niedziela, 14 lipca 2013

To_Ya bieszczadnik "Do czytania w tramwaju"


                „Do czytania w tramwaju” to  zbiór            kilkudziesięciu opowiadań. Autorem książki jest osoba ukrywająca się pod nickiem To_Ya bieszczadnik. Już sama postać twórcy rozbudza ciekawość, gdyż poza pseudonimem nie dowiemy się o nim niczego więcej. Przyznam, że nie jestem szczególną entuzjastką opowiadań, zatem sięgając po ten tomik nie liczyłam na szczególnie wciągającą treść. A jednak To_Ya bieszczadnik bardzo mnie zaskoczył! Pozytywnie oczywiście.

            Opowiadania są bardzo zróżnicowane pod względem objętościowym. Natkniemy się tutaj na krótkie, zaledwie pół stronicowe historie, jak i bardziej rozbudowane opowiastki. Autor zadbał także w tym zbiorze o różnorodność formy; odnajdziemy tutaj m.in. miniaturę dramatyczną, pamiętnik i dziennik. Nie będzie nudno także w warstwie gatunkowej; To_Ya bieszczadnik mierzy się z fantastyką, dramatem, nie zabraknie również czegoś obyczajowego.

To_Ya bieszczadnik swoje inspiracje czerpie z legend, mitologii, klasycznych baśni oraz dzieł najlepszych twórców filmowych. Nie boi się wyśmiać najlepszych czy wytknąć błędów największym klasykom gatunku. Przerabia na swój użytek wszystkim znane historie. I tak z „Pamiętników jaskiniowca” dowiemy się komu zawdzięczamy telewizję, poznamy alternatywne zakończenie Kopciuszka czy też raczej Kopciuszki, a dzięki „Miniaturce o bardzo brzydkim kaczątku” przekonamy się, że łabędzie bywają niebezpieczne. Wnikliwi czytelnicy doszukają się także odniesień do pewnej drużyny piłkarskiej, „Wiedźmina” czy też...kosmetyków. Autor w bardzo sugestywny sposób przekona czytelnika o tym, że dzięki internetowi wszystko jest możliwe, a ludzie bywają głupi. To nie jedyne spostrzeżenia „bieszczadnika” z którymi odbiorca będzie miał okazję się zapoznać sięgając po książkę. Zapewniam, że większość z nich wywoła niemałe zdumienie.

            Autor zdaje się być doskonałym obserwatorem, który swoje refleksje umiejętnie ubiera w słowa tworząc mieszankę komizmu, ironii i groteski. Tutaj nic nie jest dosłownie i na poważnie, aby dostrzec przekaz trzeba przedrzeć się przez warstwy absurdu. Choć humor dominuje w większości utworów nie zabraknie także cierpkich przemyśleń odnoszących się do otaczającej nas rzeczywistości. Mnie opowiadania zapewniły doskonałą rozrywkę i pozwoliły spojrzeć na znane mi baśnie z zupełnie innej perspektywy. Oczywiście, jak to zwykle bywa w tego typu zbiorach opowiadań wyłowić tutaj można nieco słabsze treści. Nie przeszkadza to jednak w pozytywnym odbiorze książki. Spotkanie z twórczością „bieszczadnika” będzie dla większości czytelników czymś zaskakującym, obfitującym w wiele emocji od rozbawienia po wzruszenie. Z pewnością każdy odnajdzie w tych opowiadaniach swojego faworyta, do którego będzie wracał. „Do czytania w tramwaju” polecam przede wszystkim tym, którzy lubią krótkie formy literackie. Tych, którzy po opowiadania sięgają rzadko i z pewną obawą (jak ja) zachęcam do podjęcia próby, może okazać się, że właśnie tu odnajdą coś dla siebie.






Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki portalowi Sztukater oraz Warszawskiej Firmie Wydawniczej za co bardzo dziękuję.




To_ya bieszczadnik – do czytania w tramwaju
Stron 158
Wyd. Warszawska Firma Wydawnicza 2012

1 komentarz:

  1. Choć brzmi ciekawie, ja chyba odpuszczę, bo naprawdę nie przepadam za opowiadaniami... ;)

    OdpowiedzUsuń