Elmer,
niezwykły słoń w kolorową kratkę umila dzieciństwo najmłodszym czytelnikom już
od ponad dwudziestu lat. Pierwsza publikacja z przygodami tego sympatycznego
słonia ukazała się w 1989 roku. Już wtedy podbił serca maluchów oraz ich
rodziców, a o jego twórcy Davidzie McKee zrobiło się głośno. Mimo upływu lat
Elmer nadal cieszy się ogromnym zainteresowaniem wśród dzieci, a książeczki z
jego perypetiami przetłumaczone zostały na trzydzieści języków.
Główny
bohater, jak już wspomniałam jest słoniem w kolorową kratkę, jednak nie tylko
Elmer jest pod tym względem wyjątkowy, bowiem cała jego rodzinka jest bardzo
charakterystyczna. Dziadek, Eldo pochwalić się może pomarańczowym ubarwieniem
skóry, natomiast kuzyn, Wilbur to słoń w czarno-białą kratkę. Sami przyznacie,
że już sam wygląd postaci intryguje; nie mniej interesujące są również ich
perypetie.
W
najnowszej książeczce „Elmer i Róźa” kolorowy słonik spotka pewną bardzo
nieśmiałą damę, która notorycznie „oblewa się rumieńcem od stóp do głów,
albo czasami od samej głowy, aż po stopy, ale nigdy od końca ogona po koniuszek
trąby. Jak nietrudno się domyślić ową damą jest słonica, Róża, która
oddaliła się od stada i nie może odnaleźć drogi powrotnej. Zadaniem Elmera i
Wilbura staje się zatem odszukanie stada Róży. Czy im się uda? Przekonajcie się
sami.
„Elmer
i Róża” to opowieść skierowana do kilkuletnich czytelników. Przyznam, że
pomimo pewnej naiwności jest ona, ze względu na przesłanie lekturą wartą uwagi.
Dzieci przedzierając się wraz z Elmerem przez dżunglę poznają nie tylko jej
piękno, ale nauczą się co nieco o tolerancji, przyjaźni i wzajemnej pomocy.
Jednak najważniejszym, w moim przekonaniu przesłaniem jest to, że każda istota
jest niepowtarzalna i wyjątkowa, mimo, iż u niektórych może budzić zdziwienie
należy to uszanować.
Zdaje
sobie sprawę z tego, iż literatura skierowana do najmłodszych powinna być
bezproblemowa w odbiorze oraz nieść jasne przesłanie, w związku z tym warstwa
tekstowa nie będzie zbyt bogata. Przyznam, jednak, że tutaj jej wykonanie mnie
trochę zawodzi. David McKee posługuje się tutaj językiem łatwo przyswajalnym
dla młodych czytelników, jednak zabrakło mi tutaj większej staranności w
formułowaniu zdań. Natknęłam się na powtórzenia niektórych wyrazów; bardziej
rozbudowane zdania także byłyby dodatkowym walorem opowieści. Takim kołem
ratunkowym dla odrobinę niedopracowanego tekstu staje się warstwa graficzna.
David McKee stworzył do swojej opowieści ilustracje pełne zabawnych bohaterów,
którzy nie tylko rozweselą małego czytelnika, ale pobudzą wyobraźnię. Autor
zdecydował się na nasycone, ale nie krzykliwe kolory, dzięki czemu nie sposób
oderwać wzroku od rysunków. Ilustracje, podobnie jak tekst nie są specjalnie
wymyślne. McKee nie dąży do tego, by sylwetki słoni czy pozostałych zwierząt
tutaj występujących były jak najwierniejszym odzwierciedleniem rzeczywistych
stworzeń. Przeciwnie, owe ilustracje przypominają nieco obrazki namalowane
przez dzieci, dzięki temu idealnie współgrają z prostym tekstem. A kto wie,
może dla któregoś dziecka staną się inspiracją do stworzenia własnych rysunków.
„Elmer i Róża” autorstwa brytyjskiego pisarza, Davida McKee to książeczka posiadająca
pewne niedociągnięcia, które mogą przeszkadzać nie tyle dzieciom, co ich
rodzicom, jednak ze względu na wartości w niej poruszane uważam, że warto po
nią sięgnąć. Najmłodsi czytelnicy z pewnością pokochają uroczego słonika w
kratkę i z ochotą zechcą towarzyszyć mu w nowych przygodach.
Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Papilon za co bardzo dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz