„Wrzask” jest jedną z tych powieści, która po
lekturze pozostawia mnie z uczuciem niezdecydowania i pytaniem, czy ta historia
mnie przekonała czy nie? Choć upłynęło trochę czasu od momentu spotkania z głównymi
bohaterami książki, nadal nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć.
Policjant Bruno Wilczyński usiłuje
rozwikłać zagadkę śmierci Niny Zaniewskiej. Wszystko wskazuje na samobójstwo,
jednak śledczy nie do końca daje temu wiarę, gdyż śmierć kobiety łudząco
przypomina mu sprawę sprzed lat. Mężczyzna nie daje za wygraną i rozpoczyna śledztwo,
zresztą nie tylko on. Swoje własne dochodzenie prowadzi także Larysa Luboń,
dziennikarka próbuje dorwać tajemniczego sponsora, który płaci studentkom za
brutalny seks. Jest jeszcze ona - Emilia Lewicka, która prowadzi dom, opiekuje
się synami, a w wolnych chwilach prowadzi blog. Jej życie zdaje się być istną sielanką,
jednak jest coś, co może sprawić, że to wszystko się rozpadnie. Losy tych
postaci wkrótce się splotą, a działania każdej z nich doprowadzą do tego, że
bohaterowie będą musieli zmierzyć się z przeszłością, przed którą tak zawzięcie
uciekali.
Początkowo te główne postaci mnie
zaintrygowały, niestety szybko doszukałam się w ich kreacji pewnej schematyczności.
Wilczyński to glina po przejściach, który wciąż próbuje uciec od traumatycznych
wydarzeń sprzed lat. Natomiast Larysa to kobieta z przeszłością, która tropi
zwyrodnialców, bo szuka zadośćuczynienia za swoje krzywdy. Muszę przyznać, że
to właśnie na niej się skoncentrowałam. Ta kobieta z fryzurą a lá Sinéad O’Connor, ciętym językiem i zamiłowaniem
do jazdy motocyklem wyróżniała się na tle pozostałych bohaterów. Mam
przeczucie, że tak kobieta jeszcze nieraz pokaże na co ją stać, jednak jeszcze
wstrzymam się ze wskazaniem swoich sympatii i antypatii, gdyż liczę na to, że
kontynuacja (na którą wskazuje zakończenie) pozwoli mi lepiej poznać tę dwójkę.
Obecnie ta wspomniana szablonowość nieco mnie rozczarowuje.
Jeśli chodzi o intrygę to kilkukrotnie
dałam wywieść się w pole (i bardzo się cieszę, że tak się stało), mimo to udało
mi się ustalić tożsamość poszukiwanej osoby na długo przed śledczym. Niemniej
nie na warstwie kryminalnej się skoncentrowałam. Z uwagą wpatrywałam się w
portrety bohaterów, w ich przeszłość, która determinowała każdą decyzję podjętą
po tych wydarzeniach, które na zawsze ich zmieniły. Te wszystkie krzywdy,
których doświadczyli i zło, którego byli świadkami zdają się być niczym
więzienie, z którego nie ma ucieczki. W moim odczuciu ogrom dramatycznych
wydarzeń, z którymi mierzą się Larysa, Bruno czy Emilia odbiera tej historii
jakiś skrawek wiarygodności, a jednocześnie zatrważa, że choćby ułamek tych
wydarzeń znajduje odbicie w rzeczywistości.
„Wrzask” nie jest powieścią pozbawioną słabych
elementów, ale nie brak jej również elementów, które mogą przykuć uwagę
czytelnika. Chociaż to opowieść kryminalna, dla mnie przede wszystkim jest
historią o krzywdzie i o tym, jak zmienia człowieka. A o tym, jakie to będą
zmiany decyduje on sam. Może przekuć te traumatyczne wydarzenia w coś
pożytecznego, albo w coś destrukcyjnego, co nakłania do zemsty.
I. Janiszewska
– Wrzask
stron: 400
wyd. Czwarta Strona 2020
W takim razie chyba na ten czas podziękuję. Bo...nie takich książek obecnie szukam..
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
również pozdrawiam :)
Usuń