Musiałem zrobić film na podstawie tej powieści,
gdyż słowa aż palą
jej stronice
Darren
Aronofsky
„Requiem
dla snu” poznałam najpierw za sprawą ekranizacji Darren’a Aronofsky’ego.
Znakomity obraz dopełniony minimalistyczną, przeszywającą muzyką Clint’a
Mansell’a na długo pozostanie w mojej pamięci. Będąc pod ogromnym wrażeniem
wersji filmowej koniecznie chciałam zapoznać się z książkowym pierwowzorem
autorstwa Huberta Selby’ego.
Nie
pamiętam kiedy tak ciężko przyszło mi napisanie choćby kilku zdań na temat
książki. Bynajmniej nie dlatego, że mnie rozczarowała. „Requiem dla snu” to
dla czytelnika prawdziwa huśtawka emocjonalna; to cały wachlarz odczuć, które
towarzyszą na długo po skończonej lekturze; to liczne pytania, na które pewno
nigdy nie uzyskamy odpowiedzi. Właśnie dlatego pisanie o tej powieści jest dla
mnie sporym wyzwaniem.
„Requiem...” to dwie splecione ze
sobą historie. Pierwsza oscyluje wokół młodego chłopaka, Harry’ego oraz jego
przyjaciół: Tyrona i Marion. Cała trójka marzy o dobrej pracy, stabilnym życiu.
Niestety rzeczywistość nie wygląda tak różowo. Bohaterowie popadają w coraz
większe uzależnienie od heroiny. Swój dramat przeżywają nie tylko bohaterowie
reprezentujący młode pokolenie, bowiem poznajemy także losy Sary Goldfarb,
matki Henry’ego, która, by nie czuć się tak osamotniona całe dnie spędza przed
telewizorem. Kobiet jest miłośniczką programów rozrywkowych, dlatego kiedy
pewnego dnia dostaje telefon z propozycją wzięcia udziału w teleturnieju zgadza
się natychmiast. Wkrótce to z pozoru błahe marzenie wystąpienia w telewizji
przeradza się w obsesję, której finał będzie tragiczny.
Powieść
zaskakuje już samą konstrukcją, gdyż pisana jest ciągiem. Nie ma tutaj
wyszczególnionych dialogów czy interpunkcji, jednym słowem chaos. Początkowo
nie mogłam zorientować się, którzy z bohaterów prowadzą dialog, jednak po
pewnym czasie byłam w stanie rozpoznać charakterystyczny dla każdej z postaci
styl wypowiedzi. Niektórzy mogą się zniechęcić taką budową tekstu, jednak warto
przebrnąć przez pierwsze strony, by później chłonąć opowieść. Ta chaotyczność
stylu i zagmatwanie doskonale oddaje „bałagan”, jaki panuje w życiu bohaterów.
Zadziwia także język powieści; autor miesza tutaj mowę slangową, obfitującą w
wulgaryzmy z subtelnymi, poetyckimi zwrotami.
Selby
stworzył niezwykle prawdziwą i powieść, której tematem przewodnim są
uzależnienia: od narkotyków, telewizji, tabletek odchudzających. Czytelnik
staje się świadkiem całego procesu wpadania w nałóg, krok po kroku śledzi, jak
bohaterowie coraz bardziej zatracają się w używkach. We mnie postaci wzbudzały
szereg skrajnych emocji od współczucia i żalu po złość i obrzydzenie.
Uderzające w powieści jest także to, jak ludzie potrafią być obojętni na
problemy innych. Mam wrażenie, że gdyby nie wszechobecna znieczulica Sara
wróciłaby do zdrowia, a Marion być może zgłosiłaby się na odwyk.
Requiem dla snu” to opowieść trudna, wymagająca od odbiorcy skupienia,
porażająca swoją brutalnością i dosłownością. To powieść skłaniająca do pewnych
refleksji na temat życiowych wyborów. To także opowieść o ludziach zagubionych,
szukających własnego miejsca na ziemi, którzy w pogoni za złudzeniami
zniszczyli swoje życie.
H. Selby - Requiem dla snu
stron: 304
Wyd. Niebieska Studnia 2010
Słyszałam o tej książce i filmie, lecz sama nie miałam okazji poznać tej historii. Teraz wprawdzie nie mam zbytnio czasu na czytanie, ale może skuszę się na ekranizacje, skoro zapowiada się tak interesująco.
OdpowiedzUsuńTeż oglądałam film, ale wiem, że nie skuszę się na książkę. Film podobał mi się średnio, więc nie mam ochoty na powrót do tej historii...
OdpowiedzUsuńJa też oglądałam film, ale książki jeszcze nie czytałam. Muszę ją dorwać w swoje łapki.
OdpowiedzUsuńJestem chyba zbyt wrażliwa na takie książki więc sięgam po nie tylko od czasu do czasu. Będę jednak o niej pamiętała i gdy taki czas nadejdzie z chęcią po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Nie czytałam książki, a myślę, że powinnam. Po filmie nie mogłam się otrząsnąć kilka godzin... Pamiętam, że ciągle płakałam i rozmyślałam nad życiem, bardzo niewiele jest takich emocjonalnych filmów... Nie chcę nawet myśleć, jak będę czuć się po przeczytaniu książki...
OdpowiedzUsuń