poniedziałek, 22 lipca 2013

Bartosz Gadulski "Nasze życie, nasz czas"

  „Powieść rozgrywa się gdzieś, być może tuż obok Ciebie”


            Nie jest łatwo być młodą osobą, która dopiero co zaczyna mierzyć się z dorosłością. Po zdanym egzaminie dojrzałości, zazwyczaj bardzo szybko trzeba uporać się z wieloma pytaniami tj. „co dalej?”, „co chcę w życiu osiągnąć?”, „jaką wybrać uczelnię?”. Znalezienie pierwszej pracy także łatwą sprawą nie jest. I nagle, nasze plany i marzenia zderzają się z rzeczywistością, szarą i bezwzględną. Młody człowiek może albo się poddać, albo małymi krokami realizować swoje pragnienia.
           
            Bohaterem debiutanckiej powieści Bartosza Gadulskiego „Nasze życie, nasz czas” jest właśnie młody chłopak, który stoi u progu dorosłości, jednak nie do końca ma pomysł na to swoje „nowe” życie; pragnie coś zmienić w swojej egzystencji; coś ulepszyć, ale nie wie, jak się do tego zabrać. Rzeczywistość nieustannie czymś go zaskakuje, rodząc mnóstwo pytań, na które nie zawsze można jednoznacznie odpowiedzieć. Czytelnik ma wgląd w jeden dzień z jego życia; poznaje świat z perspektywy tego młodego mężczyzny.

            Codzienność głównego bohatera pełna jest szarości, bezsensu i niesprawiedliwości. Nie znosi on swojej pracy, gdzie notorycznie jest wyzyskiwany, nieustannie brakuje mu pieniędzy, więc na wyjście do kina czy w inne miejsce może sobie pozwolić bardzo rzadko. Dnie są do siebie bliźniaczo podobne i nie niosą ze sobą żadnych perspektyw, czy wiary w „lepsze jutro”. Mimo tej nieciekawej sytuacji chłopak chce odmienić swój los, nie chce żyć, jak jego rodzice. Pragnie dla siebie lepszej przyszłości, w związku z tym  składa papiery na studia, które mają być pierwszym krokiem do nowego życia. Bohater zdaje sobie sprawę z tego, że rodzice nie są w stanie mu pomóc i ze swoimi problemami musi poradzić sobie sam. Czy znajdzie w sobie siłę, by realizować swoje marzenia? Tego z książki się nie dowiemy, musimy cierpliwie poczekać na kontynuację. Dodam jeszcze, że zakończenie części pierwszej jest nieprzewidywalne.

            Autor bardzo realistycznie nakreślił sylwetkę młodego człowieka szukającego swojego miejsca na ziemi. W końcu, jak możemy wyczytać we wstępie jest to „opowieść współczesnego, młodego autora znającego wszechobecne i obowiązujące realia”. Niewątpliwie największym atutem książki jest uniwersalizm postaci. Niemal każdy odbiorca tej historii może identyfikować się z młodym chłopakiem z powieści. Gadulski nie nadaje bohaterowi imienia, nie podaje miejsca, w którym toczy się akcja; wszystko to nadaje lekturze uniwersalności. Czytelnik może sam wykreować tę postać i wybrać odpowiadającą mu lokalizację. A wtedy może okazać się, że ta opowieść jest o... nas samych, bo przecież „bez względu na wiek, płeć, wyznanie i poglądy, mamy wspólne problemy, zmartwienia i troski”.




Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki portalowi Sztukater oraz Warszawskiej Firmie Wydawniczej za co bardzo dziękuję.




Bartosz Gadulski - Nasze życie, nasz czas
Stron 134
Wyd. Warszawska Firma Wydawnicza 2012



poniedziałek, 15 lipca 2013

Ajahn Brahm "Opowieści buddyjskie dla małych i dużych"


            Uwielbiam wszelkie bajki, baśnie i opowiastki z mądrym, uniwersalnym przesłaniem, więc z wielkim zainteresowaniem sięgnęłam po „Opowieści buddyjskie dla małych idużych”. Książka zawiera ponad setkę opowiastek i anegdot, których korzeni należy szukać w starych pismach buddyjskich. Opat klasztoru Bodhinyana, Ajahm Brahm postanowił te historie zebrać w jednej publikacji. Mnich nie poprzestał jednak tylko na przelaniu znanych mu opowieści na papier, w książce odnajdziemy także odniesienia do jego osobistych doświadczeń, z których czytelnik może wynieść coś dla siebie.

