przeczytam tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńWątek nawiedzonego zamku jest ciekawy, ale trochę zniechęca mnie słowo ,,poprawnie", które wbrew swemu znaczeniu nie jest zbyt zachęcające...
OdpowiedzUsuńMam podobne odczucia, choć przyznam, że pociąga mnie rozbudowana psychologia postaci.
UsuńNamówiłaś mnie :D
OdpowiedzUsuńOooojej, ale to 7 tom! Czyli przede mną 6 :(
UsuńW Polsce nie zostały wydane.
UsuńNo to tak dziwnie zaczęli :D
UsuńCzytałam niedawno tę książkę i bardzo mi się podobało, zresztą Spindler, to jedna z moich ulubionych pisarek, więc jej książki pochłaniam w mig.
OdpowiedzUsuńto nie Spindler.
UsuńUwielbiam thrillery, tej książki już poszukuję ;))
OdpowiedzUsuńRzadko czytam takie książki, ale nigdy nic nie wiadomo:)
OdpowiedzUsuńLubię książki skupiające się na psychicznych problemach bohaterów, tym jak łatwo wykorzystać osobę słabą emocjonalnie. Nie przeszkadza mi brak pościgów - książka juz wydaje mi się interesująca. No i jest element romansowy... ;)
OdpowiedzUsuńO, chyba coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńLubię od czasu do czasu "odpocząć" przy książce, gdzie akcja tak nie porywa. Poza tym wątki psychologiczne zawsze bardzo lubiłam, a chyba jeszcze nie przyszło mi czytać książki której fabuła osadzona jest we Szkocji.
Może być ciekawie.
BTW, nominowałam Cię do kolejnej ciekawej akcji blogowej (wymarzone czytadełko). Może weźmiesz udział? http://griffin-ulubione.blogspot.co.uk/2014/06/11-wymarzone-czytadeko.html
UsuńWątki psychologiczne, thriller, chyba się skuszę, bo całkiem fajnie się zapowiada :D
OdpowiedzUsuńA ja tak jeszcze nie jestem do końca pewna, czy się skuszę na książkę ;) Może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio jak grzyby po deszczu pojawiają się recenzje tej pozycji. Prawie wszystkie są pozytywne. Aż ciężko się powstrzymać przed zakupem...
OdpowiedzUsuńLubię dobre thrillery. Umarli nie kłamią? Hm, nie byłabym taka pewna... :)
OdpowiedzUsuńNie lubię niedomówień. I wątków miłosnych w thrillerach. No niestety...;)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony nawet jestem jej trochę ciekawa, ale z drugiej czytałam inne opinie, które mnie do niej nie zachęcały, Może kiedyś się skuszę, ale na chwilę obecną podziękuję. ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie mroczne, tajemnicze klimaty:) A wątek miłosny, według mnie, zawsze dodaje książce szczypty niezbędnego uroku:)
OdpowiedzUsuńMnie wątki romantyczne nie przeszkadzają, kiedy są dozowane w rozsądny sposób, a bohaterowie nie rzucają się na siebie po pierwszym spotkaniu. Ja bym się skusiła już za tytuł :)
OdpowiedzUsuńCzytałam Ellison i bardzo mi przypadła do gustu. :)
OdpowiedzUsuńBrzmi kusząco jestem skłonna zaryzykować
OdpowiedzUsuńChętnie przeniosę się do Szkocji :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie tą książką. Jeśli skupia się głównie na psychice, to jestem jak najbardziej zachęcona. Szkoda tylko, że sama intryga nie jest zbyt wyrafinowana, ale myślę, że mimo wszystko warto by było przeczytać.
OdpowiedzUsuńBrzmi trochę jak Spindler, chociaż mniej tu chyba romansów i miłostek, jak wnioskuję. :) Może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuń