Książka S. J. Watsona i jej ekranizacja w reżyserii Rowan'a Joffé. Tekst i obraz - dwie formy sztuki, które potrafią wywołać mnóstwo emocji u odbiorcy. Zobaczymy, która z nich wywrze na mnie większe wrażenie. A jak było w Waszym przypadku?
Powieści nie znam, więc tutaj się nie wypowiem. Film za to nie był zły, ale czegoś mi w nim brakowało, jakby okrojono go ze zdecydowanie większej historii.
Powieści nie znam, więc tutaj się nie wypowiem. Film za to nie był zły, ale czegoś mi w nim brakowało, jakby okrojono go ze zdecydowanie większej historii.
OdpowiedzUsuńDuet świetny :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie czytałam książki, więc wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńKsiążki była świetna, film niestety gorszy ;)
OdpowiedzUsuńFilm widziałam, całkiem dobry. Za to książka podobno jest raczej przeciętna. Kiedyś gdzieś natknęłam się na taką opinię:)
OdpowiedzUsuńJa co prawda nie znam ani książki, ani filmu, ale w moim przypadku zawsze jest tak, że książka jest o niebo lepsza od ekranizacji w moim odczuciu ;)
OdpowiedzUsuńChętnie dopiszę książkę i film do moich październikowych planów :)
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwowanych.
Zapraszam do mnie,
http://modnaksiazka.blogspot.com/
Zostaw ślad po sobie!
Nie miałam przyjemności poznać tej historii ani w wersji papierowej, ani książkowej, ale na pewno niebawem nadrobię zaległości. :)
OdpowiedzUsuńZarówno książka i film jeszcze przede mną ;)
OdpowiedzUsuńAle kusi nawet okładką! Muszę ją przeczytać!
OdpowiedzUsuń