            Obyczaje Dalekiego Wschodu są mi obce, o buddyzmie także wiem niewiele, zatem ta książka miała stać się dla mnie poniekąd małym oknem zarówno na tę religię oraz jej wyznawców, jak i na mentalność tamtejszych ludzi. Każda z opowieści pozwalała mi nieco bardziej poznać tę odległą kulturę, wejrzeć w codzienne życie buddyjskich mnichów, które pełne jest wyrzeczeń. Jednak przede wszystkim zawarte tutaj anegdoty pozwoliły spojrzeć na otoczenie z nieco innej perspektywy; pomogły zrozumieć emocje i lęki, które zna każdy z nas. Książka została podzielona na jedenaście część, każda z nich odnosi się do innej sfery naszego życia; i tak odnajdziemy tutaj rozdział poświęcony miłości, winie, przebaczeniu, cierpieniu czy wolności. Każda z tych części zawiera krótsze lub dłuższe „bajki” z których czytelnik może wysnuć morał oraz czerpać naukę. Mnie do gustu przypadły nie tylko wspomniane bajki, ale także historie z życia autora, którymi zechciał się podzielić. Stanowią one nie tylko cenne źródło wiedzy o życiu klasztornym, ale przede wszystkim nakreślają osobowość mnicha, który bez wątpienia jest człowiekiem niezwykłym. „Opowieści buddyjskie dla małych i dużych” charakteryzują się uniwersalnością, każdy czytelnik ma możliwość własnej interpretacji  i wysnucia wniosków. Przyznam, że niektóre opowieści były dla mnie zaskakujące, niezrozumiałe, być może ze względu na różnice kulturowe. Niemniej całość odbieram bardzo pozytywnie. Odnalazłam w tym zbiorze swoje „perełki”, do których będę wracała nieraz. „Opowieści buddyjskie dla małych i dużych” to książka wciągająca, z mądrym przesłaniem, mimo pewnych mentalnych barier każdy z pewnością odnajdzie tu coś dla siebie. Dla mnie jest to lektura, która potrafi zmotywować do pozytywnego spojrzenia na pewne wydawać by się mogło trudne sprawy. Polecam i dużym i małym.

 






     Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Studio Astropsychologii




  
Tekst umieszczony także w serwisie nakanapie.pl
merlin.pl


A. Brahm - Opowieści buddyjskie dla małych i dużych 
 stron:256
Wyd. Studio Astropsychologii
Białystok 2013


 

 

Tess Whitehurst "Magia na co dzień"



            Sądzicie, że z magią spotkać się możemy tylko i wyłącznie w filmach bądź książkach; że zaklęcia i receptury sprawdzają się jedynie w fikcyjnym świecie. Tess Whitehurst w swojej książce „Magia na co dzień” udowadnia, że magię możemy odnaleźć nie tylko w sztuce, ale także w codziennym życiu. Trzeba tylko nauczyć się ją dostrzegać.

            TessWhitehurst jest konsultantką feng shui i mówczynią. Jej książka „Magiczny dom” stała się bestsellerem w wielu krajach. Teraz za sprawą wydawnictwa Studio Astropsychologii entuzjaści jej poradników mogą zapoznać się z najnowszą pozycją autorki Magia na co dzień; to niezwykły poradnik dla osób, które pragną wprowadzić do swojego domu harmonię oraz pozytywną energię.

            Książka podzielona jest na dziesięć części; każda z nich sukcesywnie odkrywa przed czytelnikiem tę pozytywną, pełną magii sferę rzeczywistości. Dzięki temu poradnikowi odkryjemy szereg „zabiegów” mających na celu ochronę domu i przywrócenie mu harmonii. Czytelnik zapozna się m.in. z techniką oczyszczania dymem czy grzechotkami. Poznamy również niezwykłą moc olejków eterycznych, kamieni szlachetnych oraz ziół. Tess Whitehurst nie skupia się tylko na rytuałach dotyczących „uzdrowienia” domu; podpowiada także jak pielęgnować siebie oraz bliskie nam osoby. Pomóc mają nam w tym dobre nawyki, medytacje czy ceremonie, mające na celu dostarczenie energii. „Magia na co dzień” to poradnik napisany lekko, co sprawia, że jest bardzo przyjemny w odbiorze. Przyznam, że tematyka feng shui czy „indiańskich” rytuałów nie jest mi bliska. Nigdy nie wykorzystywałam żadnych magicznych technik do ulepszenie swojego otoczenia. Niemniej niektóre ćwiczenia zawarte w książce wzbudziły moje zainteresowanie. Może kiedyś zdecyduję się na wprowadzenie ich w życie. „Magia na co dzień” to idealna propozycja dla osób, które w tematyce feng shui stawiają pierwsze kroki. Poradnik będzie dobrym wprowadzeniem w te magiczne techniki. Książkę Tess Whitehurst polecam także osobom bardziej zaawansowanym, które pragną odświeżyć swoją wiedzę w tej dziedzinie. 




     Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Studio Astropsychologii


  
Tekst umieszczony także w serwisie nakanapie.pl
 merlin.pl

T. Whitehurst - Magia na co dzień
 stron:224
Wyd. Studio Astropsychologii
Białystok 2013


niedziela, 14 lipca 2013

To_Ya bieszczadnik "Do czytania w tramwaju"


                „Do czytania w tramwaju” to  zbiór            kilkudziesięciu opowiadań. Autorem książki jest osoba ukrywająca się pod nickiem To_Ya bieszczadnik. Już sama postać twórcy rozbudza ciekawość, gdyż poza pseudonimem nie dowiemy się o nim niczego więcej. Przyznam, że nie jestem szczególną entuzjastką opowiadań, zatem sięgając po ten tomik nie liczyłam na szczególnie wciągającą treść. A jednak To_Ya bieszczadnik bardzo mnie zaskoczył! Pozytywnie oczywiście.

            Opowiadania są bardzo zróżnicowane pod względem objętościowym. Natkniemy się tutaj na krótkie, zaledwie pół stronicowe historie, jak i bardziej rozbudowane opowiastki. Autor zadbał także w tym zbiorze o różnorodność formy; odnajdziemy tutaj m.in. miniaturę dramatyczną, pamiętnik i dziennik. Nie będzie nudno także w warstwie gatunkowej; To_Ya bieszczadnik mierzy się z fantastyką, dramatem, nie zabraknie również czegoś obyczajowego.

To_Ya bieszczadnik swoje inspiracje czerpie z legend, mitologii, klasycznych baśni oraz dzieł najlepszych twórców filmowych. Nie boi się wyśmiać najlepszych czy wytknąć błędów największym klasykom gatunku. Przerabia na swój użytek wszystkim znane historie. I tak z „Pamiętników jaskiniowca” dowiemy się komu zawdzięczamy telewizję, poznamy alternatywne zakończenie Kopciuszka czy też raczej Kopciuszki, a dzięki „Miniaturce o bardzo brzydkim kaczątku” przekonamy się, że łabędzie bywają niebezpieczne. Wnikliwi czytelnicy doszukają się także odniesień do pewnej drużyny piłkarskiej, „Wiedźmina” czy też...kosmetyków. Autor w bardzo sugestywny sposób przekona czytelnika o tym, że dzięki internetowi wszystko jest możliwe, a ludzie bywają głupi. To nie jedyne spostrzeżenia „bieszczadnika” z którymi odbiorca będzie miał okazję się zapoznać sięgając po książkę. Zapewniam, że większość z nich wywoła niemałe zdumienie.

            Autor zdaje się być doskonałym obserwatorem, który swoje refleksje umiejętnie ubiera w słowa tworząc mieszankę komizmu, ironii i groteski. Tutaj nic nie jest dosłownie i na poważnie, aby dostrzec przekaz trzeba przedrzeć się przez warstwy absurdu. Choć humor dominuje w większości utworów nie zabraknie także cierpkich przemyśleń odnoszących się do otaczającej nas rzeczywistości. Mnie opowiadania zapewniły doskonałą rozrywkę i pozwoliły spojrzeć na znane mi baśnie z zupełnie innej perspektywy. Oczywiście, jak to zwykle bywa w tego typu zbiorach opowiadań wyłowić tutaj można nieco słabsze treści. Nie przeszkadza to jednak w pozytywnym odbiorze książki. Spotkanie z twórczością „bieszczadnika” będzie dla większości czytelników czymś zaskakującym, obfitującym w wiele emocji od rozbawienia po wzruszenie. Z pewnością każdy odnajdzie w tych opowiadaniach swojego faworyta, do którego będzie wracał. „Do czytania w tramwaju” polecam przede wszystkim tym, którzy lubią krótkie formy literackie. Tych, którzy po opowiadania sięgają rzadko i z pewną obawą (jak ja) zachęcam do podjęcia próby, może okazać się, że właśnie tu odnajdą coś dla siebie.






Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki portalowi Sztukater oraz Warszawskiej Firmie Wydawniczej za co bardzo dziękuję.




To_ya bieszczadnik – do czytania w tramwaju
Stron 158
Wyd. Warszawska Firma Wydawnicza 2012

środa, 3 lipca 2013

Stosik

Dziś postanowiłam zaprezentować nowe nabytki, nie są to co prawda "świeżynki" wydawnicze, ale bardzo cieszą moje oko;)






1. "Dla dorosłych i dla dzieci baśnie wybrał program Trzeci", aut. Wojciech Mann, Baszka Marcinik, Artur Andrus, Marek Niedźwiecki, Marcin Łukawski i inni, wyd. Znak 
2. "Prześwietny raport kapitana Dosa" aut. Eduardo Mendoza, wyd. Znak
3."Niewinność zagubiona w deszczu", aut. Eduardo Mendoza, wyd. Znak
4."Listy do młodego pisarza", aut. Mario Vargas Llosa, wyd. Znak
5."Fonsito i księżyc", aut. Mario Vargas Llosa, wyd. Znak
6. "Bezdomna", aut. Katarzyna Michalak, wyd. Znak
7."Requiem dla snu", aut Hubert Selby, wyd. Niebieska Studnia
8."Fausta", aut. Krystyna Kofta, wyd. W.A.B


Czytaliście coś ze stosiku? Co polecacie?

wtorek, 2 lipca 2013

Ilona Felicjańska, Aneta Pondo "Cała prawda o..."


