Wracając do Poznania, gdzie po uliczkach spacerują kejtry i
kociambry, a w powietrzu unosi się zapach fajek i kwaskowych kanoldów, zawsze mam
pewność, że wędrując śladami Antoniego Fischera trafię w sam środek
intrygującego śledztwa. Nie inaczej było tym razem, a że podkomisarz Fischer ma
ręce pełne roboty na jednym dochodzeniu się nie kończy. Mężczyzna usiłuje
odnaleźć ośmioletnią Zosię, która wyszła po wodę i zniknęła bez śladu. Ponadto,
na prośbę przyjaciela, szuka niemieckiego szpiega, który także nie daje znaku życia.
I wreszcie, musi złapać zabójcę Niemca, którego zwłoki odnaleziono w pobliżu
Starego Rynku. Z zeznań świadków wynika, że na miejscu zdarzenia obecny był niejaki
Zenuś Brodziak, członek bandy znanego wszystkim Tolka Grubińskiego, zatem
Fischer zaczyna od poszukiwań chłopaka.
Siłą tej powieści bez wątpienia jest klimat. Z przyjemnością
chłonęłam atmosferę tego miejsca i wsłuchiwałam się w rozmowy, próbując
zrozumieć poznańską gwarę. Urzekł mnie koloryt międzywojennego Poznania, choć nie
brakuje tutaj jego ciemnych stron, które przybierają różne formy. Te widoczne
na pierwszy rzut oka, odnoszą się do wizualnej warstwy. Uliczki Poznania nie
zawsze mają jasne odcienie, biel, szarość i czerń także nie są im obce. Ta
mroczna aura uwydatnia się także poprzez okrucieństwo i bezwzględność ludzi.
Pozytywny wpływ na opowieść ma także niespiesznie snująca
się akcja. Dzięki temu czytelnik zyskuje czas by poznać bohaterów,
przeanalizować wszelkie tropy, przyjrzeć się społeczno-politycznemu obrazowi ówczesnego
Poznania czy, w końcu skupić się na śledztwie. A jest na czym, gdyż, co chwilę pojawiają się nowe ślady, a znany ze swojej skrupulatności Antoni Fischer
sprawdzi nawet najmniejszy z nich.
Zaangażowałam się w śledztwo prowadzone przez „szkieła”,
jednak większą uwagą obdarzyłam mieszkańców i ich zmagania z codziennością. Z
niemałą ciekawością obserwowałam, jaka różnorodność w spojrzeniu na ówczesną sytuację
czy to polityczną, czy obyczajową cechuje mieszkańców Poznania. Te detale w połączeniu
z elementami historycznymi, które także tutaj znajdziemy, dały mi możliwość stworzenia
kompozycji odwzorowującej ówczesną społeczność.
Ryszard Ćwirlej stworzył klimatyczną, wielowątkową opowieść,
z barwnymi postaciami i absorbującą zagadką kryminalną, która zaintryguje nie
tylko wielbicieli powieści retro.
R. Ćwirlej – Zaśpiewaj mi kołysankę
Stron: 528
Wyd.
Czwarta Strona 2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz