Zaur Kemirow to człowiek, który ma „łeb
na karku” jeszcze w latach dziewięćdziesiątych XX wieku dorobił się sporych
pieniędzy na produkcji słodyczy i mebli. Obecnie jako mer miasteczka Besztoj
walczy nie tylko o utrzymanie władzy, ale także o poszerzenie strefy swoich
wpływów. W przekonaniu, że „cel uświęca środki” Zaur nie cofnie się przed
niczym, by zdobyć to, czego chce.
Choć
można wyłonić tutaj głównych bohaterów, w moim odczuciu nie oni są tutaj najważniejsi, bowiem głównym
bohaterem jest kaukaskie społeczeństwo,
a konkretnie mieszkańcy fikcyjnego państwa – Awarii Północnej, gdzie od lat toczy się wojna.
Ludzie tam mieszkający próbują odnaleźć w życiu podporządkowanym konfliktom chociaż
cień normalności. Starsze pokolenie od lat oswajają się z przemocą, terrorem i
korupcją, natomiast młodsze pokolenie właściwie nie zna innego życia.
Istotnym elementem
jest tutaj religia, a konkretniej islam. Autorka wprowadza czytelnika w
zwyczaje oraz mentalność
wyznawców Allaha. Nie brak tutaj także terminologii wywodzącej się z islamu. I muszę w związku z tym zaznaczyć,
że gdyby nie przypisy, momentami ciężko byłby mi zrozumieć treść, gdyż obrządki
i tradycje islamskie nie są mi dobrze znane.
„Ziemia wojny”
to bardzo mocna w przekazie powieść o wojnie, okrucieństwie i żądzy władzy, która przyćmiewa wszystko. Powieść fikcyjna, a
jednocześnie pełna realizmu wywarła na mnie spore wrażenie. Julia Łatynina
ukazała świat bezwzględny, gdzie liczy się tylko władza i pieniądze, a człowiek
staje się albo zwierzęciem, albo towarem. Autorka od czasu do czasu posługuje
się kontrastami, przez co wymowność i brutalność książki przybiera na
sile. Obok scen pełnych przemocy
odnajdziemy także sceny subtelne o bawiących się dzieciach czy kwitnących różach. Kontrast odnosi się także do statusu
materialnego bohaterów. „Szary obywatel” skonfrontowany jest z ludźmi ze świata
polityki, którzy szastają pieniędzmi. Ta kontrastowość jest uderzająca.
Powieść dostarczyła mi sporej dawki wrażeń, jednak nie
obyło się bez pewnych zgrzytów. Przyznam, że bardzo ciężko przychodziło mi wdrażanie się w świat bohaterów.
Pierwszą barierą okazał się
natłok postaci, których imiona i nazwiska stawały się ciężkie do zapamiętania. Kolejnym
utrudnieniem był klimat. Gęsty i duszny. Jest on oczywiście stosowny do
opisywanych wydarzeń, jednak na mnie działał przytłaczająco, w związku z tym
książkę musiałam sobie dawkować.
Reasumując „Ziemia wojny” to powieść śmiała i
bezkompromisowa, która pozwala czytelnikowi na głębsze przyjrzenie się regionom
Kaukazu oraz warunkom tam panującym. To również powieść, która zmusza czytelnika
do refleksji na temat aktualnej sytuacji politycznej nie tylko w Polsce, ale
poza jej granicami.
Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Feeria
J. Łatynina - Ziemia wojny
Ilość stron: 400
Wyd. Feeria 2014
Poluję na tę książkę :) chociaż przyznam, że nieco mój zapał ostudziłaś
OdpowiedzUsuńCałkowicie nie moja tematyka, więc raczej nie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Chyba się skusze i przeczytam, kiedy znajdę czas ;) [ Szept Myśli ]
OdpowiedzUsuńNie moja bajka. Moja psychika nie jest przygotowana na okrucieństwo.
OdpowiedzUsuńFeeria wydaje zwykle 'sprawdzone' powieści, na wysokim poziomie. Ta też się taka wydaje - mam nadzieję, że i u mnie zagości :)
OdpowiedzUsuńO tak, to dla obowiązkowa pozycja :D Nie mogę się już jej doczekać ^^
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia.
OdpowiedzUsuńCzytałam niedawno recenzję tej książki na innym blogu i już po tamtej wiedziałam, że warto się zmierzyć z tym tytułem. Aczkolwiek podczas czytania twojej opinii miałam wrażenie, iż stwierdzenie Kolejnym utrudnieniem był klimat. Gęsty i duszny. miałoby mnie odrzucić, jednak to będzie teraz dla mnie wyzwanie. Multum krwi i gęsty klimat powieści. :)
OdpowiedzUsuńTakie kontrasty, jak bawiące się dzieci na wojennym tle, to coś zdecydowanie ciekawego. Pomyślę o tej książce.
OdpowiedzUsuńO! Tę książkę mam ochotę poznać ;)
OdpowiedzUsuń