piątek, 4 września 2015

Graeme Cameron "Zwykły człowiek"



Mężczyzna.
 Samotny.
Bezimienny.
Może być twoim sąsiadem, sprzedawcą w pobliskim sklepie, nieznajomym, którego mijasz idąc ulicą. Przeciętny i bezbarwny z łatwością zyskuje sympatię otoczenia. Nigdy nie przyszłoby wam do głowy, że ten zwyczajny człowiek jest… brutalnym mordercą.
Z uwagi na to, że bohater jest anonimowy na własne potrzeby nazwałam go „panem zwyczajnym”.
Zatem pan zwyczajny jest tutaj narratorem – przewodnikiem oprowadzającym czytelnika po swoim domu, miejscach zbrodni, a także swoim chorym umyśle. Od czasu do czasu mężczyzna pozwoli zajrzeć czytelnikowi za kurtynę przeszłości, by poznać dzieciństwo pana zwyczajnego oraz zerknąć na jego relacje z rodziną czy rówieśnikami.
Pana zwyczajnego poznajemy w momencie planowania przez niego zabójstwa młodej dziewczyny. Kolejne etapy tej zbrodni bohater przedstawia nam w detalach łącznie z tym, co wyczynia ze zwłokami. Niebawem odkryjemy jedno z przyzwyczajeń głównego bohatera, a mianowicie przetrzymywanie swoich przyszłych ofiar w klatce. Tym razem w tym osobliwym więzieniu przebywa Erica Shaw – buntownicza, pewna siebie dziewczyna, która będzie walczyć z oprawcą dopóki starczy jej sił.
Sami przyznacie, że zapowiadała się mrożąca krew w żyłach opowieść. Właśnie… zapowiadała się. W moim odczuciu jednak czegoś zabrakło. A szkoda, bo w historii upatrywałam się sporego potencjału. Zaczęło się z przytupem: morderstwo, klatki, dosadne opisy i pierwszoosobowa narracja, która wzmagała uczucie grozy. Im dalej w las tym, niestety gorzej. Akcja wyhamowała, a fabuła, mam wrażenie oscylowała głównie wokół zakupów oraz przyrządzania jedzenia dla więzionych kobiet. Główna postać, zamiast hipnotyzować zwyczajnie nudzi.
Pozostając przy postaciach muszę wspomnieć kilku tych „drugoplanowych”. Erica – bardzo charakterystyczna i silna wypada intrygują na tle pozostałych kreacji. Momentami odnosiłam wrażenie, że dziewczyna niebezpiecznie zbliża się do swojego oprawcy (syndrom sztokholmski?). Żałuję, że autor nie rozbudował tej relacji. Interesujący wydał mi się także duet: Diaz i Green – stróżów prawa, którzy próbują znaleźć „haczyk” na pana zwyczajnego. Żałuję, że i ten wątek został przedstawiony dość oszczędnie.
Książka, pomimo tych niedociągnięć ma także swoje zalety. Po pierwsze sama idea, by narratorem stał się seryjny morderca. Zamysł świetny, jednak trochę zaprzepaszczony kulejącą fabułą. Całość czyta się płynnie i sprawnie, co sprawia, że książka jest dobrym rozwiązaniem dla tych, którzy szukają lekkiej, niezobowiązującej lektury. 



Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harper Collins 









G. Cameron - Zwykły człowiek

stron: 288

Wyd. Harper Collins 2015
 


3 komentarze:

  1. Szkoda, że akcja trochę wyhamowała, może kiedyś jednak przeczytam jak wpadnie mi w ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam już o tej książce kilka recenzji i mam ją w planach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale teraz głośno o tej książce! ;) Z czystej ciekawości zapoznam się z nią ;)

    OdpowiedzUsuń