„ Każdy wywiad to spotkanie z żywym człowiekiem,
jego emocjami, przekonaniami, jego mikrokosmosem.”

Aneta Pondo



Aneta Pondo, redaktor naczelna czasopisma „Miasto Kobiet” przeprowadziła niezwykle szczerą rozmowę z Iloną Felicjańską. Rozmowy  trwały niemal sto dni; toczyły się w różnych miejscach i zakątkach Polski. Efektem tych zwierzeń jest książka „Cała prawda o...”.

Ilona Felicjańska to kobieta działająca zawodowo na wielu płaszczyznach. W 1993 roku zdobyła tytuł II Wicemiss Polski, co otworzyło jej wiele drzwi w tak zwanym „show business’ie”. Dzięki temu konkursowi została zauważona przez ludzi ze świata modelingu. Bardzo szybko stała się jedną z najsławniejszych polskich modelek. Wkrótce została zauważona także przez osobowości telewizyjne, co zaowocowało propozycją prowadzenia wraz z Mariuszem Szczygłem talk-show „Na każdy temat”. Kiedy przyszła pora na ustatkowanie się i założenie rodziny, pani Ilona zwolniła nieco tempo poświęcając swoją uwagę dzieciom oraz fundacji „Niezapominajka”, której była prezesem. Można by rzec, że Ilona Felicjańska żyła, jak w bajce: kochający mąż, dzieci i własna fundacja, dzięki której pani Ilona  nie tylko spełniała się zawodowo, ale przede wszystkim pomagała innym ludziom. Wszystko przekreślił wypadek, który diametralnie zmienił życie kobiety.

            „Cała prawda o...” to bardzo osobiste, zaskakująco intymne wyznania. Ilona Felicjańska otwarcie mówi o sprawach dla niej najtrudniejszych. Ta książka to powrót do przeszłości; pani Felicjańska dzieli się z czytelnikami najważniejszymi momentami z jej życia. To historia dziewczyny z małego miasteczka, która dzięki ciężkiej pracy, wsparciu matki i wierze w swoje marzenia osiągnęła sukces; to także historia o tym, że można, nawet po najboleśniejszym upadku zacząć wszystko od nowa, trzeba tylko odnaleźć w sobie siłę.

            Czytelnik poznaje także show business oraz świat mody „od kuchni”. Gdzie zamiast wystawnego, opływającego w luksusy życia potencjalne „gwiazdy” czeka ciężka praca, po dwanaście godzin dziennie. Egzystencja w tym świecie nie jest łatwa, popularność, bowiem ma swoje dobre i złe strony. Bycie osobą publiczną wiąże się nie tylko z wystawnym życiem i przywilejami, ale także z brakiem prywatności oraz nieustanną presją otoczenia.

            „Cała prawda o...” to książka odważna, która dla niektórych może być kontrowersyjna ze względu na bardzo osobiste tematy poruszane przez Ilonę Felicjańską. Ciężko jest mi ocenić tę publikację, gdyż niezmiernie trudno jest ocenić czyjeś życiowe wybory. Historia pani Ilony to dowód na to, że nigdy nie jest za późno, aby zacząć naprawiać swoje błędy i właśnie ze względu na to warto zapoznać się z tym wywiadem. 
 
 
 
 

          Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mira\ Harlequin




Tekst umieszczony także w serwisie nakanapie.pl





I. Felicjańska, A. Pondo - Cała prawda o...
stron: 320
 Wyd. Mira/ Harlequin 2013
 
 

Trish Wylie "Kto się śmieje ostatni"


            „Kto się śmieje ostatni” autorstwa Trish Wylie to drugi tom serii KISS. Tym razem czytelniczki przeniosą się na Manhattan by poznać opowieść o Mirandzie Kravitz.

            Miranda Kravitz jest młodą, atrakcyjną kobietą, która uwielbia zabawę i mężczyzn. Niestety będąc córką burmistrza Nowego Jorku nie może sobie pozwolić na szaleństwa. Życie na świeczniku nie do końca jej odpowiada; ciągłe zakazy i nakazy sprawiają, że dziewczyna czuje się zagubiona. Na domiar złego do burmistrza nieustannie napływają listy z pogróżkami; mężczyzna w obawie o życie córki postanawia wynająć ochroniarza, dodam że któregoś z rzędu, gdyż żaden „bodyguard” nie wytrzymał z panną Kravitz zbyt długo. Stróżem Mirandy zostaje policjant Tyler Brannigan. Mężczyzna  nie jest zachwycony nową posadą, ale liczy na to, że dzięki swojej nieugiętości i opanowaniu będzie w stanie okiełznać córkę burmistrza. Tyler’owi i Mirandzie nie będzie łatwo. Ta para bowiem stanowi mieszankę wybuchową. On za wszelką cenę chce ją ochronić, ona pragnie uciec z tej złotej klatki i zrobi wszystko, aby pokrzyżować mu plany. Jak to w romansach bywa, mimo okazywanej sobie niechęci, tych dwoje lgnie do siebie. Jak zakończy się ten związek? Przekonajcie się sami.
           
