poniedziałek, 18 stycznia 2016

Katie Alender "Złe dziewczyny nie umierają" tom I



Stary, wielki dom, o którym krążą niepokojące legendy, długowieczny dąb majaczący, gdzieś w pobliżu i niczego nieświadoma rodzina, zachwycona nowo nabytym lokum. Sceneria wyjęta z filmów grozy, prawda? Zatem, nic dziwnego, że Katie Alender, autorka książki „Złe dziewczyny nie umierają” zdecydowała się osadzić akcję swojej książki właśnie w takim domu.
Siedemnastoletnia Alexis wraz z młodszą siostrą, Kasey oraz rodzicami od niedawna mieszka w Surrey, w bardzo charakterystycznym domu. Na pytania o byłych lokatorów sąsiedzi odpowiadają raczej lakonicznie, jednak nowi mieszkańcy nie dociekają, dlaczego tak jest.
Wkrótce w posiadłości dochodzi do serii zatrważających zdarzeń. Najbardziej zaniepokojona jest Alexis, która w rodzicach niestety nie może znaleźć wsparcia. Dziewczyna nabiera pewności, że w ich posiadłości uwięzione są złe moce kiedy jej młodsza siostra zmienia się nie do poznania.
„Złe dziewczyny nie umierają” to pierwszy tom serii autorstwa Katie Alender skierowanej przede wszystkim do młodzieży. Wszelkie wydarzenia czytelnik poznaje z perspektywy nastoletniej Alexis, dzięki czemu młodzi odbiorcy bez przeszkód nie tylko zrozumieją problemy, którym musi stawić czoła nastolatka, ale także będą mogli utożsamić się z bohaterką.
A jaka jest Alexis? Z pewnością nietuzinkowa w porównaniu z większością dzieciaków z tamtejszej szkoły średniej. Różowe włosy, ciemny ubiór, i nieco zawadiacki sposób bycia na pewno nie przysparza jej znajomych. Trzymając się na uboczu, dziewczyna próbuje jakość dotrwać do zakończenia szkoły. Ucieczką od codzienności staje się dla niej fotografia, której poświęca cały swój wolny czas. Alexis musi po części przejąć obowiązki wiecznie zapracowanej matki, dlatego to głównie ona opiekuje się Kasey.
Autorka sprawnie utkała fabułę z niejednokrotnie zaskakujących zdarzeń. Niestety obiecanej „demonicznej aury ścinającej krew w żyłach” nie odnalazłam. A szkoda, bo początek obiecywał przeżycia, jak z horroru. Nie sposób doszukać się także mrocznego, dusznego klimatu, tak często obecnego w nawiedzonych domach.  Mimo, lekko zawiedzionych oczekiwań, powieść ma swoje pozytywne strony. Z pewnością należy do nich lekki styl i sprawnie prowadzona akcja, dzięki czemu książkę czyta się szybko. Atutem opowieść jest również główna bohaterka, która nieraz zaskoczy czytelnika.
Złe dziewczyny nie umierają” to powieść skierowana przede wszystkim do nastoletnich odbiorców. Autorka nie skupiła się wyłącznie na wydarzeniach wywołujących dreszczyk emocji (dla mnie niestety trochę za słaby), ale zdecydowała się także uczulić odbiorców na problemy, które z pewnością większości nastolatków nie będą obce tj. relacje z rodzicami, poczucie osamotnienia, czy trudności w nawiązywaniu kontaktów z rówieśnikami.
Sama czekam na drugi tom, licząc, że tym razem autorka, choć trochę mnie przestraszy :) Bo choć teraz wszystko ucichło, odnoszę wrażenie, że zło tylko czeka na odpowiedni moment, by uderzyć ze zdwojoną siłą.




 Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Feeria











K. Alender - Złe dziewczyny nie umierają, tom I


Ilość stron: 360

Wyd. Feeria 2016




6 komentarzy:

  1. Nigdy nie kupuję, ani nie zaczynam czytać książek należących do jakiegoś cyklu, dopóki nie ukaże się całość. Już kilka razy było tak, że albo polski wydawca rezygnował z kontynuacji, albo autor porzucał projekt.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem niezwykle ciekawa tej książki i z pewnością w najbliższym czasie zaopatrzę się w egzemplarz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam już o tej książce w zapowiedziach. Jestem jej bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiedziałam, że to będzie seria.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam całą trylogię Alender i powiem ci, że dreszczyków to raczej w niej niewiele.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tyle piszą w blogosferze o tej książce muszę ją wreszcie dopaść w swoje ręce jestem tego spotkania bardzo ciekawa :) pozdrawiam cieplutko
    http://wiktoriaczytarazemzwami.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń