„W krainie czarów” to zbiór
jedenastu opowiadań autorstwa Sylwii Chutnik.
Tytuł zdaje się być nawiązaniem
do krainy stworzonej przez Lewis’a Caroll’a w książce „Alicja w Krainie Czarów”. Jednak w odniesieniu do tematyki
opowiadań to określenie staje się bardzo przewrotne. Na próżno szukać tu
sielskiej krainy pełnej magii zamieszkałej przez kolorowych bohaterów. Kraina w
której egzystują bohaterowie książki jest raczej krainą udręki, gdzie każdy
próbuje wyrwać się z objęć fatum.
Delikatne nawiązania do powieści
Caroll’a odnajdziemy w tytułowym opowiadaniu, gdzie główna bohaterka utożsamia
się z Alicją. Te porównania są jednak tutaj pewną dekoracją, próbą
zneutralizowania nieznośnej rzeczywistości.
Pozostając przy korelacji „Alicji w krainie czarów” z książki
Sylwii Chutnik uderzający staje się tutaj kontrast między tymi dwoma
przestrzeniami. Świat, w którym znalazła się Alicja oszałamia barwami,
zaskakuje postaciami i ma w sobie magię, tak nieodzowną w dziecięcych bajkach. Natomiast
otoczenie bohaterów poszczególnych opowiadań jest szare i nijakie. Zresztą same
postaci, choć w jakiś sposób intrygujący bez problemu wtapiają się w tłum. Czy
to dojrzała kobieta, która coraz bardziej rozczarowana jest swoim małżeństwem,
podstarzała prostytutka nieustanne czekająca na córkę, czy mężczyzna, który
minął się z (kapłańskim) powołaniem – każde z nich ma świadomość tego, ile
czasu stracili na budowanie życia, które teraz im ciąży.
Autorka te wykreowane przez
siebie osoby traktuje wyjątkowo czule. Nie wytyka błędów, nie krytykuje, nie
ocenia, nie poucza. Po prostu precyzyjnie przybliża czytelnikowi ich losy. Bez
zbędnych eufemizmów, bez owijania w bawełnę obrazuje tę naszą współczesność, to
„tu i teraz”, byśmy mogli się w niej
przejrzeć. Cierpkość i dosadność opowieści chwilami neutralizowana jest ironią,
bądź humorem. A opowiadanie „Muranooo” ma
w sobie nawet nieco groteski.
Niewątpliwie siłą tych opowiadań
jest ich uniwersalizm. Postaci stają się fragmentem każdego z nas. Sama –
wgłębiając się w ich losy – odnosiłam wrażenie, że jest mi po drodze z ich
rozterkami, marzeniami, błędnymi decyzjami czy rozczarowaniem sobą i chwilą obecną.
S. Chutnik - W krainie czarów
stron: 264
wyd. Znak 2014
O książce jeszcze nie słyszałam, tak samo jak o autorce. Nie jestem wielka fanką "Alicji w Krainie Czarów", ale moze w najbliższej przyszłości skuszę się i sięgnę po pozycję pani Chutnik.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Natalia
Wolnej chwili zapraszam do mnie:http://ucieczka-w-swiat-literatury.blogspot.fr/?m=1
Do tej pory czytałam jedynie "Dzidzię" tej autorki. Chętnie zajrzę również do tej książki.
OdpowiedzUsuńKsiążka ta od jakiegoś czasu stoi na mojej półce, jakoś nie miałam chęci po nią sięgać. Po przeczytaniu Twojej recenzji jestem jednak zdecydowana naprawić ten błąd.
OdpowiedzUsuńLubię opowiadania. Z miłą chęcią przeczytałabym, również te które prezentujesz :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być trochę pesymistyczna. Chyba po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńLubię twórczość Sylwii Chutnik, zatem "W krainie czarów" to moje "must read".
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam od razu jak się ukazała. Podobała mi się. W ogóle Chutnik ma zdrowe podejście do świata i to mi się podoba.
OdpowiedzUsuń