            „Kto się śmieje ostatni” w moim odczuciu wypada nieco słabiej na tle pierwszej powieści z serii KISS. Niestety autorce nie udało się uniknąć pewnej banalności jeśli chodzi o zachowania głównych bohaterów. Momentami sprawiają oni wrażenie, jakby byli dzieciakami, a nie dorosłymi ludźmi, co mnie drażniło. Miranda i Tyler wzbudzają sympatię, jednak przez takie „przesłodzone” momenty, niczym z telenoweli tracą w oczach czytelnika. Mimo tych „zgrzytów” nie mogłam sobie odmówić poznania tej historii do końca. Romans napisany jest bardzo sprawnie, czyta się go lekko, żałuję tylko, że autorka nie oszczędziła odbiorcy wspomnianych wyżej banałów, bowiem bohaterowie byliby wówczas bardziej wyraziści, a tak po prostu ich charakter był trochę niespójny z ich zachowaniem. Niemniej czekam na pozostałe tomy serii, aby poznać kolejne historie pełne uczuć. 


          Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mira\ Harlequin











Tekst umieszczony także w serwisie nakanapie.pl





T. Wylie- Kto się śmieje ostatni
stron: 240
Wyd. Mira/ Harlequin 2013
 

poniedziałek, 1 lipca 2013

Jessica Hart "Kronika ślubnych wypadków"



„Kronika ślubnych wypadków” autorstwa Jessiki Hart to pierwszy tom nowej serii Wydawnictwa Mira/Harlequin KISS. KISS to cykl romansów stworzonych z myślą o kobietach nowoczesnych, odważnych, które kochają życie. Z ciekawością sięgnęłam po książkę. Jakie są moje wrażenia?

Frith Williams to silna i niezależna pani inżynier, która skupiona jest na rozwoju swojej kariery. Zostaje skierowana przez szefa do posiadłości lorda Whellerby, gdzie ma nadzorować rozpoczęte tam budowy. Kobieta – inżynier jest traktowana przez pracowników z przymrużeniem oka, zatem Frith musi włożyć sporo wysiłku w to, aby mężczyźni zaczęli traktować ją „poważnie” i z szacunkiem. Wszystko idzie, jak po maśle do czasu pojawienia się George’a Challoner’a – zarządcy posiadłości. Challoner bardzo szybko rujnuje pozycję kobiety w oczach pracowników wciągając ją w „słowne potyczki”. Irytujący facet to jednak nie jedyne zmartwienie głównej bohaterki. Kobietę czeka nie lada wyzwanie także z powodu wieczoru panieńskiego, którego organizacją musi się zająć. A siostra – celebrytka wymagania ma ogromne. Nie obejdzie się oczywiście bez niespodzianek...

„Kronika ślubnych wypadków” to sprawnie napisany romans, z dużą dawką humoru; bez przesłodzonych dialogów. Fabuła, co prawda w dużej mierze skupia się na uczuciu Frith i George’a, jednak pozostałe wątki i postaci są równie interesujący. Dużo chaosu w życie głównej bohaterki wniesie jej siostra, Saffron, która jest istnym wulkanem energii. Trzeba przyznać, że potrafi wytrącić z równowagi każdego, a czytelnika rozbawić do łez.

Powieść autorstwa Hart to nie tylko historia miłosna; to także powieść o relacjach rodzinnych, które do najłatwiejszych nie należą; oraz o lękach, z którymi muszą zmierzyć się bohaterowie. Książka doskonale spełnia się jako „środek relaksujący”. I choć zakończenia możemy się domyśleć powieść jest interesująca. Nie zabraknie dreszczyku emocji i zaskakujących zwrotów akcji. Polecam.


Więcej informacji o serii - KISS



          Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mira\ Harlequin




Tekst umieszczony także w serwisie nakanapie.pl





J. Hart - Kronika ślubnych wypadków
stron: 240
Wyd. Mira/ Harlequin 2013

sobota, 22 czerwca 2013

Louise L. Hay "Pokochaj swoje życie"


            Nasze lęki i obawy, to jak postrzegamy siebie i innych ma swój zalążek nie tylko we wszelakich zdarzeniach z przeszłości, ale jest zależne przede wszystkim od myśli i nastawienia. Bardzo wiele rzeczy potrafimy sobie wmówić, niestety przede wszystkim tych negatywnych. Warto spróbować to zmienić, gdyż zwracając uwagę tylko na te złe aspekty życia może ominąć nas wiele dobrego.

