wtorek, 26 listopada 2013

Hubert Selby Jr "Requiem dla snu"








 Musiałem zrobić film na podstawie tej powieści,
gdyż słowa aż palą jej stronice
       Darren Aronofsky







 




              „Requiem dla snu” poznałam najpierw za sprawą ekranizacji Darren’a Aronofsky’ego. Znakomity obraz dopełniony minimalistyczną, przeszywającą muzyką Clint’a Mansell’a na długo pozostanie w mojej pamięci. Będąc pod ogromnym wrażeniem wersji filmowej koniecznie chciałam zapoznać się z książkowym pierwowzorem autorstwa Huberta Selby’ego. 


            Nie pamiętam kiedy tak ciężko przyszło mi napisanie choćby kilku zdań na temat książki. Bynajmniej nie dlatego, że mnie rozczarowała. „Requiem dla snu” to dla czytelnika prawdziwa huśtawka emocjonalna; to cały wachlarz odczuć, które towarzyszą na długo po skończonej lekturze; to liczne pytania, na które pewno nigdy nie uzyskamy odpowiedzi. Właśnie dlatego pisanie o tej powieści jest dla mnie sporym wyzwaniem. 

           „Requiem...” to dwie splecione ze sobą historie. Pierwsza oscyluje wokół młodego chłopaka, Harry’ego oraz jego przyjaciół: Tyrona i Marion. Cała trójka marzy o dobrej pracy, stabilnym życiu. Niestety rzeczywistość nie wygląda tak różowo. Bohaterowie popadają w coraz większe uzależnienie od heroiny. Swój dramat przeżywają nie tylko bohaterowie reprezentujący młode pokolenie, bowiem poznajemy także losy Sary Goldfarb, matki Henry’ego, która, by nie czuć się tak osamotniona całe dnie spędza przed telewizorem. Kobiet jest miłośniczką programów rozrywkowych, dlatego kiedy pewnego dnia dostaje telefon z propozycją wzięcia udziału w teleturnieju zgadza się natychmiast. Wkrótce to z pozoru błahe marzenie wystąpienia w telewizji przeradza się w obsesję, której finał będzie tragiczny.  


            Powieść zaskakuje już samą konstrukcją, gdyż pisana jest ciągiem. Nie ma tutaj wyszczególnionych dialogów czy interpunkcji, jednym słowem chaos. Początkowo nie mogłam zorientować się, którzy z bohaterów prowadzą dialog, jednak po pewnym czasie byłam w stanie rozpoznać charakterystyczny dla każdej z postaci styl wypowiedzi. Niektórzy mogą się zniechęcić taką budową tekstu, jednak warto przebrnąć przez pierwsze strony, by później chłonąć opowieść. Ta chaotyczność stylu i zagmatwanie doskonale oddaje „bałagan”, jaki panuje w życiu bohaterów. Zadziwia także język powieści; autor miesza tutaj mowę slangową, obfitującą w wulgaryzmy z subtelnymi, poetyckimi zwrotami. 


            Selby stworzył niezwykle prawdziwą i powieść, której tematem przewodnim są uzależnienia: od narkotyków, telewizji, tabletek odchudzających. Czytelnik staje się świadkiem całego procesu wpadania w nałóg, krok po kroku śledzi, jak bohaterowie coraz bardziej zatracają się w używkach. We mnie postaci wzbudzały szereg skrajnych emocji od współczucia i żalu po złość i obrzydzenie. Uderzające w powieści jest także to, jak ludzie potrafią być obojętni na problemy innych. Mam wrażenie, że gdyby nie wszechobecna znieczulica Sara wróciłaby do zdrowia, a Marion być może zgłosiłaby się na odwyk. 

          Requiem dla snuto opowieść trudna, wymagająca od odbiorcy skupienia, porażająca swoją brutalnością i dosłownością. To powieść skłaniająca do pewnych refleksji na temat życiowych wyborów. To także opowieść o ludziach zagubionych, szukających własnego miejsca na ziemi, którzy w pogoni za złudzeniami zniszczyli swoje życie. 



            H. Selby - Requiem dla snu
stron: 304
Wyd. Niebieska Studnia 2010

5 komentarzy:

  1. Słyszałam o tej książce i filmie, lecz sama nie miałam okazji poznać tej historii. Teraz wprawdzie nie mam zbytnio czasu na czytanie, ale może skuszę się na ekranizacje, skoro zapowiada się tak interesująco.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też oglądałam film, ale wiem, że nie skuszę się na książkę. Film podobał mi się średnio, więc nie mam ochoty na powrót do tej historii...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też oglądałam film, ale książki jeszcze nie czytałam. Muszę ją dorwać w swoje łapki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem chyba zbyt wrażliwa na takie książki więc sięgam po nie tylko od czasu do czasu. Będę jednak o niej pamiętała i gdy taki czas nadejdzie z chęcią po nią sięgnę.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam książki, a myślę, że powinnam. Po filmie nie mogłam się otrząsnąć kilka godzin... Pamiętam, że ciągle płakałam i rozmyślałam nad życiem, bardzo niewiele jest takich emocjonalnych filmów... Nie chcę nawet myśleć, jak będę czuć się po przeczytaniu książki...

    OdpowiedzUsuń