Rafał Kranz, warszawski
ginekolog pojawia się w siedzibie kancelarii „Żelazny i McVay” w związku z otrzymanym niedawno spadkiem.
Zaskakujące jest to, że otrzymał go od pacjentki, która w jego gabinecie
pojawiła się tylko jeden raz. W zapisie pojawiła się pewna nieruchomość, którą-
świeżo upieczony właściciel- zamierza wziąć pod lupę. Na miejscu odnajduje
zwłoki kobiety. Teraz staje się głównym podejrzanym, więc szuka pomocy u Joanny
Chyłki. Pani mecenas, a zarazem była podopieczna Kranza, początkowo odmawia.
Zmienia zdanie, kiedy okazuje się, że lekarz może pomóc jej w wyciagnięciu z
więzienia Kordiana Oryńskiego.
„Testament” to siódma już część cyklu o Joannie Chyłce i Kordianie Oryńskim- pracownikach warszawskiej kancelarii Żelazny i McVay”. Dla mnie to pierwsze spotkanie zarówno z tą serią, jak i z twórczością pana Remigiusza.
Wrażenia? Powieść
wzbudza we mnie mieszane uczucia. Na pewno jest to także spowodowane tym, że
zaczynam serię od siódmej części.
Pozytywnie zaskoczyła
mnie główna bohaterka- Joanna Chyłka. Kobieta, która niczego się nie boi;
kobieta, która jest silna; kobieta, która nie da sobą manipulować. Krótko
mówiąc- kobieta petarda. Jej cięte riposty, nierzadko nawiązujące do popkultury
nadają rumieńców całej opowieści. Owszem, momentami jej zachowania były dla mnie
nielogiczne, jednak mogło to wynikać z nieznajomości poprzednich tomów (a
przynajmniej mam taką nadzieję ;)). To, co mnie najbardziej drażniło to jej
relacja z Zordonem. Nie wiem, co się wydarzyło między nimi, ale te
niedopowiedzenia męczą. Niby zakończenie usprawiedliwia nieco zachowanie pani
mecenas wobec Kordiana, ale nadal zadajemy sobie pytanie czy połączy ich jakieś nieziemskie przyciąganie, nim upłynie
wiek? (parafrazując słowa utworu Renaty Przemyk ;))
Intryga osnuta wokół
problemów spadkowych i reprywatyzacji (inspiracje być może zaczerpnięte z
rodzimego podwórka) poprowadzona jest sprawnie, choć dla mnie nieco
chaotycznie. Wątek zabójstwa pełen był poszlak, które zapędzały w ślepą
uliczkę, pomimo to nie trudno było odnaleźć osobę odpowiedzialną za ten czyn. Muszę
przyznać, że „Testament”, mimo wszystko
czyta się gładko, dzięki lekkości pióra autora.
Sama, ze względu na
postać Joanny Chyłki zamierzam sięgnąć po poprzednie tomy serii, wierząc, że
nie zawiodą moich oczekiwań.
R.
Mróż – Testament
Stron: 536
Wyd. Czwarta Strona
2018
Chyłka jest najlepsza :)
OdpowiedzUsuńJa nie mogłam się oderwać <3 ostatnio czytam same świetne kryminały, polecam jeszcze "Śmierć w Chateau Bremont" :)
OdpowiedzUsuńMusze w końcu sięgnąć po książki Mroza :D
OdpowiedzUsuń