            Pomocne mogą okazać się afirmacje. Czym one są? Są czymś o czym myślimy lub co mówimy. Autorka książki Pokochaj swoje życie Louise L. Hay twierdzi, że „afirmacje są jak zasiane w gruncie nasiona. Najpierw kiełkują, następnie wypuszczają korzenie, a w kolejnym etapie drążą grunt. Trochę czasu musi minąć, by nasiono przekształciło się w pełni rozwiniętą roślinę”.
           
            Książka podzielona jest na dwanaście krótkich rozdziałów; dwa z nich są wprowadzeniem, kolejne odnoszą się do poszczególnych sfer życia, które są dla większości najbardziej problematyczne. I tak odnajdziemy tutaj afirmacje przeciw odczuwaniu strachu,  afirmacje do pracy, miłości, przyjaźni czy powodzenia. Każda afirmacja rozpoczyna się krótkim testem odwołującym się do dzieciństwa, relacji z rodzicami i otoczeniem. Odpowiedzi mają ułatwić czytelnikowi odszukanie w sobie pewnych blokad ora czynników, które sprawiły, że tak, a nie inaczej postrzegamy siebie, swoje życie oraz otoczenie. Autorka dzieli się także z czytelnikiem prostymi ćwiczeniami, które mają pomóc w pokonaniu barier (m.in. ćwiczeniami przed lustrem oraz ćwiczeniem polegającym na napisaniu listu). Całość czyta się bardzo sprawnie, nie można odmówić książce pozytywnego wydźwięku, który może stać się jednym z czynników motywujących nas do zmian. Podręcznik, jednak to nie wszystko, jak twierdzi sama autorka „same słowa zapisane w książce nie zrobią niczego, by podnieść jakość Twojego życia”; te zmiany muszą dokonać się w nas, a ta publikacja może być maleńkim drogowskazem.

Ciekawym dodatkiem do publikacji jest audiobook z wieloma ćwiczeniami. To doskonałe rozwiązanie dla osób zabieganych, spędzających mnóstwo czasu w samochodzie. Płyta podobnie, jak książka jest źródłem pozytywnej energii, która jest niezbędna do rozpoczęcia zmian. 
   

         Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Studio Astropsychologii


  
Tekst umieszczony także w serwisie nakanapie.pl
L. L. Hay - Pokochaj swoje życie
 stron: 128
Wyd. Studio Astropsychologii
Białystok 2013

Tadeusz Piotr Szewczyk "Modlitwy do świętych uzdrowicieli"


            W chwilach słabości większość z nas szuka różnorodnych źródeł wsparcia. Modlitwa często okazuje się być takim źródłem wsparcia i spokoju. Jak twierdzi Tadeusz Piotr Szewczyk, który przygotował zbiór „Modlitw do świętych Uzdrowicieli”; „modlitwa jest bardzo silną uzdrawiającą energią”. Warto zatem samemu przekonać się jakie możliwości dla naszego „duchowego życia” ona niesie.

            „Modlitwy do świętych Uzdrowicieli to niewielka książeczka, w której Tadeusz Piotr Szewczyk zebrał szereg modlitw i próśb do osób świętych. I tak osoby, które borykają się z chorobami oczu powinny zwrócić się w swojej modlitwie do św. Longina; ci, którzy zbyt często zaglądają do kieliszka swoje prośby o pomoc kierować mogą do św. Bonifacego, natomiast św. Katarzynę o wsparcie prosić powinny kobiety, które pragną potomstwa. To tylko niewielka część spraw, w których każdy z nas może zwrócić się o wsparcie do osób świętych.

            Modlitwy przetłumaczone zostały przez Tadeusza Piotra Szewczyka z „archaicznego języka starosłowiańskiego” Autor bardzo starannie i precyzyjnie dobierał słowa, aby oddać odpowiednią rytmikę każdego tekstu. Przyznam, że mimo niewielkiej objętości tej publikacji zapoznawałam się z poszczególnymi tekstami przez dłuższy czas, niespiesznie, by móc jak najlepiej odczytać każde zawarte w nich zdanie. Autor przekonuje, że modlitwy te pomagają w pomyślnym rozwiązaniu dręczących nas problemów; nie do końca temu dowierzam, ale twierdzi Szewczyk „bądźcie naiwni przed Bogiem, a staniecie się mędrcami przed ludźmi skutecznie korzystającymi z łaski i Miłosierdzia Bożego”.




 
 

         Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Studio Astropsychologii

 
 
  
Tekst umieszczony także w serwisie nakanapie.pl
 
 
T. P. Szewczyk - Modlitwy do świętych uzdrowicieli
 stron: 132
Wyd. Studio Astropsychologii
Białystok 2013

piątek, 21 czerwca 2013

Tess Gerritsen "Ścigana"


            Znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze; widziała coś, co miało zostać ukryte przed światem; przeżyła, choć nie miała prawa...Od wielu lat ucieka przed tymi, dla których stała się niewygodnym świadkiem.

