wtorek, 22 marca 2016

Anton Marklund "Przyjaciele zwierząt"



Do literatury skandynawskiej mam słabość, zatem bardzo często sięgam po tę literaturę w ciemno. Z „Przyjaciółmi zwierząt” autorstwa Antona Marklund’a było podobnie. I muszę przyznać, że opowieść tego szwedzkiego pisarza na długo pozostanie w mojej pamięci. 

Mona – zwyczajna kobieta, żona, matka
Lennart – zwyczajny mężczyzna, mąż, ojciec
I on – Johannes. Ich siedemnastoletni, (nie)zwyczajny syn, którego klamry autyzmu zatrzasnęły w osobliwym świecie. 

Mona i Lennart starają się nauczyć Johannesa funkcjonowania w otaczającej go rzeczywistości. Nie jest to łatwe, gdyż chłopiec ma problemy z nawiązaniem kontaktów z rówieśnikami. Często nie jest w stanie poprawnie zinterpretować ich zachowania, przez co staje się klasowym dziwolągiem. Nastolatkowie bardzo często wykorzystują te słabości Johannesa wplątując go w liczne wybryki i afery. Chłopiec, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, co robi zgadza się na wszystko, wierząc, że takim zachowaniem pozyska sympatię szkolnych kolegów. Ta desperacka próba wpasowania się w otoczenie i jeden niepozorny gest ostatecznie doprowadza do tragedii. 

Poszczególne komponenty opowieści przedstawione są z perspektywy trzech osób: Mony, Lennarta oraz Johannesa. Trzy obrazy – każdy malowany nieco innymi barwami, nasycony różnorodnymi emocjami obnażające jednak to samo – bezgraniczną samotność i poczucie wyobcowania. 

Autor wyeksponował tę historię, dzięki zastosowaniu oszczędnego języka, który nie tylko idealnie współgra z surowością opowieści, ale także niepotrzebnie jej nie przytłacza. Anton Marklund stworzył przejmujący portret rodziny zmagającej się z nieprzewidywalną chorobą. To opowieść o samotności, która boli; niespełnionych nadziejach i rzeczywistości, której nie da się dopasować do sowich potrzeb, niezależnie od tego, jakby się ją zaklinało. 


A. Marklund - Przyjaciele zwierząt

stron: 312
wyd. Czwarta Strona 2015

6 komentarzy:

  1. Również mam słabość do literatury skandynawskiej. Nie miałam pojęcia o istnieniu tej książki, a bardzo ciekawie ją przedstawiłaś. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, ja też mam słabość do literatury skandynawskiej, a tej książki jeszcze nie znam. I po przeczytaniu Twojej recenzji czuję się bardzo zachęcona do sięgnięcia po nią :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię literaturę skandynawską i za to, jaka jest i z powodów osobistych. Ponadto jak na razie czytam same lekkie lektury, więc coś takiego od czasu do czasu by mi się przydało.

    OdpowiedzUsuń
  4. Obraz ewidentnie jest przejmujący, a smutek gra główną rolę. Przyjrzę się bliżej temu tytułowi. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czuję się bardzo zaintrygowana tym tytułem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada się bardzo interesująco, chętnie przeczytam!

    OdpowiedzUsuń