W Alkoholandii- surrealistycznej
prowincji leżącej na obrzeżach Chin prawdopodobnie dochodzi do kanibalistycznych
praktyk. Sprawę ma zbadać detektyw Ding Gou’er. Na miejscu śledczy zostaje
wciągnięty w wir kuriozalnych wydarzeń, które skutecznie utrudnią dochodzenie.
Tymczasem pewien doktor alkohologii- Li Yidou,
który okazuje się być entuzjastą literatury i początkującym pisarzem nawiązuje
korespondencję z Mo Yan’em. Debiutujący autor pragnie poznać opinię
doświadczonego kolegi na temat swoich opowiadań. Historie stworzone przez
doktora w zaskakujący sposób łączą się ze sprawą, którą zajmuje się Ding Gou’er.
Alkoholandia to kraina wiecznej
rozpusty, gdzie człowiek na każdym kroku narażony jest liczne pokusy. Nawet
śledczy Gou’er po przybyciu na miejsce nie potrafi zachować trzeźwego umysłu.
Mamiony pięknymi słówkami przedstawicieli partyjnych, uraczony najlepszymi potrawami
i trunkami nie potrafi odnaleźć granicy między rzeczywistością, a złudzeniem.
„Kraina wódki” autorstwa Mo
Yan’a to powieść nieobliczalna, surrealistyczna i sprawiająca wrażenie tworzonej
na wariackich papierach. Autor stworzył gatunkowy kolaż, sprawnie łącząc
elementy realizmu magicznego, thrillera, powieści detektywistycznej czy w końcu
powieści epistolarnej.
Powieść Mo Yan’a to
powieść-metafora. Tutaj nic nie jest takim, jakim się wydaje. Alkoholandia, w
moim odczuciu staje się metaforą chińskiego narodu, a alkohol, lejący się tam strumienia
to uwypuklenie pewnych zachowań wśród ludności, która nie widzi, bądź nie chce
widzieć tego, co dzieje się z ich krajem. I wreszcie temat kanibalizmu tutaj poruszany
trafnie oddaje pewien upadek moralny nie tylko władz, ale ogółu społeczeństwa.
Autor bardzo odważnie podchodzi do tematu, nikogo nie oszczędza (nawet siebie),
a najbardziej niewygodne tematy ubiera w groteskę i czarny humor
Doceniam i formę i pomysł autora,
jednak muszę przyznać, że książka bardzo mną szarpała. Z jednej strony
fascynował mnie świat stworzony przez Mo Yan’a, z drugiej zaś zgłębianie
kolejnych rozdziałów wymagało ode mnie sporego wysiłku. Dotrwanie do końca okazało
się dla mnie sporym wyzwaniem. Sama nie potrafię dociec, co było tą barierą.
Może ten wszechobecny przepych, który rozprasza, albo wielość gatunków tutaj występujących.
Niemniej „Kraina wódki” to powieść, która zaskoczy nie tylko absurdalnością
pewnych sytuacji, ale także wnikliwością z jaką autor przygląda się społeczeństwu.
M. Yan - Kraina wódki
stron: 490
wyd. W.A.B 2012
Mam tę pozycję w swojej biblioteczce i czeka na swoją kolej. Po Twojej recenzji nie wiem kiedy za nią się zabiorę :).
OdpowiedzUsuńCiekawa książka, chętnie bym się z nią zmierzył :)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie :) może kiedyś sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Reading-mylove :)
Mnie jakoś nie przekonuje, chociaż recenzja bardzo dobra :)
OdpowiedzUsuńObserwuje i zapraszam do mnie :) http://recenzjebrunetki.blogspot.com/
Na ten moment odnoszę wrażenie, że przebrnięcie przez książkę kosztowałoby mnie dużo wysiłku i motywacji, więc na razie podziękuję ;)
OdpowiedzUsuń