            Clea Rice zdecydowanie nie należy do ułożonych kobiet. Od dziecka, pod bacznym okiem swojego wujka szlifowała „złodziejski fach”. Zdarzało jej się trafić za kratki, zatem wie, że jest bardzo niewiarygodnym świadkiem dla policji w sprawie nielegalnego handlu antykami. Nie może liczyć na ochronę przed ludźmi zamieszanymi w tę aferę, dlatego nieustannie ucieka. Wkrótce udaje jej się dostać do Londynu, gdzie ma znajdować się Oko Kaszmiru, zabytkowy sztylet, który stałby się potwierdzeniem zeznań kobiety. Na miejscu główną bohaterkę czeka niejedno niebezpieczeństwo i niejedna interesująca znajomość. Czy Clei uda się zrealizować plan? Oczywiście nie zdradzę. Przekonajcie się sami.

        „Ścigana” to moje kolejne już spotkanie z twórczością Tess Gerritsen. Autorka ponownie wciągnęła mnie w historię pełną tajemnic. Akcja, jak zresztą w większości powieści tej autorki pędzi w zawrotnym tempie wywołując u czytelnika napięcie i dreszczyk emocji. Można, co prawda dopatrzeć się w książkach Gerritsen pewnego schematu w opowiadaniu historii; podobnego łączenia wątku kryminalnego z miłosnym, mnie jednak absolutnie to nie przeszkadza. Przyznam, że mam słabość do głównej bohaterki „Ściganej”. Clea to kobieta silna, niezależna, która może liczyć tylko na siebie. Jej zadziorność i nieprzewidywalność wnoszą do historii trochę humoru i troszkę pikanterii. Bardzo nieufna wobec ludzi, będzie musiała nauczyć się im ufać, bowiem tylko wtedy ma szansę przeżyć. Jeśli macie ochotę na opowieść pełną emocji i zagadek do rozwiązania, doprawioną odrobiną humoru, miłości oraz...papryczki ;) Polecam! Fanom pani Gerritsen rekomendować nie trzeba, na pewno nie będą zawiedzeni.





          Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mira\ Harlequin





Tekst umieszczony także w serwisie nakanapie.pl


merlin.pl

 


T. Gerritsen - Ścigana


stron:288

Wyd. Mira\ Harlequin

Warszawa 2013





wtorek, 28 maja 2013

Carin Gerhardsen "Najmroczniejsza ciemność"


„Znałem najmroczniejszą ciemność,
która żyje, czuje rozkosz i cierpi
pod splecionym kobiercem traw,
która czołga się, pełza i wije,
i chwyta i zabija i zjada,
i płodzi i umiera, by żyć
odrodzona w przyszłości na nowo”

                                                Dan Andersson



            Takim wprowadzeniem, zaczerpniętym z dorobku szwedzkiego poety i pisarza Dan’a Andersson’a została opatrzona najnowsza powieść Carin Gerhardsen. Przytoczone słowa trafnie oddają klimat opowieści; duszny, ciężki, odsłaniający przed czytelnikiem najmroczniejsze zakamarki Szwecji.
           
            Fabuła oscyluje wokół trzech głównych, przeplatających się wątków. Na promie płynącym do Finlandii zostają odnalezione zwłoki szesnastoletniej Jennifer. W sztokholmskim parku policjantka odnajduje porzucone niemowlę. Gdzieś w zamkniętym mieszkaniu budzi się trzyletnia Hanna, pozostawiona bez opieki. Te trzy zagadkowe zdarzenia rozwikłać usiłuje Conny Sjöberg, z posterunku Hammarby. Co łączy małą dziewczynkę ze zmarłą nastolatką oraz maleńkim dzieckiem? Tego nie zdradzę. Zachęcam, abyście sami poznali tę mroczną historię, którą kryje w sobie Sztokholm.

            Po literaturę rodem ze Skandynawii nie miałam okazji sięgać zbyt często, to nie przeszkodziło mi  jednak zostać zwolenniczką kryminałów tamtejszych pisarzy, zatem z wielkim zainteresowaniem sięgnęłam po najnowsza powieść pani Gerhardsen. Cechą charakterystyczną większości kryminałów z tego regionu jest, w moim odczuciu gęsta, pełna napięcia atmosfera, z wieloma zagadkami i niedomówieniami. Tak jest i tutaj. Zło i wszelkie patologie od alkoholizmu po molestowanie seksualne czają się niemal za każdym rogiem. Autorka bardzo dobrze zarysowała portrety psychologiczne głównych postaci, dzięki czemu ich zachowania są dla odbiorcy bardziej zrozumiałe. Każdy z bohaterów próbuje odnaleźć się w niełatwej codzienności, a także pokonać traumatyczne przeżycia z przeszłości, które do dnia dzisiejszego mają ogromny wpływ na ich życie. Czytelnik nie odnajdzie tutaj zawrotnej akcji, w zamian autorka stopniowa wyzwala w czytelniku napięcie, oczekiwanie na rozwiązanie tej mrocznej zagadki. Jest jednak coś co mnie nieco drażniło, a mianowicie nadmierny przeskok z jednego wątku do drugiego. Rozumiem, że mają się one przeplatać, by w odpowiednim momencie połączyć się ze sobą, jednak zbyt krótkie fragmenty każdego z wątku wprowadzały chaos w odbiorze. Niemniej powieść bardzo interesująca. Nie wszystkie tajemnice doczekały się ujawnienia. Czytelnicy będą musieli poczekać na kontynuację cyklu o komisarzu Sjöbergu, aby poznać całość tej „najmroczniejszej” układanki. 



