Piętnastoletni Craig cierpi na
depresję. Sam dokładnie nie wie od kiedy ona mu towarzyszy. Prawdopodobnie jej
obecność powiązana jest z dostaniem się do jednej z najlepszych szkół. A może
pojawiła się już wcześniej, tylko początkowo nieśmiało akcentowała swoje
istnienie w życiu chłopaka?
Depresja to bardzo „wymagająca”
przyjaciółka. Craig nieustannie musi spełniać jej zachcianki. Ona zabrania mu
jeść, nie pozwala cieszyć się każdą chwilą, ogranicza kontakty z rodziną i
przyjaciółmi, a co najważniejsze namawia do samobójstwa.
I właśnie ta desperacka myśl o
tym, że jedynym wyjściem jest śmierć ratuje mu życie. Wiem, brzmi, jak
paradoks, ale tak jest. Piętnastolatek trafia do szpitala, gdzie przeniesiony
zostaje na oddział psychiatryczny. To tam, wbrew pozorom powoli odzyskuje
równowagę.
Dla autora – Ned’a Vizzini
impulsem do stworzenia „Całkiem zabawnej
historii” niewątpliwie były własne doświadczenia z tą ciężką chorobą. Tym
bardziej zadziwia mnie lekki wydźwięk tej historii. Rozumiem, że jest to
książka w zamyśle skierowana do młodzieży i miała charakteryzować się pewną
gładkością. Domyślam się, także, że autor tę ciężką materię – jaką jest choroba
psychiczna, chciał zbalansować humorem, jednak tutaj ta żartobliwość
zniekształca odbiór.
Odniosłam wrażenie, że opowieść
jest zbyt płytka. Wszystkie problemy rozwiązują się łatwo i szybko, przez co poszczególne
etapy walki z depresją wydają nam się chwilą, a przecież ze szponów tej choroby
ludzie próbują wyrwać się latami. Jak wspomniałam wcześniej, takie podejście do
poruszanej tematyki zadziwia, mając na uwadze to, że sam autor tego
doświadczył.
„Całkiem zabawna historia” to książka budząca we mnie ambiwalentne uczucia.
Z jednej strony popieram to, że autor chciał uczulić młodzież na problemy, z
którym boryka się coraz więcej młodych ludzi. Z drugiej zaś żałuję, że tutaj ta
problematyka została spłaszczona. Żałuję, bo książka miała w sobie pewien dryg,
który – w moim odczuciu- nie został wykorzystany.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harper
Collins
stron: 336
Wyd. Harper
Collins 2016
Pomysł był, tylko jak widzę, wykonanie gorsze. Szkoda...
OdpowiedzUsuńJa raczej nie sięgnę, no cóż... Przyznam, że szkoda mi czasu na takie książki :)
OdpowiedzUsuńJednym słowem był potencjał na tę książkę, ale gdzieś się zatracił po drodze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
<a href="http://czytaninka.blogspot.com'>Czytaninka</a>
Mimo tego zbyt lekkiego potraktowania poważnego tematu chciałabym przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ja również z chęcią sięgnęłabym po tą książkę mimo niedociągnięć :) Brzmi naprawdę interesująco.
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Szkoda, że opowieść jest płytka... Jeszcze zastanowię się jednak nad tą książką.
OdpowiedzUsuń