piątek, 16 marca 2018

Remigiusz Mróz "Testament"


Rafał Kranz, warszawski ginekolog pojawia się w siedzibie kancelarii „Żelazny i McVay” w związku z otrzymanym niedawno spadkiem. Zaskakujące jest to, że otrzymał go od pacjentki, która w jego gabinecie pojawiła się tylko jeden raz. W zapisie pojawiła się pewna nieruchomość, którą- świeżo upieczony właściciel- zamierza wziąć pod lupę. Na miejscu odnajduje zwłoki kobiety. Teraz staje się głównym podejrzanym, więc szuka pomocy u Joanny Chyłki. Pani mecenas, a zarazem była podopieczna Kranza, początkowo odmawia. Zmienia zdanie, kiedy okazuje się, że lekarz może pomóc jej w wyciagnięciu z więzienia Kordiana Oryńskiego.

„Testament” to siódma już część cyklu o Joannie Chyłce i Kordianie Oryńskim- pracownikach warszawskiej kancelarii Żelazny i McVay”. Dla mnie to pierwsze spotkanie zarówno z tą serią, jak i z twórczością pana Remigiusza.
Wrażenia? Powieść wzbudza we mnie mieszane uczucia. Na pewno jest to także spowodowane tym, że zaczynam serię od siódmej części.
Pozytywnie zaskoczyła mnie główna bohaterka- Joanna Chyłka. Kobieta, która niczego się nie boi; kobieta, która jest silna; kobieta, która nie da sobą manipulować. Krótko mówiąc- kobieta petarda. Jej cięte riposty, nierzadko nawiązujące do popkultury nadają rumieńców całej opowieści.  Owszem, momentami jej zachowania były dla mnie nielogiczne, jednak mogło to wynikać z nieznajomości poprzednich tomów (a przynajmniej mam taką nadzieję ;)). To, co mnie najbardziej drażniło to jej relacja z Zordonem. Nie wiem, co się wydarzyło między nimi, ale te niedopowiedzenia męczą. Niby zakończenie usprawiedliwia nieco zachowanie pani mecenas wobec Kordiana, ale nadal zadajemy sobie pytanie czy połączy ich jakieś nieziemskie przyciąganie, nim upłynie wiek? (parafrazując słowa utworu Renaty Przemyk ;))
Intryga osnuta wokół problemów spadkowych i reprywatyzacji (inspiracje być może zaczerpnięte z rodzimego podwórka) poprowadzona jest sprawnie, choć dla mnie nieco chaotycznie. Wątek zabójstwa pełen był poszlak, które zapędzały w ślepą uliczkę, pomimo to nie trudno było odnaleźć osobę odpowiedzialną za ten czyn. Muszę przyznać, że „Testament”, mimo wszystko czyta się gładko, dzięki lekkości pióra autora.
Sama, ze względu na postać Joanny Chyłki zamierzam sięgnąć po poprzednie tomy serii, wierząc, że nie zawiodą moich oczekiwań.  



R. Mróż – Testament

Stron: 536
Wyd. Czwarta Strona 2018

3 komentarze:

  1. Ja nie mogłam się oderwać <3 ostatnio czytam same świetne kryminały, polecam jeszcze "Śmierć w Chateau Bremont" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Musze w końcu sięgnąć po książki Mroza :D

    OdpowiedzUsuń