C. Gerhardsen - Najmroczniejsza ciemność
stron:392
Wyd. Rebis
Poznań 2013

piątek, 10 maja 2013

Sherryl Woods "Smak nadziei"



            Maddie to kobieta, która właśnie znalazła się na życiowym zakręcie; po dwudziestu latach małżeństwa mąż porzuca ją dla ciężarnej kochanki, a trójka dzieci, nie radząc sobie z rozstaniem rodziców sprawia coraz więcej problemów wychowawczych. Porzucona kobieta będzie musiała z dnia na dzień nauczyć się nie tylko bycia samotną matką, ale także niezależności, a dla kogoś kto przez niemal dwadzieścia lat zajmował się domem i zrezygnował z życia zawodowego będzie to nie lada wyzwanie. Maddie w tych przełomowych i trudnych dla niej momentach może liczyć na wsparcie swoich przyjaciółek oraz ekscentrycznej matki- malarki. Dzięki nim Maddie ma wreszcie szansę na spełnienie swoich ambicji zawodowych, gdyż postanawiają one otworzyć ekskluzywny salon spa; szczęście będzie jej sprzyjało także w sferze uczuciowej, kiedy na horyzoncie pojawi się trener koszykówki, Cal Maddox. Czy te dość rewolucyjne zmiany w życiu Maddie przyniosą pozytywne skutki? Przekonajcie się sami.

            Wielu z Was powie, że podobnych historii w literaturze jest mnóstwo. Może i tak. I choć opowieść Sherryl Woods jest nieco przewidywalna ma swoje zalety. Moją uwagę przykuła główna bohaterka; z zainteresowaniem obserwowałam jej przemianę; z gospodyni domowej, będącej w cieniu męża staje się świadomą swojej wartości businesswoman.

Sherryl Woods w swojej powieści nakreśla przede wszystkim problemy związane z rozwodem i wysiłek, jaki musi włożyć nie tylko porzucona kobieta, ale w szczególności dzieci, by odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości. Autorka przeprowadza czytelnika przez tę tematykę lekko, łagodnie; mnie momentami brakowało głębszego spojrzenia na te niełatwe sytuacje. W powieści zetkniemy się także z problemem zaburzeń odżywiania oraz nadmiernej presji otoczenia, bohaterka bowiem mieszka w małym miasteczku, gdzie nic nie ukryje się przed mieszkańcami. Nie zabraknie oczywiście miłosnych perypetii bohaterów, jednak wątek ten nie jest nachalny; brak tutaj, na korzyść cukierkowych wyznań, które mnie w powieściach drażnią. 

„Smak nadziei” to ciepła, nie pozbawiona humoru opowieść o tym, że nigdy nie jest za późno, by odmienić swoje życie. Idealna na wolne popołudnie, na oderwanie się od codziennych spraw i trosk.






         Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mira\ Harlequin




Tekst umieszczony także w serwisie nakanapie.pl
merlin.pl




S. Woods - Smak nadziei


stron: 368

Wyd. Mira\ Harlequin

Warszawa 2013





czwartek, 25 kwietnia 2013

Nowa odsłona Sztukatera



                                                               Moi drodzy,
portal Sztukater z okazji swojej nowej odsłony graficznej ( i nie tylko) zorganizował na swoim facebookowym profilu konkurs dla swoich fanów. Zachęcam do udziału, do wygrania literacko - filomwe pakiety :) Szczegóły tutaj Sztukater na facebook'u oraz poniżej:

Kochacie niespodzianki? Mam do rozdania, 1 jedyny, niepowtarzalny pakiet - niespodziankę... (Książki, Filmy - DVD, oraz inne ;)) Jako, iż nagroda wypasiona... Warto się nią dzielić z najbliższymi na majówce A czy Wy umiecie się podzielić ze Swoimi znajomymi na FB o wznowieniu działalności Sztukatera? Zaproście Ich do Naszej gorącej dyskusji... Dla najbardziej zagorzałych oratorów funpack, co prawda nie HD ale również mega wypasiony bo literacko-filmowy... Zatem zapraszajcie, komentujcie, nagrody zgarniajcie...