Podobno wszystko ma swoją cenę i
za wszystko prędzej czy później trzeba będzie zapłacić. Przekonuje się o tym bohater powieści Jonasa
Karlssona „Rachunek”, któremu za
każdą chwilę szczęścia, za każdą pozytywną emocję zostanie wystawiony paragon.
Bezimienny, trzydziestoparoletni
mężczyzna prowadzi dość jałowy żywot. Pracuje na pół etatu w wypożyczalni
filmów. Codziennie wraca do pustego, skromnie urządzonego mieszkania.
Regularnie spotyka się ze swoim przyjacielem. Nie ma żony, dzieci, ani
perspektyw na to, by w najbliższej przyszłości coś w tej kwestii się zmieniło.
Wtłoczony w ramy swoich nawyków, nie oczekuje od życia niczego więcej.
Pewnego dnia otrzymuje rachunek na ponad pięć milionów
koron. Ten nietypowy kwit bierze za żart i szybko o nim zapomina. Wkrótce z
mężczyzną kontaktują się pracownicy korporacji upominając się o uiszczenie
opłaty.
Jonas Karlsson każdą chwilę
ludzkiego życia potraktował jak towar. Towar za który należy zapłacić. A
egzekutorem należności stają się władze państwa. W związku z tym urzędnicy
muszą wiedzieć o mieszkańcach wszystko. Stają się takim wielkim bratem, przed którym nie sposób uciec.
Anonimowość bohatera, absurd, niejasność
funkcjonowania państwowej machiny naliczającej opłaty za każdą przychylność
losu i wreszcie natężenie inwigilacji każdego obywatela przywodzi mi na myśl „Proces” Kafki. Oczywiście są to luźne
konotacje, gdyż „Rachunek” nie jest
tak duszny i surrealistyczny, jak w „Procesie”.
Niemniej w obu powieściach jednostka zostaje stłamszona przez system.
Jonas Karlsson stworzył powieść
łączącą niedorzeczność towarzyszącą głównemu bohaterowi z gorzką warstwą
codzienności. Taka fuzja uwypukla kuriozalność sytuacji, w jakiej znajduje się
bohater i intryguje czytelnika. Niemniej wspomnę także o detalu, który w moim
odczuciu jest słabym punktem książki. Otóż autor nie do końca potrafi utrzymać
uwagę czytelnika. To początkowe skupienie, zaintrygowanie z każdą przeczytaną
stroną nieco słabło. Mimo tego zgrzytu, muszę przyznać, że „Rachunek” wymusza na czytelniku próbę stworzenia własnej definicji
szczęścia, a także refleksję nad wartością chwili obecnej i docenieniem tego,
co mamy.
J. Karlsson - Rachunek
stron: 192
wyd. Znak 2016
Nie odczułam tego zgrzytu podczas lektury tej powieści, fabuła była dla mnie intrygująca, a przesłanie - bardzo wymowne. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńFabuła mi się podoba. Mogłabym się skusić na tę książkę.
OdpowiedzUsuńTo chyba nie jest raczej coś dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńRecenzja mnie zaciekawiła, co znaczy, że książkę na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNa pewno nie mówię książce kategorycznego "nie", kiedyś być może do niej sięgnę ;)
OdpowiedzUsuń