„Do czytania w tramwaju” to zbiór kilkudziesięciu
opowiadań. Autorem książki jest osoba ukrywająca się pod nickiem To_Ya
bieszczadnik. Już sama postać twórcy rozbudza ciekawość, gdyż poza pseudonimem
nie dowiemy się o nim niczego więcej. Przyznam, że nie jestem szczególną
entuzjastką opowiadań, zatem sięgając po ten tomik nie liczyłam na szczególnie
wciągającą treść. A jednak To_Ya bieszczadnik bardzo mnie zaskoczył! Pozytywnie
oczywiście.
Opowiadania
są bardzo zróżnicowane pod względem objętościowym. Natkniemy się tutaj na
krótkie, zaledwie pół stronicowe historie, jak i bardziej rozbudowane
opowiastki. Autor zadbał także w tym zbiorze o różnorodność formy; odnajdziemy
tutaj m.in. miniaturę dramatyczną, pamiętnik i dziennik. Nie będzie nudno także
w warstwie gatunkowej; To_Ya bieszczadnik mierzy się z fantastyką, dramatem,
nie zabraknie również czegoś obyczajowego.
To_Ya
bieszczadnik swoje inspiracje czerpie z legend, mitologii, klasycznych baśni
oraz dzieł najlepszych twórców filmowych. Nie boi się wyśmiać najlepszych czy
wytknąć błędów największym klasykom gatunku. Przerabia na swój użytek wszystkim
znane historie. I tak z „Pamiętników jaskiniowca” dowiemy się komu
zawdzięczamy telewizję, poznamy alternatywne zakończenie Kopciuszka czy
też raczej Kopciuszki, a dzięki „Miniaturce o bardzo brzydkim
kaczątku” przekonamy się, że łabędzie bywają niebezpieczne. Wnikliwi
czytelnicy doszukają się także odniesień do pewnej drużyny piłkarskiej, „Wiedźmina”
czy też...kosmetyków. Autor w bardzo sugestywny sposób przekona czytelnika o
tym, że dzięki internetowi wszystko jest możliwe, a ludzie bywają głupi. To nie
jedyne spostrzeżenia „bieszczadnika” z którymi odbiorca będzie miał okazję się
zapoznać sięgając po książkę. Zapewniam, że większość z nich wywoła niemałe zdumienie.
Autor
zdaje się być doskonałym obserwatorem, który swoje refleksje umiejętnie ubiera
w słowa tworząc mieszankę komizmu, ironii i groteski. Tutaj nic nie jest
dosłownie i na poważnie, aby dostrzec przekaz trzeba przedrzeć się przez
warstwy absurdu. Choć humor dominuje w większości utworów nie zabraknie także
cierpkich przemyśleń odnoszących się do otaczającej nas rzeczywistości. Mnie
opowiadania zapewniły doskonałą rozrywkę i pozwoliły spojrzeć na znane mi
baśnie z zupełnie innej perspektywy. Oczywiście, jak to zwykle bywa w tego typu
zbiorach opowiadań wyłowić tutaj można nieco słabsze treści. Nie przeszkadza to
jednak w pozytywnym odbiorze książki. Spotkanie z twórczością „bieszczadnika”
będzie dla większości czytelników czymś zaskakującym, obfitującym w wiele
emocji od rozbawienia po wzruszenie. Z pewnością każdy odnajdzie w tych
opowiadaniach swojego faworyta, do którego będzie wracał. „Do czytania w
tramwaju” polecam przede wszystkim tym, którzy lubią krótkie formy
literackie. Tych, którzy po opowiadania sięgają rzadko i z pewną obawą (jak ja)
zachęcam do podjęcia próby, może okazać się, że właśnie tu odnajdą coś dla
siebie.
To_ya bieszczadnik – do czytania
w tramwaju
Stron 158
Wyd. Warszawska Firma Wydawnicza
2012
Choć brzmi ciekawie, ja chyba odpuszczę, bo naprawdę nie przepadam za opowiadaniami... ;)
OdpowiedzUsuń