Londyn, 1895 rok. Na Baker
Street urzęduje jeden z najsławniejszych i najdroższych detektywów- Sherlock Holmes.
Śledczy, wraz ze swoim kompanem, dr Watsonem, w tropieniu przestępców nie mają
sobie równych. A co za tym idzie również w ilości otrzymywanych zleceń nikt nie
jest w stanie z nim konkurować. Niestety, na wynajęcie Holmesa stać jedynie
dobrze sytuowanych obywateli. Ci mniej zamożni zwracają się do niejakiego
Williama Arrowood’a, którego gabinet mieści się w południowej części Londynu.
William Arrowood to
mężczyzna w średnim wieku, były dziennikarz, amator laudanum i samozwańczy
psycholog. Po utarcie pracy jednej z londyński gazet postawił na
detektywistyczną działalność. Detektyw nie pracuje sam, zawsze może liczyć na
swojego asystenta, Normana Barnett’a, który bardzo krótko cieszył się swoją
prawniczą karierą.
Co łączy Arrowood’a z
Holmesem? Nie licząc profesji, oczywiście ;) Rywalizacja. Tak, tak. Sherlock
oczywiście z nikim się nie ściga, bo nie ma sobie równych. W przeciwieństwie do
Williama, który na wieść o kolejnym sukcesie swojego „wroga” dostaje białej
gorączki. Za nic w świecie nie da po sobie poznać, że osławiony detektyw mu
imponuje. Co rusz wytyka mu błędy, nazywając go detektywem dedukcji, a samego siebie detektywem emocji. Nie omieszka także nawiązać do słynnych spraw
Sherlocka, znanych m.in. ze „Studium w
szkarłacie”.
Arrowood i Barnett
cienko przędą, zatem kiedy w ich biurze zjawia się panna Caroline Cousture, bez
zastanowienia zgadzają się jej pomóc. Klientka prosi ich o odnalezienie brata –
Thierry’ego. Mężczyzna zniknął z dnia na dzień, nie zostawiając siostrze żadnej
wiadomości. Kobieta, w obawie że ten wplątał się w jakieś podejrzane interesy,
postanowiła zwrócić się do profesjonalistów. Entuzjazm, który towarzyszył
detektywom ulatnia się, kiedy dowiadują się, że zaginiony pracował w Barrel of
Beef, restauracji, której właścicielem jest Stanley Cream. Prowadząc poprzednią
sprawę zaleźli Creamowi za skórę (delikatnie mówiąc) i teraz wolą trzymać się
od niego z daleka. Niestety, obiecali pomoc, a obietnica droższa od pieniędzy,
zatem śledztwo rusza z kopyta. Nie chcę tutaj zdradzać zbyt wiele, zatem
napiszę jedynie, że zniknięcie Thierrego to jedynie wierzchołek góry lodowej. A
ta przysłowiowa „góra” to nie tylko nielegalne interesy, handel bronią czy
korupcja czy walki Fenian o wolną Irlandię.
Sama bardzo lubię
postać stworzoną przez Arthura Conana Doyle i właśnie przez wgląd na tego bohatera
sięgnęłam po książkę Micka Finlay’a. Zaintrygował mnie Arrowood, który, nie
czarujmy się, jest bardzo krytyczny wobec Sherlocka.
Autor- Mick Finlay
nawiązuje do twórczości Doyle’a również poprzez narrację. W opowieściach o
Sherlocku Holmesie narratorem jest dr Watson, tutaj jest nim Barnett. To
właśnie z jego perspektywy przyglądamy się poczynaniom Arrowood’a. Barnett
stara się rzetelnie i (na ile to możliwe) obiektywnie oceniać swojego
pracodawcę. Nie idealizuje go, otwarcie wspominając o jego słabościach, czy
błędach, które popełniał.
Językowa warstwa
książki dopasowana jest nie tylko, do ówczesnej epoki, ale również do
narratora. Barnett wywodził się z klasy średniej i odciska to swój ślad na jego
dialekcie, ale również na zachowaniu. Przyznam, że taka stylistyka czyni tę
opowieść bardziej wiarygodną.
Spodziewałam się szybszej
akcji, niemniej barwni bohaterowie, klimat powieści i dość dobrze skonstruowana
intryga wynagradzają jej brak. Właśnie klimat jest czynnikiem, który w dużej
mierze tworzy tę powieść, sprawiając, że zaintrygowana spacerowałam uliczkami
XIX wiecznego Londynu szukając tropów i wskazówek. Ponadto, ta dwójka
detektywów zaintrygowała mnie, zatem chciałam poznać ich przeszłość.
„Detektyw
Arrowood”to lekki kryminał, osadzony XIX- wiecznym Londynie,
gdzie ta ciemniejsza strona miasta, daje się mieszkańcom coraz bardziej we
znaki, a Sherlock Holmes i William Arrowood mają ręce pełne roboty.
M.
Finlay - Detektyw Arrowood
Stron: 336
Wyd. Harper
Collins 2018
Nie mój gatunek niestety. 😊
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńNie mój gatunek niestety. 😊
OdpowiedzUsuńRetro kryminały uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńzatem i ten powinien Ci się spodobać:)
UsuńBędę zaglądać, ciekawy blog ! Pozdrawiam jeszcze świątecznie !
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło:) Również pozdrawiam
UsuńXIX wieczny Londyn i lekka książka w jednym to idealne połączenie :)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że to będzie taka przyjemna lektura :)
OdpowiedzUsuńWydaje sie byc ciekawa, szczegolnie, że to retro klimaty a takich książek i dobrych jest bardzo mało.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że ta książka może mi się spodobać. ;) Dam jej pewnie szansę. ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, chociaż muszę przyznać że zazwyczaj nie przepadam za kryminałami.
OdpowiedzUsuńhttp://teczowabiblioteczka.blogpsot.com
Recenzja mocno zachęciła mnie do przeczytania tej książki. Jestem fanką klasycznych kryminałów. Podoba mi się koncept autora.
OdpowiedzUsuńUwielbiam XIXwieczny Londyn, więc na pewno sięgnę - tym bardziej jeżeli chodzi o Sherlocka Holmesa.
OdpowiedzUsuńLubię kryminały w stylu retro, a jeżeli w to dodatkowy wplątany jest Sherlock, to na pewno warto się skusić :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takiego rodzaju książki, taki klimat, zagadka, te lata, to może być super.
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/04/pan-wyposazony-lauren-blakely.html
Lektura w sam raz dla mnie ;)
OdpowiedzUsuń