środa, 20 marca 2013

Piotr Jerszow "Konik Garbusek"


            Stało się! Mnie także dopadło przesilenie wiosenne; kapryśna pogoda za oknem skutecznie psuje mi humor i sprawia, że co jakiś czas mój organizm „szwankuje” za sprawą przeziębienia, bądź innych rewelacji. A co na poprawę nastroju? Bajka! Dziś wróciłam do mojego ukochanego z dzieciństwa „Konika Garbuska” autorstwa Piotra Jerszowa. Po bajki należy sięgać ostrożnie, kiedy nie jest się już dzieckiem. Można poczuć rozczarowanie, kiedy historia, która w dziecięcych czasach wydawała się nam pełna magii i uroku po latach traci to „coś”. A może to my tracimy? Tę zdolność do postrzegania świata takim, jakim widzi go dziecko. „Konika Garbuska” uwielbiam, choć dziś historia ma dla mnie inny wymiar i odbieram ją w bardziej „zdystansowany” sposób, wracam bardzo chętnie do tej pięknej, rosyjskiej baśni.

            Wania to najmłodszy z trójki rodzeństwa; wraz z ojcem oraz braćmi utrzymują się z uprawy ziemi. Kiedy pola pszenicy zostają niszczone bracia postanawiają zorganizować nocną wartę, aby przyłapać rabusia na gorącym uczynku. Każdy z braci pełni wartę jedną noc. Dwaj starsi bracia podczas pełnienia swoich straży ukrywają się ze strachu, gdzie tylko mogą; dopiero najmłodszy odkrywa kto niszczy pola pszenicy i tym sposobem rozpoczyna wir zdarzeń, które okażą się mieć zaskakujący finał. Nie chcę zdradzać zbyt dużo, by nie odbierać czytelnikom radości z odkrywania baśni. Co takiego się zdarzyło.? Tych, którzy jeszcze nie mieli okazji poznać tej historii zachęcam do lektury.

            Konik Garbusek” to już klasyka baśni rosyjskich, pisana wierszem, pełna uroku i magii, która oprócz urzekających bohaterów, (bo jak nie pokochać ciapowatego i trochę głupiutkiego Wanii oraz dzielnego konika, ratującego chłopca z każdej opresji) ma piękne przesłanie, które zawsze będzie aktualne; należy żyć w zgodzie ze sobą i swoim sumieniem, a dobro, którym dzielimy się z innymi zawsze wraca. Dodatkowo w moim już nieco sfatygowanym wydaniu z 1963 roku klimat baśni podkreślają fantastyczne ilustracje autorstwa Jana Marcina Szancera. Polecam serdecznie.










P. Jerszow - Konik Garbusek
stron: 92
Wyd. Nasza Księgarnia, 1963 r.

10 komentarzy:

  1. Książka mojego dzieciństwa, piękne ilustracje, świetne wydanie, klasyka.
    Jak miło, że o niej przypominasz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze przyznam, że chyba nigdy nie czytałam tej baśni w całości. Czas to nadrobić! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. kasandro_85 ---> bardzo stare, pewnie ciężko dostępne

    Evito ---> przypominam, bo uważam, że warto. To również moja ukochana bajka z dzieciństwa

    Linko ---> Zachęcam do zapoznania się z baśnią :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie Twój post, to podróż sentymentalna. pamiętam to wydanie "Garbuska" i te ilustracje. Muszę popytać w mojej bibliotece, może uchowało się toi stare wydanie?

    OdpowiedzUsuń
  5. monotemo ---> dla mnie bajka również ma wartość sentymentalną. To starsze już wydanie u mnie ciężko dostać w bibliotece, może Tobie się uda.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam rosyjskie baśnie! Mam i zawsze będę mieć do nich wielki sentyment.

    A ilustracje w "Koniku Garbusku" są przepiękne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. takiej książki szukam i nigdzie nie można jej dostać w takim wydaniu jak ktoś ma na sprzedaż to bardzo proszę o kontakt dante25@vp.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. mam pytanie, a jakże: kto tłumaczył wspomniane wydanie z 1963 roku?
    Mój tata miał wyobraźnię, posługiwał sie pięknym literackim językiem, do tego udanie rysował zwierzęta i ludzi, więc nam często nie czytał Garbuska, ale opowiadał i rysował sceny z baśni. Gdy wyrosłam zapomniałam, czy gdy czytał, to mową wiązaną, czy prozą... Kupiłam wczoraj wydanie z ilustracjami Szancera. Dla siebie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nino, to wydanie przetłumaczył Igor Sikiricki. Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń